Evil

475 47 3
                                    

Całe zło które­go doświad­czyłem przez niepot­rzeb­ne działania wróciło do Ciebie

cho­ciaż Ty ja­ko je­dyna byłaś dla mnie dobra

tyl­ko To­bie za­leżało na moim szczęściu

nie pot­ra­fię Cię kochać bo nie pot­ra­fię kochać wcale
w te­dy gdy pot­rze­ba czuć mo­je ser­ce jest pus­te

ro­zumiem to wszys­tko ale jes­tem tyl­ko pus­tką

Luke POV'S

Leżałem na łóżku, i patrzyłem prosto w sufit. Była noc a ja nie miałem ochoty spać. Dzieje się to już od dłuższego czasu. Nie poświęcam dużo czasu na spanie.

Wspomnienia utworzyły obraz w mojej głowie.

Była ciemna noc. Szedłem uliczką którą bardzo dobrze znałem i uśmiechałem się pod nosem. Przed chwilą opuściłem dom, do którego już nigdy więcej nie wrócę. Czysta wolność.

Dziewczyna mieszkała parę domów dalej, od miejsca gdzie aktualnie się znajdowałem. Jeszcze tylko chwila i ją zobaczę.

Nie zwracałem uwagi, na to, która jest godzina. Wiedziałem, że jest sama w domu. Nie mieszka od 3 miesięcy z rodzicami.

Stanąłem w progu i zwinnie otworzyłem zamek kluczem. Nie minęła chwila, aż usłyszałem kroki dobiegające z środka. Nie spała.. Nie wahając się wszedłem do środka.

- Witaj Jessabelle. - Uśmiechnąłem się szeroko do dziewczyny która stała przede mną, przestraszona.

I nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Obudziłem się rankiem, gdy do mojego pokoju weszła dobrze mi znajmowa dziewczyna. Szczerze mówiąc zaczynałem wątpić, że kiedykolwiek ją jeszcze zobaczę, a tu proszę.

Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji i po prostu wpatrywała się w jakiś plik kartek. Jej długie brązowe włosy, tak bardzo przypominały mi Jessabelle. Nie żebym miał do niej jakiś sentyment, bo nie mam uczuć, ale uraziło mnie to co zrobiła. A teraz nie żyje.

Usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią z aroganckim uśmiechem. Wiedziała, że na nią patrzę. Na sekundę podniosła wzrok jednak zaraz go opuściła.

- Witaj Luke. - Odezwała się chłodnym głosem który pierwszy raz usłyszałem z jej ust. Nie chciała tu być, ale musiała. Wątpię żeby chciała kogoś skrzywdzić a tak by się stało gdyby nie przyszła.

- Violet. - Przywitałem się aby nieco rozluźnić atmosferę którą stworzyła. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem na twarz. Zazwyczaj nie byłem zbytnio rozmowny.

- Za 5 minut pójdziemy na śniadanie, proszę abyś się ubrał. - wskazała na moje ciało. Byłem w samych bokserkach. Ciuchy leżały w kącie pomieszczenia. Było gorąco i nie miałem zamiaru się dusić.

W małych dłoniach trzymała dobrze poukładane ubranie które położyła na Szafce obok mnie.

- A co jeśli nie chcę? - Zapytałem drażniąc się z nią.

- Wtedy będę musiała użyć innych środków. - Odpowiedziała pewnym siebie głosem.

Czasem podziwiałem ją za to, że postawiła pracować w takim miejscu, w tak młodym wieku. Ja na jej miejscu bałbym się do siebie podejść. Byłem cholernie nie przewidywalny i kto wie co mogłem zrobić.

- Co, ubierzesz mnie? - Prychnąłem przybierając na twarz ironiczny uśmiech.

- Nie, nie ja. - Potarła dłonią czoło. - Okay, posłuchaj. - Zaczęła całkowicie skupiając na mnie swój wzrok. - Nie mam zamiaru bawić się w te twoje głupie gierki, powinieneś cieszyć się, że w ogóle przyszłam. Nie mam na to czasu i proszę cię, żebyś wykonał polecenie.

Natychmiast podniosłem się z łóżka i potrzedlem do niej jak najbliżej.

- Pomóż mi.- Wyszeptałem jej w twarz. Zadrzała.

- Nie ma mowy. - Syknęła. - Sam potrafisz się ubrać.

Położyłem rękę na jej dłoni i cały czas Patrząc w jej oczy, sunąłem nią w górę aż nie dotarłem do jej policzka.

- Tik tak. - Odparłem i złapałem w ręce czarna koszulkę którą przełożyłem przez głowę a na nogi wsunąłem tego samego koloru spodnie. Założyłem buty które leżały koło łóżka i stanąłem przed nią. - A więc, możemy iść. - Oznajmiłem.

Dziewczyna pokiwała głową i wyszła przodem. Nie odzywając się, poszedłem za nią.

Psychic murderer ➳ Luke HemmingsWhere stories live. Discover now