30. NA SWOIM MIEJSCU

921 67 29
                                    

Błysnęło oślepiające światło i nagle Marinette zorientowała się, że nie stoi już dłużej w kokonie złocistych promieni, ale klęczy na podłodze, a do jej uszu dolatuje czyjś wściekły wrzask. Zamrugała szybko, próbując pozbyć się latających przed oczami mroczków, a gdy jej wzrok przyzwyczaił się do nowego natężenia światła, zobaczyła Czarnego Kota, który chwyta w ramiona Louisa i odpycha skonsternowaną ciotkę na bok. Sebastien i Lila zaraz rzucili się w ich stronę, ale wtedy do salonu wpadli Rena, Pancernik i Królowa Pszczół, odciągając uwagę Pazi od kociego superbohatera i dziecka.

- Już dobrze... Już dobrze... - szeptał Kot, tuląc mocno synka, jakby nic innego się nie liczyło.

I tak też było. W momencie, gdy Louis znalazł się w jego objęciach, czas jakby się zatrzymał. Kota zalała fala emocji tak silnych, że kolana zwyczajnie się pod nim ugięły. Osunął się na podłogę, wpatrując się ze łzami w oczach w spokojną twarzyczkę syna, który kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co wokół niego się działo. Gaworzył sobie cicho i wierzgał nóżkami, próbując jednocześnie złapać za złoty dzwonek przy stroju Kota. Z ust blondyna wydobyło się stłumione łkanie, a potem zamknął oczy i przycisnął usta do czółka malucha, który w tym samym czasie pochwycił błyszczący dzwonek i zacisnął na nim paluszki.

Marinette udało się w końcu zerwać na równe nogi, choć przypłaciła to porządnym zawrotem głowy. Przypomniała sobie, że wcześniej została uderzona w twarz przez Sebastiena i jak na zawołanie zaczął ją boleśnie piec policzek. Skrzywiła się, pobieżnie dotknęła obolałego miejsca, a potem czym prędzej rzuciła się w stronę męża i syna. Dopadła do nich w kilku susach, całkowicie ignorując walczących w jej salonie superbohaterów. Nie dbała o nic. Liczyli się tylko jej dwaj mężczyźni, których w końcu miała na wyciągnięcie ręki.

Drżącymi palcami przesunęła po twarzyczce Louisa, upewniając się, że jest cały i zdrowy. Niebieskie oczka malca przeniosły się szybko na matkę, a potem zamknęły. Chłopczyk wyraźnie planował drzemkę. Jej oczy spoczęły wtedy na Kocie, który ciągle płakał cicho, kołysząc synka w ramionach. Sięgnęła czule do jego twarzy, ocierając łzy, które kapały na śpioszki Louisa. Kot szybko przycisnął sobie jej dłoń do policzka i ucałował wnętrze. To w tym momencie z niebieskich oczu Marinette też trysnęły łzy.

Udało się im. Byli znowu razem. Odzyskali Louisa.

- Uwaga! – wrzasnął Pancernik.

Wyrósł przed nimi i całą ich czwórkę nagle otoczyło zielone ochronne pole. Marinette i Kot poderwali głowy, jakby dopiero teraz do nich dotarło, że w ich salonie ciągle toczy się walka. Adrien przycisnął mocniej Lou do piersi, a drugim ramieniem objął barki żony, próbując ukryć ją sobie za plecami. Z jego gardła wyrwał się cichy warkot, uszy położył płasko po sobie i wyglądał jak szykujący się do skoku kot. W głowie została mu jedna myśl: bronić swojej rodziny.

- Czy to się kiedyś skończy? – spytała cicho Marinette, zmęczonym ruchem opierając czoło o ramię superbohatera.

- Jak tylko odbierzemy mojej ciotce Miracula – warknął Adrien, pospiesznie orientując się w sytuacji.

Rena całkiem nieźle radziła sobie z Sebastienem. Widać było, że pojedynek z nim traktuje dość personalnie, co w żaden sposób nie przeszkadzało Adrienowi. Wolał jednak, żeby zostawiła coś dla niego. Miał w koncu własne porachunki z fotografem i nie mógł się doczekać momentu, w którym jego pięść spotka się z nosem przeciwnika. Prawdziwe problemy sprawiała Lila, która z szaleńczą determinacją próbowała przedostać się do Adriena i Marinette. Królowa Pszczół dawała z siebie wszystko, ale Lila uparcie parła przed siebie.

I nagle zrobiła coś, czego nikt się po niej nie spodziewał. Gwałtownie zmieniła kierunek i zamiast skierować się w stronę Agreste'ów, rzuciła się w stronę Amelie, która siedziała nieruchomo na podłodze, tępym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń. Szarpnięciem pozbawiła kobietę Miraculi Pawia i Motyla, a potem ze śmiechem przypięła sobie tę pierwszą do bluzki. Spojrzała na trzymane w dłoni drugie z Miraculi, a w jej oczach zabłysła czysta satysfakcja.

Magia w równowadzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz