5. Puchate niedźwiedzie i uprzejmy jegomość

411 68 149
                                    


Mówiłam już, że nienawidzę tego opowiadania? Pewnie tak, ale powiem to jeszcze raz. Przestaję panować nad kierunkiem, w którym to wszystko zmierza XD Enjoy. 


***

Świt.

W Utopii kojarzy się z mieszanką brudu przy drogach, rozpływającym mrokiem i rzężeniem starych odśnieżarek, wjeżdżających na ulicę. Maszyny pracują na pełnych obrotach, charcząc i wypluwając zwały zbrązowiałego śniegu. Przypominają Levi'owi parujące kopce gówna, podane na porcelanowych talerzykach.

Brak okna w pokoju uratował go przed blaskiem poranka; obudził go za to zatęchły swąd pleśni na ścianie. Mógłby przysiąc, że jeszcze wczoraj zielonkawe plamy były o wiele mniejsze i nie sięgały do poczerniałego oka lodowej księżniczki zdobiącej tapetę. W półmroku pokoju wyglądała ona jak połączenie zniewieściałego Smitha i przeklętej babuszki Svena.

Powoli podniósł się z miejsca i usiadł, próbując rozprostować kości. Nie starał się być cicho - żadna siła we wszechświecie nie byłaby w stanie obudzić chrapiącego tuż obok Jaegera. Przekonał się o tym już wiele razy, gdy sam zaczął wrzeszczeć w środku nocy wybudzony z najgorszego koszmaru. Spodnie typu dzwony, powracające do modowych łask od dawna spędzały mu sen z powiek.

Ostrożnie ominął olbrzymi kloc, owinięty kołdrą po czubek głowy i zsunął się na podłogę. Jaeger wyglądał jak wielki skręt, a jego wystająca czupryna tylko czekała, żeby ją przypalić. Nie zdołał jednak przyjrzeć się bliżej swojemu pomysłowi. Levi ledwie dotknął stopami podłoża, gdy coś gwałtownie chwyciło go za kostkę i pogroziło palcem. Obecność babuszki pod ich łóżkiem przestała go już zaskakiwać. Ze zrezygnowaniem zerknął w dół, dostrzegając pomarszczoną rękę podsuwającą mu puchate kapcie.

- Dzięki.

Babuszka w odpowiedzi uniosła w górę kciuk, a jej dłoń z powrotem wpełzła do swojej czeluści.

Przez cały poranek zastanawiał się, kiedy życie stało się tak popieprzoną porażką. Dopiero widok Jaegera przy śniadaniu zmienił tor jego rozmyślań. Levi zaczął rozważać brutalne morderstwo, gdy przy akompaniamencie głośnego mlaskania, poczuł jak kawałek przeżutej bułki ląduje mu na dłoni.

- Mógłbyś zamknąć gębę, jak żresz?

Odpowiedział mu tylko szeroki uśmiech, okraszony plamką masła tuż pod nosem. Ackerman od dawna miał ochotę przyłożyć mu w wyszczerzony ryj, lecz tym razem czuł, że na chęciach się nie skończy. Chcąc uniknąć rozlewu krwi, wyszedł przed dom otulając się potężnym futrem.

Wrócił po niecałych pięciu minutach, gdy wrona siedząca na dachu narobiła mu na głowę.

Na szczęście popołudnie okazało się dla Levi'a bardziej łaskawe. Choć ich pobyt u Svena trwał już od kilku dni, w dalszym ciągu nie potrafili znaleźć inspiracji do wspólnej kolekcji. Za każdym razem ich rozmowy kończyły się mordobiciem, dlatego przechadzali się ulicami miasta podglądając tutejszą ludność i ograniczali kontakty ze sobą do minimum.

Ackerman nie potrafił zrozumieć, jak mieszkańcy Utopii radzili sobie z wyrzutami sumienia, przywdziewając ubrania modne w zeszłym sezonie. Niektórzy z nich przekraczali ludzkie pojęcie cofając się o kilka lat wstecz. Prawie zszedł na zawał, gdy dostrzegł kurtkę z własnej kolekcji, a napotkana kobieta bez ogródek przyznała się, że kupiła ją w lumpeksie. Sam Jaeger był tym zniesmaczony i musiał odciągnąć go na bok, by mógł w spokoju ochłonąć.

The Bold and the Bootyfull | EreriWhere stories live. Discover now