3

521 29 36
                                    

Po kilku minutach ciszy rudowłosy zacisnął na moment wargi, a łzy przestały lecieć z jego lazurowo-niebieskich oczu. Jego brwi się zmarszczyły, a z mowy jego ciała można było wyczytać ból, który próbował zakryć pod kamienną twarzą. Jednak mężczyzna o oczach w odcieniu czekolady nie był taki głupi, ażeby tego nie zauważyć.
Osamu powolnym krokiem zaczął podchodzić w kierunku starszego, ale wtem zatrzymał go krzyk skierowany w jego stronę:

-Nie zbliżaj się do mnie! Ty pieprzona, kłamliwa szujo! 

Dazai zamarł, te słowa odbijały się w jego uszach echem, kiedy już się otrząsnął z tego stanu i chciał odrzec coś w stronę kochanka, ten zerwał z ręki bransoletkę, którą dawniej dostał od wyższego po czym wybiegł z domu zakładając na siebie koszulkę starszego leżącą na krześle, przy którym stał. 
Brązowe oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Nie rozumiał co się stało, nie wiedział czemu jego kochanek nagle opuścił ich mieszkanie. Jednak chłopak o brązowych włosach uznał, że nie pobiegnie za kochankiem, aby ten mógł się uspokoić. Uznał, że porozmawia z nim jutro i dowie się co się stało. W tym momencie nie wiedział jednak jak wielkim błędem jest jego decyzja...

Chuuya po wyjściu z domu obejrzał się za siebie i spojrzał na drzwi. Wszystko co widział było nie wyraźne przez łzy, którym nie pozwalał wypłynąć. Oddech w jego klatce piersiowej się zaciskał wywołując kłujący ból, którego nie był w stanie znieść, z tego też powodu zaczął odbiegać jak najdalej od domu. Kiedy dobiegł do parku nie wytrzymał dłużej i upadł na kolana.
Próbował się uspokoić, złapać oddech, który nie będzie rozrywał jego płuc, jednak było to dla niego zbyt trudne. Myśli nastolatka w dalszym ciągu dalej skupiały się na słowach jego kochanka. Nie umiał wyzbyć się z głowy tego co usłyszał... jego myśli zaś rozpromienił jeden pomysł! 
Skoro jego kochanek był człowiekiem, który nawet w snach go nienawidził to może odejdzie? Ale tak, że brunet nie będzie mógł nawet go przeprosić... Odejdzie w taki sposób, że zostanie później zakopany cztery metry pod ziemią, a jego miłość do chłopaka, który był dla niego wszystkim odejdzie razem z jego duszą z tego świata.


Kiedy tak myślał, jego ciało nareszcie się uspokoiło, a on na spokojnie mógł wstać z ziemi, na której klęczał będąc jeszcze kilka chwil wcześniej bezsilnym. 
Nakahara uznał, że myśl, która w nim niedawno zaiskrzyła na pewno zostanie przez niego spełniona, jednak najpierw sprawi ból Dazaiowi jeszcze inaczej... nie wróci do domu, pójdzie odwiedzić pewnego mężczyznę, który już nie raz dawał mu znaki, że jest nim zainteresowany. Osamu do dnia dzisiejszego nie wiedział kto to był, ale Chuuya miał tego stu procentową świadomością. Miał adres mężczyzny, znał jego pragnienia oraz rzeczy wobec, których czuł jedynie wstręt. 

Jego nogi zaczęły kierować go do mieszkania, które znajdowało się dosyć daleko od miejsca, e którym się znajdował, jednakże nie przeszkadzał mu ten fakt. Pobiegł do mieszkania mężczyzny, po czym zapukał w ciemnobrązowe drzwi ze złotą elegancką klamką. 
Kilka chwil później drzwi się otworzyły, a w nich stał mężczyzna o cerze bladej i oczach, które były podkrążone. Chuuyi jednak jego wygląd nie przeszkadzał, a nawet mu się podobał.

-Oh Chuuya, jednak raczyłeś mnie w końcu odwiedzić

-Jak możesz zauważyć

-Wejdziesz mój drogi?

-Z rozkoszą

Mężczyzna wpuścił niższego chłopaka do mieszkania, całując jego dłoń. Kiedy wymienili spojrzenia chłopak, który wyglądał na starszego zamknął drzwi i zaprowadził niebieskookiego do salonu.

-A więc Chuuya... co Cię do mnie sprowadza?

-Uznałem, że twoja propozycja związku mnie ciekawi i chętnie się zgodzę na bliższą relację z tobą. Fyodorze...

Dostoyevski wykrzywił usta w delikatnym, ale szczerym uśmiechu, zadowolony faktem, że obiekt jego westchnień przyszedł do niego, ażeby zostać częścią jego życia

To twoja wina || Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz