26. PRZYPOMNIEĆ ZAPOMNIANE

789 69 25
                                    

Uświadomiła sobie, że zdradziła praktycznie obcemu facetowi swoją sekretną tożsamość dopiero wtedy, gdy wylądowała na balkonie piekarni. Adrien jednak nie był w ogóle zdziwiony faktem, że znaleźli się akurat w tym miejscu. Otworzył klapę w podłodze, jakby robił to dziesiątki razy wcześniej i puścił ją przodem, po czym sam zwinnie wskoczył do środka.

Widać było, że miejsce jest mu znajome, co wstrząsnęło nią do głębi. No bo... jak?! Nigdy w życiu nie gościła Adriena Agreste'a w swoim domu, a już tym bardziej w swojej sypialni! A jednak w jego oczach błysnęło coś, czego nie potrafiła zinterpretować, gdy przyglądał się różowym ścianom i plakatom. Rozglądał się na boki jakby spodziewał się zobaczyć coś konkretnego, ale gdy jego wzrok wylądował na tablicy korkowej, do której przypięte były fotografie jej przyjaciół, skrzywił się boleśnie i nerwowo otoczył w pasie ramionami. Zaraz potem schodził po schodkach, uparcie wbijając wzrok w swoje stopy, nie chcąc przypadkiem dostrzec czegoś jeszcze. Oparł parasol o biurko i zatrzymał się przy nim, z beznamiętną miną przyglądając się swoim przemoczonym ubraniom, które przylgnęły do niego niczym druga skóra. Marinette zastanawiała się, czy w ogóle dotarł do niego fakt, że jest tak mokry, że u jego stóp właśnie zaczęła tworzyć się kałuża.

- Proszę. – Pospiesznie wręczyła mu ręcznik, który przyjął bez protestów. – Zaraz znajdę ci coś do przebrania, ale nie wiem, czy mam coś, co będzie na ciebie pasować - zaczęła paplać, wracając do przetrząsania szafy. Była koszmarnie zdenerwowana, ale miała nadzieję, że tego po niej nie widać. - Nie mam zbyt wielu męskich ubrań, a te mojego taty będą na ciebie definitywnie za duże. Ale muszę ci coś znaleźć, bo jesteś przemoczony i przemarznięty, i pewnie zaraz się pochorujesz, a potem dostaniesz zapalenia płuc i...

- Marinette.

Wypowiedział tylko jej imię. Tylko tyle. I nagle panika minęła jak ręką odjął. Nadal była skonfundowana całą tą sytuacją i miała jakiś miliard pytań, które potrzebowały odpowiedzi, ale była już znacznie spokojniejsza i bardziej skupiona. Zupełnie jakby znał jakiś przełącznik w jej duszy i wiedział jakiego tonu użyć, żeby odzyskała kontrolę nad oszalałymi emocjami.

Szczerze? Było to jednocześnie ekscytujące i onieśmielające. I wywoływało kolejne pytania.

- Możesz się przemienić – dodał cicho, nerwowo obracając ręcznik w palcach. – Chciałbym usłyszeć, co Tikki ma do powiedzenia.

Zamrugała szybko, słysząc imię swojej kwami padające z jego ust. Skąd je znał? Przecież mu go nie zdradziła?

- Proszę – szepnął, widząc jej wahanie.

Zielone oczy patrzyły na nią błagalnie. Była w nich pewna kruchość, która ścisnęła ją za serce.

- Tikki, odkropkuj – powiedziała na bezdechu.

Błysnęło różowe światło i koło jej głowy zawisła Tikki. Kwami zamrugała szybko i przeniosła wzrok z Marinette na Adriena. Widać było jak wstrzymuje oddech, gdy jej oczy spotkały się z oczami modela. Podfrunęła do niego szybko i zawisła na poziomie twarzy, nie odrywając od niego wzroku. Adrien nawet nie drgnął. Wpatrywał się tylko w kwami Biedronki z błagalną miną i zdawało się, że zaraz znowu się rozpłacze. Cała jego postawa krzyczała "tylko ty możesz mi pomóc".

Ale czy na pewno? Co takiego Tikki mogła zrobić?

Marinette nie miała pojęcia, co kwami wyczytała z twarzy blondyna, ale usłyszała tylko cichy szept w nieznanym sobie języku, a potem Tikki przytuliła się mocno do policzka chłopaka.

Zamknął wtedy oczy i w końcu pozwolił łzom płynąć. Tama pękła całkowicie. Porzucił opanowaną maskę i wreszcie pozwolił sobie na emocje. Marinette zamarła, gdy z jego piersi wyrwał się cichy szloch, a w następnej chwili ugięły się pod nim kolana i osunął się na ziemię, ukrywając twarz w dłoniach.

Magia w równowadzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz