Snape zwolnił uczniów ze szlabanu, posprzątał na biurku, zamknął klasę i przechodząc przez swój gabinet, wszedł do sypialni. Kiedy ujrzał zaciągnięte kotary łóżka, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech oczekiwania. Rozsunął zasłony, ale posłanie było puste. Ledwie zdążył zarejestrować swoje rozczarowanie tym faktem, gdy para silnych ramion objęła go od tyłu, a ciepłe, nagie ciało przycisnęło się do jego pleców.— Severusie — wyszeptał Harry. — Kazałeś mi czekać, ty draniu. Wiedziałeś, co się wydarzy.
Snape poczuł ocierającą się o jego udo erekcję Pottera.— Nawiązujesz do drugiego etapu działania afrodyzjaku? Powinieneś był poczynić swoje obserwacje.
Młodzieniec chwycił go mocniej.
— Zrobiłem je. — Nagle okręcił Snape'a i pchnął na kolana. Zagłębiając palce we włosy mężczyzny, unieruchomił jego głowę i przycisnął mu do ust swój twardy członek. Severus rozchylił posłusznie wargi i pozwolił, by gorący penis wsunął się do środka, potem zaczął ssać. Jedną dłoń położył na jędrnym pośladku chłopaka i delikatnie go ścisnął, a drugą pogłaskał napięte jądra. Już teraz mógł poczuć smak Harry'ego, jego gotowość. I nic dziwnego, ponieważ młodzieniec znalazł się w drugiej fazie działania afrodyzjaku na dwadzieścia minut przed powrotem Snape'a. Zaczął szybciej poruszać ustami i stanowczo drażnił językiem główkę penisa za każdym posunięciem. Pięść w jego włosach zacisnęła się spazmatycznie i Harry pchnął mocniej, zagłębiając się w gardło Severusa. Z gwałtownym wdechem doszedł, wciąż jeszcze pulsując, gdy Snape przełykał. Gdy skończył, wyjął nadal twardego penisa.
— Tak lepiej — powiedział Gryfon. Podciągnął mężczyznę na nogi i zaczął rozpinać jego szatę. — Pomóż mi z tym.
Współpracując ze sobą, zdjęli ubranie w rekordowym czasie. Snape przyciągnął kochanka do siebie i przejechał dłońmi po jego muskularnym ciele, chwytając za jędrny tyłek. Pozwolił, by palce wśliznęły się między pośladki chłopaka. Harry ugryzł go lekko w szyję, po czym wywinął się z uścisku. Poprowadził Severusa do komody i popychając jego ramiona w dół, stanął za nim, głaszcząc plecy mężczyzny. Snape oparł ręce o blat mebla, akceptując dotyk śliskiego palca przesuwającego się po jego odbycie. Harry nawinął na dłoń długie włosy kochanka i pociągnął jego głowę do tyłu. Severus spojrzał w lustro nad komodą w momencie, gdy palec chłopaka wsunął się w niego, powoli lecz zdecydowanie. Zobaczył subtelną zmianę w wyrazie swojej twarzy, a za sobą ujrzał rozszerzające się w podnieceniu źrenice, nieznacznie rozchylające się usta i wypływający na policzki Pottera lekki rumieniec.
— Tak — westchnął Harry. — To jest to, o czym myślałem. Naprawdę nie powinieneś zostawiać mnie samego na tak długo. — Do środka wsunął się drugi palec. — Boże, chcę już być w tobie. — Palce skręcały się i rozciągały mięśnie odbytu. — Mam nadzieję, że jesteś gotowy. — Palce wycofały się. Snape usłyszał hałas. Spojrzał i zobaczył, jak Harry wyciąga jedną z szuflad komody i wysypuje jej zawartość na podłogę. Potem przekręca ją do góry nogami, wpycha między stopy Severusa i staje na niej. Praktyczne rozwiązanie problemu wysokości — uświadomił sobie mężczyzna — i to bardziej komfortowe niż gdyby miał uginać nogi. Dzięki podpórce, Harry był teraz od niego kilka centymetrów wyższy. Gorące dłonie chwyciły biodra Snape'a, uniosły je nieco i w następnej chwili członek Harry'ego napierał na jego wejście. Severus wypuścił powoli powietrze, starając się zignorować pieczenie, gdy Harry wchodził w niego. Odbijająca się w lustrze twarz chłopaka nosiła wyraz intensywnej koncentracji — zagryzał wargi, wpatrując się uważnie w kochanka.
— Jasna cholera — powiedział nagle, po czym wysunął się i wbił z powrotem z gwałtownym wdechem. Snape poczuł w środku strugi gorącego płynu. Gryfon odrzucił głowę do tyłu i zamknął oczy. Na moment zastygli prawie w bezruchu, podczas gdy Harry drżał, wbijając palce w uda mężczyzny. Po chwili, nadal bez tchu, zaczął się w nim ponownie poruszać. Snape był teraz prawie całkowicie zrelaksowany, otwarty dla Harry'ego, zapraszający. Ich oczy spotkały się w lustrze i chłopak celowo oblizał wargi, na widok czego mężczyzna jęknął. Członek Gryfona przy każdym ruchu ocierał się mocno o prostatę Severusa. Po chwili jedna z ciepłych dłoni ześliznęła się z uda Snape'a i zawinęła wokół jego męskości, pompując ją w rytm coraz mocniejszych pchnięć.
— Tak dobrze — wyszeptał Harry. — Po prostu oddaj mi się — Pochylił się nad kochankiem i ugryzł go w łopatkę, mrucząc do jego ucha jeszcze raz: — Oddaj mi się. — I wtedy zniknęło ostatnie napięcie, którego mężczyzna nawet sobie nie uświadamiał. Snape westchnął i zakołysał się do tyłu, nabijając na penisa chłopaka.
— Och, tak — stęknął Gryfon. Potarł kciukiem spód główki członka mężczyzny, wbijając się w niego jeszcze mocniej i szybciej. Snape poczuł, jak przyjemność wzrasta w nim w zawrotnym tempie wywołana przez dotyk Harry'ego na tyłku i penisie, przez ciepły oddech na jego ramieniu, miękkie muśnięcie włosów o skórę pleców. Spojrzał w górę; zielone oczy wpatrywały się w niego w lustrze, pożerając go wzrokiem. Jeszcze jedno mocne pociągnięcie dłoni na członku Snape'a i mężczyznę pochłonął wybuch ekstazy. Doszedł gwałtownie w rękę Harry'ego, zacieśniając mięśnie odbytu, i poczuł, jak kochanek szczytuje, trzęsąc się na nim. Stali tak przez chwilę, nadal połączeni; klatka piersiowa Snape'a falowała, gdy starał się złapać oddech. Następnie Harry wycofał się.
— Połóż się na łóżku. Na brzuchu.
Snape zastosował się, z wdzięcznością opierając głowę o poduszkę. Kilka sekund później poczuł ciepłą, mokrą ściereczkę czyszczącą dokładnie jego uda i pośladki.
— Mm — udało mu się powiedzieć. Łóżko ugięło się. Ręka pogłaskała jego plecy i tyłek.
— Sev? Możesz... — palec sunął w dół wzdłuż szczeliny — znowu? — Mężczyzna w odpowiedzi, rozłożył nogi. — Och, Boże — wymamrotał Harry. — To jest po prostu... — Wspiął się na Snape'a i wbił w niego jednym ruchem — Boże!
Gorące, spocone ciało wcisnęło Snape'a w materac. Mężczyzna miał wrażenie, że każdy mięsień w jego ciele rozluźnił się; leżał kompletnie uległy pod swoim kochankiem, czując, jak twardy członek wsuwa się i wysuwa z jego śliskiego wnętrza. Był poza przyjemnością, w hipnotycznym stanie, akceptując uczucia, którymi go Harry obdarzał. Silne palce trzymały się jego ramion i słyszał dyszenie przy uchu, czuł łaskotanie oddechu. Snape zacisnął rozmyślnie pośladki — jedyny ruch jaki mógł wykonać, będąc tak przyszpilonym do łóżka — i poczuł drżenie na plecach zanim usłyszał jęk: — O, Boże! — powtórzył Harry. — Chciałbym tak zostać na zawsze, ale...
Severus ścisnął pośladki jeszcze raz. Harry krzyknął i doszedł, drżąc i wzdychając. Potem opadł bez sił na plecy partnera. Mężczyzna mógł poczuć całkowite zrelaksowanie swojego kochanka, bliźniacze do jego własnego. Pocałunek na jego szyi, Harry wycofał się, po czym zsunął na bok. Ściereczka wróciła i wyczyściła Snape'a jeszcze raz. Pocałunek na jego ustach.
— W porządku?
— Yhm... — Zaimponował sobie tym, że przemówił. Myślał, że nie będzie w stanie wydać z siebie głosu ani odpowiedzieć. Podniósł rękę i położył w pasie Harry'ego. — A ty?
Harry zachichotał.
— Zobaczmy, to było jakieś... dziewięć orgazmów w pięć godzin? Myślę, że jestem w tym niezły. Chociaż chyba powinienem od jutra wprowadzić dietę bogatą w białko. — Przysunął się, owijając wokół Snape'a.
— Jestem zadowolony z wyniku mojej fantazji — powiedział Severus.
Kolejny śmiech.
— To dobrze. Ja też. Um? Czy masz jakieś inne?
— Tak — szepnął coś do ucha Harry'ego
— Boże, Sev, to jest... cóż, dobra.
— Dlaczego? Co jest nie tak? — Nie wydawało mu się to takie wyszukane, zwłaszcza po tym, co Harry mu powiedział. Po rzeczach, które zrobił Harry'emu.
— Nic, to tylko... trochę banalne. — Przepraszający pocałunek.
— Twoim zadaniem, panie Potter, jest zrobić tak, by nie było banalne. — Snape podniósł przykrycie wraz z machnięciem ręki. — Nox. — Światła zgasły.
— Przydzielasz mi pracę domową?
— Powiedzmy, że wyzwanie. Ale teraz... — Bezbłędnie znalazł ustami wargi chłopaka w ciemności. — Po prostu idź spać, Harry.
— Dobra. — Młodzieniec przysunął się z ufnością jeszcze bliżej. Powiedział sennie: — Kocham cię. — I zasnął.
To wyznanie prawie wzbudziło czujność mężczyzny. Jego dłoń jakby z własnej woli lekko pogładziła z wdzięcznością miękkie, czarne włosy. W następnej chwili również spał.