Page 6

595 34 6
                                    

To chyba najdłuższy rozdział, który napisałam xd
Co myślicie o Harrym? O jego zachowaniu?
Wszelkie opinie, uwagi i rady mile widziane x
Ah, no i muszę was o czymś poinformować. Zaczęłam tłumaczyć pewne ff (oczywiście Larry). Mam dopiero dwa rozdziały, gdzie jest ich 18 + epilog. Opublikuje je po zakończeniu tego opowiadania, mam nadzieję, że tak jak mi, przypadnie wam do gustu :)
<przewiduję, że to ff zakończę gdzieś w czerwcu lol, dzień pózniej zacznę dodawać rozdziały, które tym razem bedą dodawane regularnie!>
----------------------------------

Chłopcy już dawno wyszli, kiedy wraz z El postanowiliśmy położyć się spać. Ten dzień całkowicie mnie wykończył. Psychicznie i fizycznie. Jedyne o czym marzyłem - to sen.
Skierowałem się do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica. Zdjąłem ciuchy i zasunąłem kabinę prysznicową za sobą. Odręciłem wodę i westchnąłem na uczycie ciepłych kropli uderzających w moje plecy. Sięgnąłem po szampon i nie patrząc na etykietkę wylałem trochę na włosy, pieniąc je.
Do mojego nosa po chwili dotarł zapach jabłek. Cholera. To szampon Harrego. Odrazu poczułem się jakby stał za mną. Przeszły mnie ciarki. Nie takie, które czuję się, gdy chłodny wiatr otula odkryty fragment skóry. To był ten dobry rodzaj mrowienia.
Starałem się go zignorować i szybko spłukałem włosy. Chwilę zastanawiałem się nad ponownym użyciem szamponu, tym razem swojego, ale zrezygnowałem z pomysłu.
Po upływie kilku kolejnych minut stałem przed lustrem w samych bokserkach. Przyglądałem się sobie uważnie. Obróciłem się delikatnie i napiąłem mięśnie.
- nie jest tak źle - zachichotałem cicho. Wyprostowałem się i wróciłem do pokoju.
El już dawno zasnęła. Spod ciemnej kołdry wystawała jej tylko głowa i włosy , które były też na mojej poduszce. Skrzywiłem się na ten widok. Ostatnio nie zauważyłem jej włosów i położyłem się na nich, na co dziewczyna zareagowała krzykiem i kilkoma przekleństwami skierowanymi w moją stronę. Czy tak trudno było związać te kudły?

~*~

Nie wiem ile tak leżałem, wpatrując się w sufit. Całe moje zmęczenie poszło w zapomnienie. Przekręciłem się i spojrzałem na zegarek. 2:11 a Harrego, jak nie było, tak nie ma. W tej samej chwili usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza i ciche kroki. O Wilku mowa - albo o wilku myśl...?
Ciekawe co przez tyle czasu robił Styles na randce. Kiedy zdałem sobie sprawę i czym pomyślałem, dałem sobie mentalnego liścia. A jak myślisz Lou? Co robią dorośli ludzie na randkach? Prychnąłem cicho i zakopałem się bardziej pod kołdrą, zamykając oczy. Nie obchodzi mnie to.

~*~

Kręciłem się po kuchni wyciągając wszystkie potrzebne rzeczy do przygotowania śniadania dla trzech osób. Trzy talerze stały już na stole, a kubki z saszetkami herbaty czekały na zalanie ich wrzątkiem. Kończyłem właśnie robić ostatnią kanapkę i położyłem ją na stosiku innych. Założyłem ręce na boki i zastanawiałem się, czy wszystko przygotowałem. Chwilę pózniej stałem już nad brunetką szturchając ją delikatnie.
-śniadanie, wstawaj - szepnąłem. Widząc, że dziewczyna otwiera powoli oczy, ruszyłem do drugiego pokoju. Przechodziłem obok zdjęcia wiszącego na ścianie, którego przedstawiało mnie z przed kilku dobrych lat z siostrami na plaży. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tego dnia. Świetnie się wtedy wszyscy bawiliśmy. Szkoda, że to były nasze ostatnie wspólne wakacje. Nie tracąc czasu ruszyłem dalej. Zapukałem delikatnie w sąsiednie drzwi, ale kiedy nikt mi nie odpowiedział, zrobiłem to trochę mocniej. Nadal nic. Pewnie nieźle wczoraj zaszalał - pomyślałem i wszedłem do pokoju. Zatrzymałem się w połowie drogi, kiedy spostrzegłem się, że w pokoju nikogo nie ma. Łóżko było pościelone, więc raczej nikogo tutaj nie było. Odrazu przypomniałem sobie sytuacje z przed kilku godzin. Przecież słyszałem, jak ktoś otwiera drzwi, czyjeś kroki. Przyśniło mi się to? Odrazu wyrzuciłem tą myśl z głowy. Napewno nie. Ktoś był w nocy u nas w mieszkaniu. Jeśli nie Harry, to kto?
Mój żołądek zwinął się, a mi zrobiło się niedobrze. Szybko wyszedłem z pokoju. Usiadłem w kuchni, w której nadal nie było El. Co teraz powinienem zrobić? Zadzwonić na policję? Uwierzą mi?
- dzień dobry, Louis - usłyszałem nad sobą i podniosłem głowę. Harry stał opierając się o ścianę, uśmiechając się lekko. Stąd było widać jego ciemne worki pod oczami. Spojrzałem niżej, był ubrany w to samo co wczoraj. To znaczy, że na sto procent to nie był on. Poczułem nieprzyjemny chłód i skrzywiłem się. Chłopak chyba zauważył moją minę, ponieważ szybko znalazł się obok mnie. Kucnął przy mnie i złapał za kolano.
-Louis? Coś cię boli? - spytał wyraźnie zmartwiony. Czułem delikatne wypieki na polikach, ale nie zwróciłem na nie uwagi, przechodząc odrazu do rzeczy.
-ktoś był wczoraj u nas, znaczy dzisiaj, w nocy - plątałem się - czekałem na ciebie aż wrócisz i usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi. Myślałem, że to ty, więc kiedy usłyszałem kroki, poszedłem spać. Harry, trzeba sprawdzić, czy coś nie zginęło! - kończąc, wstałem i wymijając chłopaka ruszyłem do salonu. Przebiegłem spojrzeniem po półkach.
- na pierwszy rzut oka nie widać, żeby czegoś brakowało - szeptałem do siebie i podszedłem bliżej. Obróciłem głowę słysząc szuranie butami. Styles stał ze spuszczoną głową wyraźnie nad czymś myśląc. Odrazu sobie coś przypomniałem.
- Harry - zacząłem, próbując opanować swój głos - czy wiesz kto to był? W duchu modliłem się, aby odpowiedział przecząco. Spojrzał na mnie skruszonym wzrokiem i już nie musiał odpowiadać.
- chłopcy? Dlaczego stoicie w salonie? - zapytała kobieta wychodząc z pokoju, odświeżona, ubrana i uczesana. Nawet na chwilę na nią nie spojrzałem, ciągle uważnie przyglądałem się zielonookiemu. Lecz kiedy zobaczyłem jego błagalny wzrok - westchnąłem. Nie możemy dokończyć tej rozmowy teraz. Nie przy Eleanor.
Odwróciłem do niej głowę i wysiliłem się na uśmiech.
- zrobiłem śniadanie, chodźcie.

~*~

Przy posiłku panowała napięta atmosfera, której kobieta nie zdawała się odczuć. Opowiadała nam o swoich planach na następne dni. Nie potrafiłem skupić się na jej słowach. Przytakiwałem tylko delikatnie z grzeczności, nie chcąc sprawić jej przykrości ignorancją z mojej strony. Harry tak samo, jak ja zdawał się jej nie słuchać. Patrzył się pustym wzrokiem w talerz żując swoją kanapkę. Po chwili uniósł wzrok, jakby wyczuł, że go obserwuję. Przerwałem kontakt wzrokowy i odszedłem od stołu.
Stojąc oparty o blat popatrzyłem na dwójkę i zapytałem.
- może wybralibyśmy się na spacer? - wiedziałem, że dziewczyna będzie mniej chętna, więc nie zdziwiła mnie jej odmowa. Zerknąłem na Harrego, który pokiwał głową i również wstał zabierając talerz.

~*~

Do parku szło się kilka minut, które spędziliśmy milcząc. Styles rozglądał się nerwowo wokół nas, co powoli mnie irytowało. Usiadłem na ławce. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i również usiadł.
Spojrzałem na niego wyczekująco. On przetarł twarz dłonią i zaczął.
- ja naprawdę cię za to przepraszam, to był... Mój kolega, z pracy - skrzywił się lekko. Słuchałem dalej. - on szukał mnie, ponieważ nie zjawiłem się ostatnio. Taki już jest. - wzruszył ramionami.
- to co, teraz twoi "koledzy" - zaakcentowałem specjalnie ostatnie słowo - będą robić nocne, niezapowiedziane wizyty? - uniosłem brew zirytowany. - oczywiście absolutnie mi to nie przeszkadza - ciągnąłem kpiąco - wprost uwielbiam kiedy obcy ludzie chodzą po moim mieszkaniu nocą, ha, a może nawet mnie obserwują? Jak myślisz? - oparłem się o ławkę plecami i założyłem luźno nogę na nogę, prychając. Mężczyzna spojrzał się na mnie mając całkowicie inny wyraz twarzy niż kilka minut temu. Patrzył na mnie przygryzając wargę, przez co speszyłem się. Moja pewność siebie momentalnie ulotniła się.
- porozmawiam z nim, księżniczko, to się nie powtórzy, on po prostu jeszcze nie wiedział, że rzuciłem tą prace. Odetchnąłem ulgą w duchu. Harry na szczęście odciął się od tej toksycznej "branży", czy czymkolwiek się zajmował. Przynajmniej tyle. Nie zadzwonię na policję. Liczę, że to był pierwszy i ostatni raz. Zaraz. Jaka do cholery księżniczko? - pomyślałem.
- gdzie twój kolega się uchował, że odwiedza cudze domy? Skąd on w ogóle miał nasze klucze? Zdecydowanie muszę zmienić zamki w drzwiach. Bąknąłem nie wspominając nic o tym jak mnie nazwał i odwrócilem wzrok od Harrego, który właśnie zaczął się szerzej do mnie uśmiechać. Jego zachowanie było dla mnie zagadką. Raz zachowywał się normalnie, można było z nim porozmawiać, pośmiać się. Ale pózniej. Był arogancki, pewny siebie, tajemniczy i ... Zaczynał coś co kompletnie mi się nie podobało. Zaczynał się ze mną drażnić, sprawiać, że rumieniec nie schodził mi z twarzy. Sprawiać, że czułem się po prostu dziwnie. Ale nie źle. To było nowe uczucie. Podoba mi się Harry w pierwszej wersji, ale ta druga przyprawiała mnie o miłe ciepło w dole brzucha. Czasami zastanawiam się... Nie skończyłem swojej myśli, ponieważ Styles przybliżył się do mnie i szepnął:
-uwielbiam kiedy stajesz się sarkastycznym skurwielem, Tomlinson. I wstał, uprzednio puszczając mi oczko, zostawiając mnie samego w parku. Siedziałem tam jeszcze chwilę wachlując rękoma twarz, aby pozbyć się upokarzającego rumieńca. Jezu, kogo ja przyjąłem pod dach?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ROOMMATE {larry stylinson}-wolno pisane-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz