No to ten... Wesołych Świąt XD
***
Levi zmrużył podejrzliwie oczy, pochylając się do przodu. Czuł się tak... miękki. Zupełnie jak jedno z futer Jaegera albo wypełnienie, którym wypychali staniki push-up. Parsknął pod nosem. Myśl ta była tak durna, że przypominała mu kogoś. Tego samego kogoś, na którego był teraz skazany.
- Co ty w ogóle robisz?
Ogromna sylwetka Erena łupnęła o podłogę, wiercąc się w miejscu jak owsik. Levi skrzywił się z obrzydzeniem. W gruncie rzeczy, Jaeger był takim obrzydliwym robalem, którego miało się ochotę rozdeptać.
Podpierając się o łóżko, Levi wysunął nogi do przodu i trącił go stopą. Właśnie wtedy zauważył, z jakim problemem zmagał się Jaeger.
- Spróbuj na nogi. Tu nie będą pasować, kretynie.
Eren usiadł gwałtownie i spojrzał na swoje ręce ukryte w butach. Obaj wypalili tyle wzmocnionego przez babuszkę zioła, że od godziny nie byli w stanie zebrać się, by wyjść z domu.
- Myślisz, że tak dobrze?
Eren w końcu zdołał zasznurować buty i obrócił się, prawie zderzając twarzą z szafą. Z miną największego znawcy, Levi pochylił się, by przez kilka minut gapić się bezmyślnie na jego buty, które w końcu znalazły się na właściwym miejscu.
- Jest okej. Idziemy śmieciu. Tylko się nie zgub.
Ackerman wyślizgnął się na korytarz. Niemal słyszał w swojej głowie muzykę rodem z filmu szpiegowskiego. Gdy ruszył przed siebie, cały świat zawirował mu przed oczami. Zupełnie jak wtedy, gdy Kuchel i Kenny zabrali go w dzieciństwie do wesołego miasteczka. Z żołądkiem wypchanym słodyczami wsiadł na karuzelę. Pech chciał, że miał wtedy na sobie kaszmirową kamizelkę, wartą więcej niż cała populacja Shiganshiny razem wzięta. Nigdy nie zapomniał swojej kary za obrzyganie jej i wszystkich dzieci dookoła. Przez cały tydzień Kuchel kazała mu chodzić w ubraniach z supermarketu i na nic zdał się płacz i groźby, że wyskoczy przez okno. Kenny do tej pory trzymał w portfelu jego zdjęcie, gdzie stał zasmarkany na środku salonu w szpetnych ogrodniczkach z ogromnym słonecznikiem wyszywanym na tyłku.
Na samo wspomnienie tamtych okrutnych chwil, Levi wzdrygnął się z obrzydzeniem.
Być może była to kwestia wziętych narkotyków, lecz Trost w nocy przypominał mu brzydką paletkę do makijażu oczu. Było tu zbyt wiele rażącego niebieskiego i zielonego. Neony niemal paliły w ślepia, co nie ułatwiało poruszania się po zatłoczonym mieście, szczególnie gdy twoje ciało czuło się jak gąbka ze stanika.
- Chodźmy do klubu na drinka.
Irytujący głos Jaegera przypomniał Levi'owi o jego obecności. Skrzywił się sam do siebie i łypnął na niego. Ten pajac wydawał się już być w nieco lepszym stanie. Oczywiście Levi nie mógł być gorszy - gwałtownie wyprostował się i zmierzył go chłodnym spojrzeniem.
- Niech będzie, ale ja wybieram miejsce. Nie będę z tobą łaził po zaplutych spelunach, toi paysan.
Gdy nie usłyszał odpowiedzi, zatrzymał się i obrócił na pięcie, prawie potrącając przypadkową staruszkę.
Eren stał na rogu, zawzięcie smarkając w pomiętą chusteczkę. Najwyraźniej w ogóle go nie słuchał. Nie to było jednak najważniejsze.
- Skąd to masz? - wycedził Levi przez zęby, widząc znajomy przedmiot w rękach Erena. Zbliżył się do niego zygzakiem. Jaeger ściskał w dłoni jego ukochaną chusteczkę z napisem „syneczek mamusi".
YOU ARE READING
The Bold and the Bootyfull | Ereri
Fanfiction100% crack | Fashion AU Dwa drapacze chmur, postawione naprzeciw siebie w samym centrum stolicy. Lśniące, oszklone, dostępne tylko dla wybranych. Są siedzibą dwóch rodzin. Wielopokoleniowych guru wyznaczania trendów. Ackerman i Jaeger. Czemu zawdz...