Dzień drugi

5 2 0
                                    

Daryl siedział w swoim pokoju i przyglądał się swojemu planowi zajęć. A ten, nie ważne jak na niego patrzeć, wyglądał co najmniej dziwnie. Matematyka, fizyka czy chemia nie dziwiły go w żaden sposób, ale już podstawy magii czy astrologii już wprawiały go w niemałe zaskoczenie. Gdy w końcu wypatrzył podstawy telepatii i telekinezy to dosłownie złapał się za głowę.

- Co się dzieje? – Usłyszał pytanie od swojego współlokatora, elfa Adrila Elrondsona. Jeśli wydaje wam się, że jest w jakiś sposób powiązany z tym Elrondem, panem ostatniego najbardziej na wschód wysuniętego przyjaznego domu Śródziemia, to macie rację. To jego syn.

- Patrzę na swój plan zajęć i zastanawiam się nad tym kto go pisał.

- O co dokładnie chodzi? – Zdziwił się elf, bo pamiętał swój plan z pierwszego roku i nic w nim nie wydało mu się dziwne.

- O magię, telepatię i telekinezę.

- Co w nich takiego dziwnego?

- No, bo na Ziemi czegoś takiego nie ma. Czasem pojawia się ktoś kto twierdzi, że posiada takie zdolności, ale dość szybko jest demaskowany jako szarlatan.

- Rozumiem. – Zamyślił się Adril. – Wiesz, to nie jest coś na co mogę ci odpowiedzieć, bo w moim świecie te rzeczy są czymś normalnym i może być, że i na Ziemi znów się pojawią.

- Przez otwarcie furtek. – Domyślił się Daryl.

- Dokładnie.

- Hmm. – Mruknął Hofferson, znów zagłębiając się w swój plan zajęć.

Ciszę, jaka nastąpiła po tej krótkiej rozmowie, przerwało pukanie. Obaj spojrzeli na siebie, bo żaden nie spodziewał się gości o tej porze. Było wczesne popołudnie i tak naprawdę to powinni już być w drodze do stołówki na obiad, ale jakoś jeszcze to do nich nie dotarło. Elrondson wstał i podszedł do drzwi, zrobił to nie dlatego, że współlokator był akurat zajęty, tylko po prostu siedział najbliżej nich.

- Tak?

- Czy – Daryl usłyszał dziewczęcy głos. – Czy wybieracie się może do stołówki?

- A to już ta pora? – Zdziwił się Adril i lekko cofnął się, by spojrzeć na zegar na ścianie. Hofferson podążył za jego wzrokiem i .

- Cholera! – Krzyknął, odrzucając plan i podrywając się z łóżka. – Spóźnimy się na obiad!

- Tak. – Potwierdził elf, zerkając na dziewczynę. – Wybieramy się, właśnie teraz.

- Ach! – Aż krzyknęła z radosną nutą w głosie. – To dobrze, bo ja nie wiem jak tam się dostać. – Dodała wyraźnie posmutniała.

- To chodź z nami. – Zaproponował jej Daryl, podchodząc do drzwi i dopiero teraz to spostrzegł, że . – Ty jesteś tą trytonką, którą widziałem w auli. Ale jak możesz nie znać drogi do jadalni, skoro sam dyrektor nas tam poprowadził.

- No niby tak, ale my trytoni jadamy co drugi dzień i tak się składa, że wczoraj był mój post.

- Rozumiem. – Mruknął uśmiechnięty Hofferson, a Adril nic nie mówiąc, przyglądał się nadzwyczaj atrakcyjnej dziewczynie. Nie ważne, że pochodziła z innego gatunku, tylko ktoś totalnie zaślepiony uprzedzeniami mógł nie dostrzec jej urody i wdzięku z jakim się poruszała.

– Chodźmy. – Rzucił Adril, wymijając wciąż szczerzącego się człowieka i nie dając mu czasu na reakcję, ustawił się obok lekko zmieszanej trytonki. – Jak się nazywasz, jeśli oczywiście to nie jest temat zakazany.

- Nazywam się Bulgur Gulbur.

- Hmm. – Mruknął Hofferson, który ze skwaszoną miną ruszył za obojgiem. – Czy mi się wydaje czy to dźwiękonaśladownictwo?

Akademia MultiświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz