Czytasz= Komentujesz
Jeżeli w myślach zabijam cię w najokrutniejszy z możliwych sposobów wiedz, że to nie kwestia moich zaburzeń psychicznych tylko twojego podłego charakteru.
Luke nie ukrywając uśmiechu zaczął powoli podchodzić do dziewczyny która już niemal umierała ze strachu. Nie była przygotowana na takiego typu akcję. Miała nadzieje, że jednak wszystko pójdzie dobrze i nie będzie miała z nim żadnych problemów. Dzisiejszego dnia dowiedziała się jednej ważnej rzeczy która może decydować o jej życiu. A mianowicie jest to to, że Hemmingsowi nigdy nie można ufać.
Na swojej drodze spotykała wiele trudnych przypadków z którymi jakoś sobie radziła. On był wyjątkiem. Za wszelką cene, choćby nie wiadomo jak się starała nie była w stanie wytrzymać nadmiaru emocji w tej chwili. Wiedziała, że chłopak był nieobliczalny i w każdym momencie może ją skrzywdzić lub co gorsza, zabić.
Jej serce wybijało wielkie rytmy i nie miało zamiaru przestać. Nie miała nic przed czym mogła by się bronić. Krótko mówiąc, nie miała z nim żadnych szans. Chłopak chory psychicznie zamknięty z nią w jednym pomieszczeniu bez żadnej pomocy. To brzmiało groźnie.
- Boisz się, Violet? - Zapytał zniżonym głosem a na jego twarzy nadal widniał ten drwiący uśmieszek. Był coraz bliżej. Gdy mu nie odpowiedziała kontynuował. - Jesteśmy tu sami, nikt nie jest w stanie ci pomóc. Więc pytam ostatni raz. Boisz się mnie? - Powiedział już znacznie głośniej.
Brunetka niezdarnie odpowiedziała skinięciem głowy. Mimo tego, że zaczynała wierzyć w to, że nie wyjdzie żywa z tego pokoju, nie poddała się i nie zamierzała płakać.
Luke przykucnął przy jej łóżku i dotknął ręką jej lewego policzka na co się wzdrygnęła a on to poczuł. Cała ta sytuacja go bawiła. W myślach Violet pojawiła się chwilowa ciekawość czy kiedykolwiek miał bliższe kontakty z dziewczynami. Ale jak szybko się pojawiła tak i szybko zniknęła. Nie chciała mieć już więcej do czynienia z tym człowiekiem.
- Nie zrobię ci krzywdy. - Szepnął. Jednak ona ani trochę mu nie wierzyła. - Przynajmniej nie teraz, nie dzisiaj. Myślę, że jeszcze długo pożyjesz.
- Proszę cię, wypuść mnie. - Powiedziała łamiącym się głosem.
- Jesteś naprawdę interesującą osobą, wiesz? - Uniósł na nią brew. - Raz jesteś odważna a raz nie. Widząc cię w tym stanie mam ochotę zaśmiać ci się prosto w twarz. A wiesz dlaczego? - Zapytał a ona pokręciła lekko głową. - Przez twoją słabość. Jest taka żałosna. Miałem nadzieje, że jednak nie będziesz taka strachliwa. Widocznie się myliłem. - Na jego twarzy uformował się grymas.
- Każdy się czegoś boi. - Wyszeptała hamując łzy które zbierały się w jej oczach. Przez to, obraz się jej zamazywał. Chłopak uniósł palcami jej podbródek i spojrzał prosto w jej oczy.
- Nie ja, Violet. Nie boję się niczego. - Pokręcił głową i schował jej kosmyk włosa za ucho. - Nie jestem zwykłym człowiekiem. Powinnaś była od razu to wiedzieć.
- Zdecydowanie nie jesteś. - Szepnęła. - Normalny człowiek, nie zabija ludzi dla zabawy i przyjemności. - Wytarła łzy które pociekły jej po policzkach.
- Nie płacz. To największa oznaka słabości. - Wyszeptał i podał jej kluczyk. Dziewczyna drżącymi rękoma złapała za niego. Patrząc jej prosto w oczy, ułożył palec na ustach, nakazując aby milczała. Odsunął się od niej i wskazał na drzwi. - Możesz iść. - Oznajmił a ona nie zastanawiając się długo, powoli wstała z łóżka i prawie biegiem ruszyła do drzwi. Nadal drżącymi rękoma wsadziła kluczyk i przekręciła. Drzwi się otworzyły, a ona nie oglądając się za siebie, wyszła.
Potrzebowała być teraz sama. Tak bardzo się go obawiała. Przy nim strach zwyciężał i nie potrafiła go ukryć. W głowie ciągle zadawała sobie pytanie, ile jeszcze zniesie? Nie potrafiła go wyleczyć. Zbyt bardzo się go bała, a on nie dawał sobie pomóc.
YOU ARE READING
Psychic murderer ➳ Luke Hemmings
FanfictionNiepozornie zwykły chłopak o wyjątkowej urodzie. Blondyn, błękitne oczy, 19 lat. Marzenie nie jednej dziewczyny. Spotykając go na ulicy nie dało się przejść obojętnie. Działa na kobiety jak magnez, co jest dla niego tylko korzyścią. Nie był kimś, z...