Odasaku nie zastanawiając się długo, wszczął reanimację na młodszym chłopaku. Uciskał jego klatkę piersiową, robił wszystko z nadzieją, że jego przyjaciel otworzy oczy. Mijał czas... minuta, dwie, pięć, a oddech brązowookiego nie wracał. Oda był w tym momencie pewien, że to już koniec, a głos chłopaka nigdy nie rozebrzmi w jego uszach, a jego usta nie będą mu z ekscytacją opowiadać różnego rodzaju historii.
W tym samym czasie, niczego nie świadomy mężczyzna o lazurowych oczach walczył sam ze sobą w swojej głowie, nie chciał przebywać w mieszkaniu Fyodora, a pomimo tego tkwił tuż przy nim w jednym pomieszczeniu. Czuł on swego rodzaju niepokój przebywając obok mężczyzny, do którego sam postanowił przecież przyjść, a to powinno przecież oznaczać, że chce tu pozostać. Za każdym razem kiedy ich wzrok się spotykał, ciało Nakahary przechodził bardzo nieprzyjemny dreszcz... żeby uniknąć takich sytuacji, Chuuya starał się utrzymywać wzrok skierowany w kierunku kubka, który trzymał w dłoniach. Nagle jednak przyuważył kątem oka jak Dostoyevski przy nim staje. Nie byłoby to dla niego niepokojące gdyby na jego talii nie znalazła się wtem dłoń mężczyzny, a jego zmęczony wzrok wraz z sinymi ustami nie zaczęły się zbliżać do szyi rudowłosego. W panice niebieskooki rzucił kubkiem z gorącym napojem w ubrania mężczyzny, a potem nie zastanawiając się czy coś poza telefonem przyniósł do jego domu, ubrał buty i pędem wybiegł z jego mieszkania. Słyszał jak chłopak przeklina go po rosyjsku, i woła za nim, ale Chuuya nawet nie obrócił się w jego stronę.
Nie panował nad sobą, a jego nogi poniosły go w kierunku mieszkania, prawdopodobnie ostatniej osoby jakiej może on zaufać... miał nadzieję, że przynajmniej tam zazna chociażby odrobinę spokoju, w końcu Koyou nigdy go nie odrzuciła i zawsze mu pomagała. Na jego nieszczęście stojąc już pod jej drzwiami przypomniał sobie jedną rzecz. Kobieta była właśnie na misji, którą otrzymała od Moriego i znajdowała się ona poza Japonią. Wyjął on wtedy telefon i napisał do kobiety krótką wiadomość
Chuuya
Zakończyłem swój związek z Dazaiem. Kiedyś może opowiem Ci dlaczego...Następnie już o resztkach sił udał się do mafii, a następnie do swojego biura. Tam zasiadł przy biurku dalej spanikowany po sytuacji u Fyodora... niewiele trwało, aż od nadmiaru emocji zasnął ponownie z głową opartą o prawą dłoń przy swoim miejscu pracy. Tym razem przed zaśnięciem w końcu upewnił się jednak w pewnym przekonaniu. Nigdy nie wybaczy Dazaiowi jego słów, ani nie przyjmie żadnych tłumaczeń. Od tego dnia mężczyzna stał się dla niego nikim innym jak wspólnikiem w pracy, z którym nie zamieni zdania na inne tematy niż te związane z ich zawodem. Poza tym stał się kimś na kogo widok wiedział, że będzie czuł jedynie wstręt i nienawiść.
Kiedy już Odasaku chciał się poddać i dzwonić na pogotowie, ażeby spakowali jego przyjaciela w czarny worek i zabrali do kostnicy, usłyszał kaszel ze strony bruneta, który po chwili zerwał się do siadu plując wodą, która przedtem zebrała się w jego płucach. Starszy chłopak westchnął z ulgą i sięgnął po apteczkę, ażeby opatrzeć przyjacielowi rany. Zanim jednak zdążył to zrobić poczuł jak chłopak ze łzami w oczach się do niego przytula. Po chwili Oda odsunął go od siebie i wysłuchując powodu, dla którego Dazai tym razem chciał popełnić samobójstwo opatrywał go oraz niedowierzał sam, że chłopak nawet jeśli było to przez sen, to że potrafił powiedzieć do mężczyzny, z którym dzielił dom i życie, że go nienawidzi... coś sprawiało, że starszy chłopak jednak cieszył się z obrotu spraw. Cały czas przeczuwał, że to Nakahara skrzywdzi Dazaia, a nie na odwrót. I pomimo faktu, że powinien on wspierać swojego przyjaciela, to nie robił tego. Utwierdzał go jedynie w przekonaniu, że to co się stało jest dobre, a gdyby to nie nastąpiło to prędzej czy później Chuuya zwyzywawszy go odszedłby zapewne śmiejąc się z tego jakie uczucia okazywał mu Dazai...
Osamu nie był w stanie słuchać tego typu słów z ust przyjaciela. Kiedy ten go opatrzył wyrzucił go z mieszkania najszybciej jak umiał po czym wziął telefon i odczytał wiadomość od swojego chłopaka. Byłego chłopaka. W oczach zebrały mu się łzy jednak nie miał on już nawet siły próbować się ponownie zabić. Udał się więc jedynie do sypialni, po czym rzucił się do łóżka i skulił pod kołdrą próbując zasnąć... nieskutecznie.
CZYTASZ
To twoja wina || Soukoku
Fiksi Penggemar"Nie cofniesz słów, które padły z twoich ust w moją stronę" To jedyne zdanie, które chłopak znalazł na liście od swojego ukochanego...