Rozdział 3 "Nie zaczekasz za swoim rycerzem?"

30 3 0
                                    

Widok mojego brata, który zawsze mi pomaga, cierpiącego, bolał mnie. Bolała go jakaś sprawa, o której ja nie miałam pojęcia. Czuję to, bo inaczej to by mi powiedział, a siedzimy już w ciszy z dziesięć minut. Opierając się o wanne odserwowaliśmy płytki na podłodze. Jestem bezradna, nie dość, że mi się zaczęło życie komplikować to jeszcze mojego brata coś przytłacza. Coś co go wyniszcza od środka. Wygląda jak cień samego siebie, ten pusty cień. Chcę wszystkim pomóc, a nikomu nie mogę. Może i z moim odejściem bym pomogła niektórym?

-Czemu tu ze mną siedzisz?-Spytał ze spokojem. Ze zdziwieniem spojrzałam na chłopaka.

-Ja w ciężkich chwilach chcę, żeby ktoś po prostu koło mnie był. Nie musi rozmawiać, ale żeby siedział.-Wytłumaczyłam brunetowi.

Położyłam swoją dłoń na dłoni chłopaka, która leżała koło mnie i splotłam nasze palce. Marcus uśmiechnął się, co uświadomiło mnie w tym, że chyba cieszy się z mojego towarzystwa.

-Nie mogę ci tego powiedzieć. Nie chcę ci zepsuć wspomnień z dzieciństwa.-Powiedział łagodnym głosem.

Wspomnień?

Zepsuć ich?

To chyba coś grubszego niż przypuszczałam. Chyba nie jestem gotowa na wysłuchanie tego. Mam złe przeczucia. Zaczynam się stresować.

-Okej rozumiem. Jak coś zawsze cię wysłucham.-Oznajmiłam, chociaż liczyłam, że nie skorzysta z tego tak szybko.-Wyjdźmy stąd i zróbmy coś. Nie wiem może...-Zamyśliłam się, zastanawiając się co on lubi robić. Po krótkiej chwili olśniło mnie.-Pizza i poker?

Ja bym się zgodziła, bo brzmi wyśmienicie. Marcus lubi pokera, w sumie ja też. W dzieciństwie to była nasza chyba jedyna gra, która nam się nigdy nie znudziła. Pamiętam jeszcze jak nas uczył grać w to jeden z przydupasów taty, który czasami się nami zajmował, jak ojciec potrzebował mieć pewność, że jesteśmy bezpieczni. Nauczył nas, dlatego że jak nasz tata pewnego dnia zawiózł nas do niego o pierwszej w nocy nie zabrał nic z nami, a my jeszcze zaspani nie wiedzieliśmy co się dzieje. Fredro, bo taką miał ksywkę ten przydupas, nie znam jego prawdziwego imienia, nigdy nam nie powiedział, nie ma dzieci dlatego też nie było u niego żadnych zabawek, a jak dotarliśmy do odechciało nam się spać, więc musiał coś wykąbinować. Wyjął pokera i zaczął nas uczyć. Spodobał nam się i zaczęliśmy grać dużo w niego, aż tata nam też kupił i mamy teraz taki lepszy sprzęt do tego w domu. Gre dzieciństwa trzeba odpalić.

-Okej.-Powiedział z uśmiechem. Jemu też się podobał pomysł.-Ale ja wybieram pizze.

No nie proszę.

Chłopak złapał za telefon i zadzwonił do pizzeri.

-Dzień dobry, ja poprosze najostrzejszą pizze jaką macie.-To się źle skończy.-Z dowozem. Dziękuję pięknie.

Chłopak wysłał adres sms-em. Tak najostrzejszą pizze. Mój brat powrócił, cień znikł, a on wrócił. Marcus kocha ostre dania ja też lubię, ale nie takie co wypalają żołądek. Chyba jednak nie zjem sobie dziś tej pizzy.

Wstaliśmy z zimnej podłogi i wyszliśmy z pokoju. Odrazu poszliśmy w stronę takiego pokoju , czy rupieciarni. Włożyliśmy tam kiedyś naszego pokera, bo nie mieliśmy już kiedy w niego grać, ale widocznie już mamy. Weszliśmy do pomieszczenia. Jest ono wielkie i ponure. Jak się wchodzi po prawej stronie jest wielka szafa na całą ścianę, chyba robiona na zamówienie, bo nie wiem czy takie można kupić. Z lewej cała ściana pułek. Jest na nich wszystko, dosłownie wszystko. Chłopak poszedł szukać na półkach, a ja poszłam szperać w szafie. Były tam jakieś nasze stare ubrania. Szukałam, aż natrafiłam na pewne pudełko. O kurde to nasze pudełko z dzieciństwa, które mieliśmy otworzyć przed moją osiemnastką. Nie wiedziałam, że to jeszcze jest. Odłożyłam pudełko i zaczęłam patrzeć dalej, kiedy nagle natrafiłam na... Boże to jest cudne. Wyjęłam z szafy. Była to przepiękna koloru krwistej czerwieni, obcisła,aż po kostki sukienka. Miała rozcięcie na prawej nodze i rozcięcia pół księżyców na tali z prawej i lewej strony. Zamiast rękawów, są cieńkie ramiączka. Skąd ona się tam wzięła? Nagle chłopak odwrócił się.

Good & EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz