Rozdział 4 "Idziesz mój rycerzu w lśniącej zbroji?"

22 1 0
                                    

Obudziła mnie głośna rozmowa gdzieś w pobliżu mnie. Matko jak mnie głowa boli. O i mój brzuch się odzywa. Chyba powinnam coś zjeść. Otworzyłam oczy po sekundzie znowu je zamykając. Za jasno, zdecydowanie. Przetarłam powieki, kolejny raz je otwierając. Spojrzałam na swoje ciało, które było okryte dresami. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

O cholera.

Jestem w szpitalu.

Co ja tu robię?

Złapałam za swój telefon i zobaczyłam godzinę. Jest czwarta. Czekaj, czekaj czy on nie był rozładowany? Nawet telefon mi naładowali. Odkryłam się i usiadłam na krawędzi łóżka. Wzięłam głęboki wdech i wydech, czułam, że będzie mi się kręcić w głowie. Wstałam powoli i podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, gdy akurat ktoś z drugiej strony otwierał drzwi. Spojrzałam na osobę.

Nate?

Ze zdziwieniem spoglądałam na chłopaka, a on na mnie. Też był zdziwiony, że już się obudziłam. Puściłam klamkę i cofnęłam się o krok, a brunet wszedł do środka i zamknął drzwi.

-Powinnaś leżeć.-Powiedział ze zmartwieniem na co machłam ręką.

Coś kombinuje.

-Yhym... Powiesz mi co się stało. Jak tu się znalazłam?-Zapytałam, chce wiedzieć.

-Zemdlałaś w lesie, a ja z Jonasem cię przywieźliśmy, bo coś z nogą miałaś.-Załapałam się za głowę i spojrzałam na nogę. No rzeczywiście.-Spokojnie to tylko małe zwichnięcie za kilka dni będzie lepiej.

Podeszłam do okna i obserwowałam krajobrazy. O kurwa, a co z wycieczką? Zapomniałam tyle na nią czekałam. No nie. Przepadnie.

-Jedź już, bo się spóźnisz.-Powiedziałam odwracając się do chłopaka i opierając o parapet.

-Gdzie niby? O czymś nie wiem?-Zapytał ironicznie na co przewróciłam oczami.

-A wycieczka do Hiszpanii? Niedługo wyjazd, a jeszcze się nie spakowałeś pewnie.-Chłopak zaśmiał się.- Co w tym takiego śmiesznego, bo nie rozumiem?

Chłopak podszedł do mnie. Dzieliło nas około pięć centymetrów. Czułam się niebezpiecznie nie wiadomo z jakiego powodu.

-Mike pojechał mnie i siebie spakować. Ja powiedziałem, że zostanę z tobą. A i ty też jedziesz.-Powiedział spoglądając się na widok za mną.

Ma bardzo ładna twarz. Bardzo ładna. Dziwne, że nie ma dziewczyny, ale nic dziwnego bo jest dupkiem czasami. No może częściej niż czasami. Wpatrywałam się ciągle w jego idealną twarz i piękne ciemno zielone oczy.

-Myślisz, że bym zostawił swoją księżniczkę w Riverside...-Powiedział wpatrując się w moje oczy. Jak słodko.-Nie miał bym się z kim zabawiać i pić. Słyszałem, że masz mocną głowę, a to żadkość w naszej szkole.

A było tak pięknie.

-A mam mocną głowę, ale nie jestem spakowana.-Szybko wtrąciłam.

-Jesteś.-Powiedział, a ja ze zdziwieniem obserwowałam jego usta i oczy na zmianę.-Łysy cię spakował.-Bardziej jeszcze się zdziwiłam.-A sory Marcus.-Dopowiedział śmiejąc się.

Marcus?

-Wy się tak dobrze znacie?-Brunet skinął głową.-Powiesz skąd?

-O nie moja księżniczko. To tajemnica.

-No powiedz, ja mogę wiedzieć.-Mówiłam dociekliwie.

-To jest większa sprawa, wiec...-Przysunął mi się do ucha i wyszeptał.-Będziesz musiała zapłacić. Coś za coś. Ja nigdy nic za darmo nie robię.-Odsunął się, odwrócił się i szedł w stronę drzwi.-Potrzebujesz czegoś?

Good & EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz