Więc witam wszystkich, którzy trafili na moje opowiadanie. Odrazu ostrzegam, że jest ono pierwsze, które piszę, także prosze o wyrozumiałość. Nie spodziewam się wielu czytelników. Piszę to jedynie dla przyjemności i zabicia nudy. Jednak jeśli trafi się osóbka, której spodoba się moje dzieło, będzie mi niezmiernie miło. Przewiduję, że rozdziały będą dodawane co tydzień. Czasem może częściej, lub rzadziej - w zależności od tego, czy najzwyczajniej w świecie będę miała wene :)
~*~
-Skończyłem - powiedziałem entuzjastycznie i spojrzałem na El.- myślę, że nie popełniłem żadnych błędów, lecz na wszelki wypadek - mogłabyś to przeczytać - mówiąc to wstałem i skierowałem się do kuchni.
-Jak myślisz, zgłosi się ktoś?- spytała z obawą patrząc na ogłoszenie, przez co przewróciłem oczami.
-Oczywiście- krzyknąłem z kuchni, zalewając kubki gorącą wodą - nie zdziwiłbym się gdyby ktoś zrobił to już dziś- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nasze mieszkanie nie należy do małych, pełne wyposażenie, spokojna, strzeżona dzielnica, blisko praktycznie wszędzie. Od parku po różne supermarkety. Wiele ludzi może pomarzyć o takim lokum.
Złapałem kubki i rozsiadłem się obok mojej dziewczyny, podając jej jeden z różową świnką, który dostała na urodziny od znajomej. Osobiście wyrzuciłbym go od razu po imprezie urodzinowej i nawet do domu bym z tym nie wszedł.
-..Prawda, Louis?- usłyszałem obok siebie i szybko wyrwałem się ze swoich myśli.
-Przepraszam, zamyśliłem się, mogłabyś powtórzyć? - powiedziałem tym razem starając się słuchać brunetki. Niestety usłyszałem tylko ciche westchnienie i zaraz jej nie było.
-Wychodzę do Barbary, wrócę późno, nie czekaj. - skończyła stojąc już przy drzwiach. Przechyliłem głowę i obserwowałem ją. Ostatnio nie było dobrze między nami, sam nie wiem czemu. Być może z powodu utraty pracy przeze mnie? Ale to tylko tymczasowe, mam już na oku pewną fuchę, więc to pewnie nie jest to. Może przez to, że moi rodzice przestali przelewać na moje konto pieniądze? Dlatego też szukamy współlokatora. Nie jesteśmy wstanie wszystkiego opłacić. Ale czy chodziłoby jej o to? O pieniądze? Nie. Na pewno nie. Ona nie jest taka. Czasami wydaje trochę za dużo na całkowicie niepotrzebne rzeczy, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Nie chcąc dłużej o tym myśleć wyciągnąłem telefon , by wybrać numer Nialla. Nie zwracając uwagi na nieprzyjemne ukłucie, spowodowane moimi myślami, przyłożyłem słuchawkę do ucha.
-Hej Tommo!- usłyszałem po drugiej stronie i smutek całkowicie ze mnie uleciał.
-Hej Niall, nie miałbyś ochoty wpaść do mnie i pograć na konsoli? - zapytałem.
-Pewnie, mogę wziąć Liama? Jest u mnie i byłoby to trochę n..-nie dałem mu nawet skończyć .
-Jezu Horan, nie zadawaj takich głupich pytań. Ruszajcie tyłki i jazda do mnie. Możecie po drodze zajechać po piwo - na ostatnie zdanie blondyn roześmiał się - będziemy za 10 minut - i rozłączył się.
Czekając na przyjaciół szybko ogarnąłem ze stołu i przygotowałem konsole. Po upływie ok. 15 minut usłyszałem pukanie do drzwi.
-Spóźniliście się - to było pierwsze zdanie, które wyszło z moich ust, tuż po otworzeniu drzwi. Przed sobą miałem dwójkę uśmiechniętych mężczyzn, którzy trzymali siatki, zapewne z alkoholem. - Wchodźcie.
-Cholera, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak zimno jest na zewnątrz. Ręce to mi chyba odmarzły, a tyłek.. - nie zdążył dokończyć, ponieważ oberwał płaszczem po twarzy od Liama.
- Wszyscy zrozumieliśmy, jest zimno - bąknął brązowooki ściągając buty. Na tę scenę wybuchnąłem śmiechem. Kocham tę dwójkę najbardziej na świecie. Nie wiem co bym bez nich zrobił. Oh i oczywiście bez Eleanor. Ją też kocham. Ta trójka jest dla mnie najważniejsza. Rodzina się ode mnie odsunęła po incydencie w dzieciństwie, o którym nie mam najmniejszej ochoty teraz myśleć. W tym miesiącu wysłali mi pieniądze po raz ostatni i kazali radzić sobie samemu. I tak zrobię. Jakoś nie za bardzo się tym przejąłem.
-Koleś, będziesz tam tak stał, czy może dołączysz do nas?
~*~
-Jak, ja się pytam, jak ty wygrałeś piąty raz z rzędu? - spytałem z niedowierzaniem Nialla, który dumnie wypiął pierś w stronę Liama, siedzącego tuż obok.
- To się nazywa talent, mój drogi - odpowiedział na co tylko prychnąłem. - Zmieniając temat- powiedział blondyn patrząc na mnie. - Napisaliście w końcu to ogłoszenie w sprawie wynajmu?- zakończył pytanie biorąc łyka z puszki.
- Tak - poprawiłem się na kanapie - zostało tylko czekać - dodałem z uśmiechem co Irlandczyk odwzajemnił i wrócił do gry.
Po jakiś kolejnych trzech rundach, przegranych rundach, zadzwonił telefon. Szybko przeprosiłem gości i poszedłem do kuchni, z dala od zwycięskich okrzyków przyjaciela i jęków irytacji drugiego.
- Słucham? - Odebrałem, nie patrząc wcześniej na wyświetlacz.
- Louis Tomlinson? -usłyszałem zachrypnięty głos po drugiej stronie. - Dzwonię w sprawie ogłoszenia - dodał.
-Em, tak, to ja. Jest pan zainteresowany wynajmem? - uśmiechnąłem się, ponieważ tak szybko ktoś się zgłosił.
-Tak. - usłyszałem tylko, więc natychmiast wypytałem się o spotkanie, by obejrzeć mieszkanie.
-Czy jutro o 13 pasowałoby? - zapytałem sprawdzając szybko kalendarz wiszący obok. Na szczęście rozmowę o prace miałem na 15. Odetchnąłem z ulgą.
- Oczywiście, w takim razie do widzenia.
- Zaraz! Em.. Jak się nazywasz? - zadałem pytanie pośpiesznie z obawą przed rozłączeniem się.
-Harry. Harry Styles - odpowiedział. Kiedy skończyłem rozmawiać, pobiegłem do salonu powiedzieć przyjaciołom nowine.
-Szybko się ktoś zgłosił - usłyszałem Liamia - ale to dobrze - dodał - im szybciej tym lepiej, nie?
Po odprowadzeniu przyjaciół do drzwi , wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Chwile zastanawiałem się, czy powiadomić Eleanor o dzisiejszym telefonie. Lecz nim się obejrzałem byłem już w krainie Morfeusza.
CZYTASZ
ROOMMATE {larry stylinson}-wolno pisane-
Fanfiction"Harry? Harry powiedz mi, że to tylko sen i zaraz się obudzę. Błagam, powiedz, że to tylko koszmar" czyli: Harry to nowy współlokator Tomlinsona, który skrywa tajemnice. Co się stanie, kiedy Louis ją odkryje? Czy będzie w niebezpieczeństwie? Co się...