Rozdział 44: Powstrzymywanie Się

706 90 19
                                    

Lan WangJi obudził się jak zwykle o piątej, sprawdzając otoczenie z ciężkim smrodem krwi i sierści, zobaczył przytomnego wilka. Wpatrywał się w niego przez kilka sekund, gdy napłynęło do niego wspomnienie poprzedniego dnia. Przerywając wzrok, spojrzał w prawo, gdzie Wei WuXian opierał się o niego, z lekko uchylonymi wargami i zamkniętymi oczami.

Lan WangJi uśmiechnął się, a widok Wei WuXiana wydawał się tak spokojny, by odwrócić jego uwagę od ich poplamionych na czerwono szat. Odwracając głowę, Lan WangJi delikatnie pocałował Wei WuXiana w czoło, uśmiechając się, gdy drugi delikatnie westchnął i podszedł bliżej. Wiedząc, że z jego bratnią duszą jest w porządku, Lan WangJi odwrócił wzrok i bacznie obserwował wilka, myśląc o tym, kiedy wróci Wen Chao.

Będzie musiał usunąć igły, zanim Wen Chao wróci, nie chcąc wpędzać Wen Qing ani Wen Ninga w żadne kłopoty. Wzdychając, Lan WangJi zdecydował, że ma kilka godzin, przypominając sobie harmonogram na dzień wcześniej. Marszcząc brwi, spojrzał na Wei WuXiana, wyciągając rękę i delikatnie potrząsając młodszym: — Wei Ying.

Żadnej reakcji.

Lan WangJi westchnął, wiedząc, że samo to zajmie godzinę, zwłaszcza z ich ranami i ilością strachu, w jakim Wei WuXian był wczoraj.

Potrząsnął drugim i dalej wołał jego imię, za co zarobił kilka jęków i zmęczonych mamrotań. Nie poddając się, Lan WangJi trzymał się tego, próbując obudzić młodszego. Jak się spodziewał, dopiero godzinę później oczy młodszego w końcu się otworzyły, patrząc na Lan WangJiego z wyczerpaną i nadąsaną miną. — Pięć minut.

— Wei Ying, jesteśmy w lochu, z wilkiem, a Wen Chao przyjdzie lada chwila. — Przypomniał Lan WangJi.

Oczy Wei WuXiana nagle szeroko się otworzyły na słowo wilk, usiadł i spojrzał na znokautowane zwierzę. Pisnął, przyciskając się bliżej drugiego, któremu to nie przeszkadzało: — Pomedytujmy przez chwilę. Potem, kiedy usłyszymy zbliżającego się Wen Chao, pójdę i usunę igły.

— N-nie. — Zaprzeczył Wei WuXian. — Niech tak zostanie.

— Jeśli pozwolimy, aby tak został, a Wen Chao tak to uzna, Panienka Wen i Młody Panicz Wen Ning będą mieli kłopoty. — Poinformował Lan WangJi.

Wei WuXian zamrugał, a potem westchnął: — Masz rację... dobrze, pomedytujmy...

Oboje siedzieli w pozycji lotosu, zamykając oczy i medytując. Ich rdzenia pulsowały duchową energią, przepływając przez ich nerwy w kierunku ich ran, które zostały już w większości zagojone. W pokoju panowała cisza, obaj mężczyźni zdali sobie sprawę, jak bardzo ich ciała tego potrzebują.

— Wei WuXian, Lan WangJi! — Głos zawołał zza drzwi i obaj chłopcy otworzyli oczy: — Czy obaj jeszcze oddychacie? Ile nóg wam zostało?

Wei WuXian ruszył w kierunku rogu przy drzwiach, opierając się o ścianę, podczas gdy Lan WangJi pospieszył do wilka. Wyciągając wszystkie trzy igły, odwrócił się do Wei WuXian, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak okropnie muszą wyglądać. Rozczochrane włosy, plamy krwi i lśniący pot. Lan WangJi podszedł do młodszego, siadając obok niego i trzymając go blisko piersi, gdy wilk otworzył oczy i wydał z siebie miękkie warczenie i szczekanie.

Drzwi otworzyły się i wszedł Wen Chao, spoglądając na wilka, który już się obudził i usiadł, a następnie rozejrzał się po pokoju. Wyglądał na prawie zadowolonego, dopóki nie zauważył dwóch żywych, kucających razem chłopców, w rogu przy drzwiach. Lan WangJi posłał mu spojrzenie, które wyglądało znacznie groźniej z nieskazitelnie białymi szatami z smugami czerwieni.

Wen Chao westchnął, patrząc na zbliżającego się wilka. — Nie możesz nawet wziąć mięsa, gdy jest tuż przed tobą. Myślę, że karmimy cię za dużo... odpadami.

Brother in Law's || TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz