8. O W MORDĘ!

1.7K 83 92
                                    

Obudził go głośny pisk budzika. Chwilę później usłyszał pełen niechęci jęk, a potem śpiąca obok niego Marinette usiadła, sięgnęła po komórkę i wyłączyła w niej dźwięk. Adrien otworzył oczy i przekręcił się na bok, by na nią spojrzeć. Widząc, że dziewczyna nie zamierza z powrotem się położyć, zwyczajnie złapał ją w pasie i pociągnął na łóżko. Zapiszczała cicho, gdy oplótł ją mocno ramionami i wcisnął twarz w szyję.

- Wybierasz się gdzieś? - zapytał schrypniętym od snu głosem.

- Za dwie godziny mam spotkanie z twoim ojcem - odparła, wzdychając. Nie wykonała jednak ruchu, jakby chciała się podnieść. Co więcej, wcisnęła się plecami w jego pierś i zamknęła oczy. - Chciałam z nim skonsultować swój projekt na zajęcia z historii mody.

- Hmmm... - zamruczał, palcem zsuwając koszulkę z jej ramienia i pocierając brodą o nagą skórę. Zapiszczała cicho, czując jego ostry zarost. - Myślę, że ojciec ci wybaczy drobne spóźnienie. Zwłaszcza, gdy mu powiesz, że to moja wina. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, Księżniczko, ale próbował nas ze sobą zeswatać od dobrych kilku miesięcy.

- Nie był subtelny. To chyba cecha rodzinna - zakpiła. - Drapiesz! - zapiszczała, gdy znowu potarł policzkiem jej skórę, tym razem z pełną premedytacją. - Adrien! - roześmiała się, gdy zasypał drobnymi pocałunkami jej szyję. - Naprawdę muszę wstawać.

- Nie przekonam cię? - spytał, odgarniając włosy z jej karku i przyciskając do niego wargi. - Tęskniłem za tobą, Marinette - wyznał cicho.

Obróciła się w jego ramionach i z szerokim uśmiechem pogładziła go po policzku. Adrien wtulił twarz w jej drobną dłoń, nie odrywając przy tym wzroku od ślicznej buzi dziewczyny. W zielonych oczach widniało tyle najróżniejszych emocji, że aż się zarumieniła. Miała wrażenie, że próbuje przekazać jej coś samym spojrzeniem. Leżeli tak blisko siebie, że ich nosy niemal się stykały, a oddechy mieszały. Gdy delikatnie wsunął palce we włosy tuż za jej uchem, westchnęła z ukontentowaniem. Była tak szczęśliwa, że jednocześnie miała ochotę się śmiać i płakać.

Adrien do niej wrócił. Tak naprawdę nigdy jej nie zostawił. Był Czarnym Kotem. Nareszcie mogła przestać czuć się rozdarta.

- Też za tobą tęskniłam - szepnęła, na co przycisnął czoło do jej czoła.

Było jej tak dobrze, że mogłaby tak leżeć w nieskończoność. Wizja spóźnienia nagle przestała być drażniąca. Nie chciała jeszcze kończyć tak miłego poranka. Ale z drugiej strony nie chciała też zirytować Gabriela. Mężczyzna cenił sobie punktualność i profesjonalizm. Nie przypuszczała, by poważnie potraktował jakąkolwiek jej wymówkę, a nie chciała mu mówić, że spóźniła się, bo jego syn nie chciał wypuścić jej z łóżka.

Nie, nigdy w życiu te słowa nie przejdą jej przez gardło.

- Po spotkaniu z twoim ojcem muszę na moment skoczyć do firmy i odebrać zdjęcia od Milo, ale potem jestem wolna. Co powiesz na długi spacer, kino i kolację?

- To brzmi jak randka. - Adrien uśmiechnął się szelmowsko. - Moja Pani, czyżbym nareszcie skruszył twój opór?

- Mam słabą wolę - potwierdziła, pocierając swoim nosem o jego, na co zamruczał cicho. Jakie to było kocie! - To co, Koteczku? Pójdziesz ze mną na randkę?

- Za tobą pójdę nawet na koniec świata - odparł, całując ją delikatnie.

- Na razie możesz pójść do łazienki się ogolić - poleciła mu ze śmiechem, odpychając jego twarz od swojej. Naburmuszył się i uroczo wydął usta, na co zaśmiała się głośniej. - A ja w tym czasie zrobię nam śniadanie.

Magia w równowadzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz