Nie nazywaj mnie wrogiem bo to nie ja jestem twym koszmarem lecz zbawienie dalekim którego sięgasz aż po sam szczyt wysokich lotów choć stąpasz po kruchym lodzie to wiedz ze jestem tuz za tobą i patrze na ciebie lecz z każdą sekunda toniesz w mych oczach bez odwrotnie zanika to co było i już nie wróci każdego dnia serce pompuje emocje które się nasilają i choć chciałbym je zatrzymać to nie mogę trzymając nóż w dłoni złap mnie za rękę nie obracaj się za siebie więcej i daj się ponieść mojej wyobraźni by uciec przed siebie tam gdzie nas wiatr poniesie nie opuszczę ciebie