2

643 35 19
                                    

Chłopak o włosach w odcieniu zachodzącego słońca obudził się po jakiejś godzinie. W pierwszej chwili nie był świadom sytuacji, która wydarzyła się kilkadziesiąt minut wcześniej. Jego brak świadomości w tym kierunku zniknął w przeciągu kilku sekund. Momentalnie zerwał się do siadu, a przez jego plecy przeszedł piekący ból wywołany rozcięciem znajdujących się na nich. Jednakże w tym momencie nie to się dla niego liczyło, szybko zaczął szukać wzrokiem swojego kochanka. Kiedy zauważył go w rogu pokoju, od razu jego ciało przeszedł dreszcz. Starszy chłopak cofnął się jak najbardziej w kierunku ściany, a młodszy widząc to jedynie spuścił wzrok. Oboje siedzieli w takiej ciszy do momentu, w którym można było usłyszeć łzę brązowookiego rozpryskującą się o podłogę. Nakahara nienawidził bólu jego ukochanego, bo wiedział, że może on zrobić sobie krzywdę przez zbyt wielkie przeciążenie na tle psychicznym, ażeby uniknąć takiej sytuacji wstał on powoli z łóżka i niepewnie podszedł do Osamu kucając przed nim i łapiąc jego policzki w swe dłonie. 
W oczach Nakahary widoczny był strach i niepewność wobec Dazaia, jednakże niebieskooki pomimo tych odczuć nie odsunął się od młodszego, a jedynie zmusił go do spojrzenia w swoją stronę, łzy w oczach młodszego od razu przykuły jego uwagę. Widział, że chłopak tego żałuje... ale fakt, że posunął się do czegoś takiego nie pozwalał Chuuyi mu tego wybaczyć. Myśl o szczerym zrobieniu tego rozrywała jego serce jeszcze bardziej niż by tego chciał...

-Chuuya... 

Nagle w uszach wspomnianego chłopaka rozległ się szept ze strony młodszego

-Tak...?
-Przepraszam...

Chuuya ledwo powstrzymał się od ironicznego śmiechu. Przepraszam? Dla rudowłosego to wyrażenie znaczyło tyle co "Nie obchodzi mnie to co zrobiłeś, ale wybacz mi bo tak mi się chce". To słowo zawsze w chłopaku wywołuje wstręt, bo widzi w nim tylko kłamstwo..
Nie zamierzał jednak powiedzieć tego w kierunku brązowookiego. Chuuya uśmiechnął się czule i patrząc mu w oczy odrzekł:

-Wiem, że nie chciałeś... nie przejmuj się tym... 

Dazai po usłyszeniu tych słów od razu przytulił niższego uważając na ranę, którą zrobił mu na plecach. Sądził, że słowa lazurowookiego są szczere...
Twarz Osamu prędko znalazła się we włosach Chuuyi. Osamu uwielbiał ich miękkość, kolor i zapach. Kochał kiedy były w nieładzie i mógł sam ułożyć je niższemu tak jak to uwielbiał... ale teraz? Teraz dla ukojenia własnych nerwów się w nich ukrył przytulając Nakaharę jak gdyby chciał obronić go przed całym światem, tak jak próbował to robić przez cały czas. Jednak nagle w głowie Dazaia rozległo się jedno zdanie <Czy ja nie powinienem obronić Chuuyi... przed... samym sobą?> Sama ta myśl wywołała uczucie kłucia w jego sercu. Osamu nigdy nie myślał o tym w taki sposób, szybko jednak wyzbył się tej myśli i zrzucił winę pojawienie się jej na alkohol. 
Wiele nie trwało, aż przytulanie się do Chuuyi go uśpiło, sam niebieskooki jednak nie mógł zasnąć, siedział przy chłopaku pozwalając mu się do siebie przytulać, aż usłyszał jak młodszy wyszeptał przez sen jedno zdanie skierowane w jego stronę:

-Nienawidzę Cię, Chuuya... 

To wyrażenie miało brzmieć "Nie nienawidzę Cię, Chuuya" ale młodszy wydał tylko pomruk na wyrażeniu, które miało zabrzmieć "Nie". W tej chwili jednak w oczach starszego zebrały się łzy i oderwał się od bruneta, który od razu się obudził widząc twarz kochanka ze spływającymi po jego policzkach łzami. 

Chuuya stał patrząc w ciszy na Dazaia, a Osamu zdezorientowany patrzał z czułością na to co dzieje się z Nakaharą. W tej chwili żaden z nich nie mógł wydusić z siebie ani słowa, które mogłoby chociaż trochę załagodzić atmosferę panującą pomiędzy nimi... 

To twoja wina || Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz