Rozdział Szósty [18+]

1.1K 49 32
                                    

[Dwa lata później]

Dwudziestolatkowie całkiem szybko poprawili swoje relacje. Tak na prawdę cały czas brakowało im swojej wzajemnej bliskości, dlatego odkąd oficjalnie stali się parą, praktycznie nie odstępowali od siebie. Ich znajomi w pracy nawet śmiali się, że są sklejeni ze sobą. Co było poniekąd prawdą.
Pomiędzy nimi wisiała na prawdę, niewidzialna, ale trwała, gruba nić.

* * *

Midoryia wrócił dziś nieco wcześniej do domu. Uprosił to u szefa, któremu nie musiał zdawać dokładnej relacji jaki jest powód.

Po drodze skoczył jeszcze do supermarketu na zakupy. Co prawda robił je już wczoraj, ale stwierdził, że na taką okazje przyda się coś na prawdę specjalnego.
Wrócił do ich wspólnego mieszkania, uśmiechając się. Uwielbiał tutaj wracać. Codziennie rano spoglądać na Katsuki'ego, któremu wiecznie nie chce się rano wstać. Codziennie go całować i przytulać, a od czasu do czasu wejść na wyższy poziom. Kochał go ponad wszystko i nie wyobrażał sobie życia bez niego. Nie potrafił.

Odłożył klucze do malutkiej, drewnianej miseczki, stojącej na komodzie w przedpokoju. Schował buty do szafki, a kurtkę wraz z szalikiem i czapką niedbale wrzucił do szafy. Nigdy mu się nie chciało tego składać, skoro rano ponownie to ubierze. Nie widział w tym sensu. W przeciwieństwie do swojego chłopaka, który był przewrażliwiony na tym punkcie i wiecznie go za to ganił. Zaraz po tym oczywiście przytulał się od tyłu, przygryzając Izuku obojczyk.
Mężczyzna przeszedł do kuchnio-salonu, odstawiając siatkę z zakupami na blat wyspy. Spojrzał na naścienny zegarek wskazujący, że do powrotu blondyna zostały dwie godziny.

— Świetnie — mruknął radośnie pod nosem, zacierając dłonie. Na kuchenny blat wyciągnął wszystko czego potrzebował. Masa przeróżnych składników leżała obok siebie, albo na sobie, bo miski i różnej wielkości oraz kształtów formy zajmowały najwięcej miejsca.
Midoryia nie patrzył na przepis, który wisiał mu dosłownie przed twarzą. Wolał nie iść schematem, bo miał swój własny plan.

* * *

Bakugo ziewnął, kierując się pod pokój swojego chłopaka. Miał mu zanieść raport z całego dnia, aby ten je ostatecznie przejrzał. Łokciem nacisnął klamkę, wchodząc do środka. I ku swojemu zaskoczeniu zielonowłosego nie było. Zmarszczył brwi, nie przypominając sobie, żeby ten mu wspomniał o wcześniejszym wyjściu. Odstawił papiery na biurko.
Westchnął ociężale, szybko rozumiejąc, że to on będzie musiał przejrzeć cały ten stos makulatury ponownie. Chyba jednak nie wróci do domu równo z dziewiętnastą.
Usiadł na miękkim fotelu, czując zapach Midoryi, który przesiąkł w to biuro. Wziął pierwszy arkusz do rąk, zawieszając wzrok na ich wspólnym zdjęciu. Zostało zrobione przez Mitsuki w parku linowym, gdzie wybrali się na swoją pierwszą rocznicę związku. Bakugo dobrze wspominał tamtą chwilę. Pamiętał też wzrok swojej matki, wyrażający ulgę oraz wewnętrzny spokój. Cieszyła się, że jej synowi się udało i on sam też uciszył swoje negatywne emocje.
Mama Izuku za to częściej zaczęła do nich dzwonić oraz swojej przyjaciółki. Obiecała nawet wrócić na jakiś czas do Japonii, bo plotek przez te kilka lat uzbierało się dość.

* * *

— Już myślałem, że cię stamtąd nie wypuszczą — zaśmiał się Izuku, stojąc oparty o framugę.

— To twoja wina, bo nie powiedziałeś, że wychodzisz wcześniej i musiałem za ciebie sprawdzić ten cholerny raport — odparł zły na mężczyznę. No dobra, może nie był bardzo zły, ale i tak trochę był. Pomimo planów powrotu o dwudziestej, wrócił ostatecznie po dwudziestej-pierwszej.

— Ajj, tam. — Machnął dłonią Midoryia. — Wynagrodzę ci to — mruknął mu swoim niskim oraz bardzo seksownym głosem do ucha. Palcem luzując krawat i odrzucając na podłogę. Rozpiął jeden guzik przy kołnieżu, dotykając ciepłą dłonią jego szyi. — W końcu dziś nasza kolejna rocznica. — Dodał, czując wyraźnie przyśpieszony oddech blondyna. Ubóstwiał doprowadzać go do takiego stanu przez sam dotyk.

I think it's you //Deku x Bakugo// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz