5

417 25 10
                                    

Mijał powoli czas, a oczy bruneta powoli zachodziły mgłą. Łzy spływały po policzkach, a ciało robiło się bezsilne.. Osamu próbował wyjść z wanny, nie chciał tak kończyć... przecież, Dostoyevski mógł go oszukać, a Chuuya rano mógłby pojawić się w mieszkaniu. 
Dazai wiedział, że taki widok na pewno, sprawiłby ból jego ukochanemu. Chłopak powoli wykrwawiał się do momentu, w którym usłyszał jak ktoś wchodzi do mieszkania, mężczyzna leżący w wannie poczuł strach, nie wiedząc kto przyszedł do domu, w którego łazience leżał on z krwią na ciele... Jego niepewność przerwał głos, który obijał się echem pomiędzy ścianami niewielkiego mieszkania

-Dazai? Jesteś tutaj...? Nie odbierasz ode mnie telefonu

Brunet od razu rozpoznał głos swojego przyjaciela - Odasaku. Kiedy brązowooki już chciał krzyczeć i wołać przyjaciela przed jego oczami pojawiła się ciemność, a jego twarz wsunęła się pod wodę...

W tym samym czasie Fyodor w jego mieszkaniu brał na ręce lazurowookiego, ażeby położyć go na łóżku w swojej sypialni. Kiedy młodszy był już okryty kołdrą obudził się po czym powoli usiadł ziewając. Nie był jeszcze na tyle świadomy, aby pamiętać, że przyszedł do mężczyzny o bladej i chłodnej w dotyku skórze. Jak tylko ujrzał go przy sobie, zmrużył oczy i przeanalizował go nie ufnie wzrokiem. Wyższy mężczyzna odpowiedział na to jedynie uśmiechem, czekając, aż otumanienie po śnie zniknie z ciała rudzielca i przypomni sobie on czemu jest w jego mieszkaniu, a nie leży wtulony w Dazaia u niego w łóżku.

-Witaj Chuuya~ czemu tak wcześnie się obudziłeś?

W odpowiedzi kruczo-włosy mężczyzna, dostał jedynie ziewnięcie ze strony młodszego. Dostoyevski patrzał na chłopaka z delikatnym uśmiechem, aż w końcu uzyskał od niego jakąś wypowiedź.

-Zdążyłem zapomnieć co robię u Ciebie Fyodrze... wybacz

-Wybaczyć? Ależ ja nie mam czego Tobie wybaczać mój drogi. Nie jesteś żadną wszą, ażebym był zły w twym kierunku

-Nie rozumiem co masz na myśli... jednak wolę pozostać w niewiedzy

Chuuya powoli wstał i przeciągnął się

-Dostoyevski... gdzie masz łazienkę?

Nakahara mruknął cicho, jak gdyby nie chciał  zadawać otwarcie tego pytania. Słysząc tę niepewność fioletowooki mężczyzna zaśmiał się cicho po czym wskazał niższemu drogę do łazienki. 

Kiedy tylko Chuuya wszedł do łazienki to postanowił zamknąć drzwi na kluczyk, który leżał na szafce. Następnie wyjął z kieszeni telefon i wysłał do swojego kochanka wiadomość o treści:

Chuuya
"Nie cofniesz słów, które padły z twoich ust w moją stronę"

Po wysłaniu wiadomości zablokował numer bruneta. Tym razem myśląc o chłopaku z jego oczu nie wypłynęła chociażby jedna łza, po prostu westchnął nerwowo po czym załatwił swoje sprawy następnie opuszczając łazienkę. Po wyjściu z niej w jego nozdrza wbił się mocno wyczuwalny zapach kakaa, poszedł w jego kierunku, aż trafił do kuchni i zobaczył w niej mężczyznę z anemią szykujący napój, którego zapach unosił się po całym mieszkaniu. Chuuya usiadł na parapecie po chwili otrzymując kubek napoju, którego chętnie się napił. Jego rozmówca również przygotował sobie taki sam trunek pijąc go ze swoim nowym współlokatorem...

Odasaku szukał przyjaciela po całym jego mieszkaniu, aż doszedł do łazienki. Otworzył powoli drzwi odkluczając je zapasowymi kluczami, które miał od Osamu do każdego miejsca w jego domu, i jak tylko ujrzał brązowookiego, który się topił z rozciętymi rękoma wyjął go i położył płasko na ziemie. Pierwszą rzeczą jaką zrobił było sprawdzenie jego oddechu. Oczy rozszerzyły mu się jak zrozumiał, że chłopak nie oddycha...

To twoja wina || Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz