9

173 10 0
                                    

Obudziłem się w czyjeś ramionach. Wiedziałem oczywiście dobrze, do kogo one należały i czemu się w nich znajduję, więc tylko leżałem spokojnie.
W międzyczasie wracały do mnie wspomnienia z wczorajszego dnia, włącznie z upojną noc z Tobiaszem.
Zarumieniłem się uzmysławiając sobie, że nadal jesteśmy nadzy, a jego ciepła ręka spoczywa na moim biodrze.

Jak najszybciej, aczkolwiek jak najdelikatniej wyszedłem z uścisku wybranka, stając na nogach. Pozbierałem porozrzucane po całym pokoju ubrania, wyrzucając je do kosza na pranie. Uszykowałem, a potem i zaniosłem czyste ubranie do łazienki, po chwili biorąc tam ciepły prysznic.

W domu panowała grobowa cisza co oznaczało, że chłopaki jeszcze spali.
Spojrzałem na zegarek, wskazywał 6:18. Aha, fajnie. Spałem niecałe 4 godziny.

Ubrałem się i włączyłem pralkę. Następne udałem się z łazienki do kuchni. Tam również nikogo nie było, więc byłem skazany sam na siebie ze zrobieniem śniadania. Lubię gotować, ale bez przesady, 9 osób to trochę dużo.
Tak czy owak założyłem fartuch i począłem szykować składniki na naleśniki.

Najpierw wyrobiłem ciasto, zaraz potem smażyłem je na patelni.
1 naleśnik...
2 naleśnik...
5...
17...
35...
50...
Skończyło mi się ciasto na 76.
Oby tyle wystarczyło.

Wyjąłem z lodówki krem oraz dżem, jak kto woli, i wydałem się na cały dom.

-ŚNIADANIE!.

Sam za to wytarłem blat kuchenny oraz zlew, sprzątając po przygotowaniach. Wyszedłem na chwilę do łazienki, słysząc przy okazji czyjeś kroki. Umyłem ręce i wróciłem. Siedzieli tam już Ewron, Thorek, Graf, Busz, Mikols i Napierak.
Pożyczyłem im smacznego i ruszyłem na górę, aby obudzić resztę.
Diables i Blacha coś tam marudzili, ale i tak wstali. Został jeszcze Tobi.
Wszedłem do swojego pokoju, gdzie nadal spał i odsunąłem rolety w oknie, przy okazji budząc błękitnookiego.

-Jeszcze 5 minut...- zamruczał przez poduszkę, niezadowolony.

-Wstawaj, nie ma spania. Śniadanie zrobiłem.

Zabrałem mu kołdrę, kładąc ją na krześle i specjalnie mocno klepnąłem go w jego leniwy zad.

Ten tylko coś tam marudził ,,zemszczę się,, ale nie słuchałem go już i wróciłem do chłopaków.
Usiadłem przy stole i zacząłem spożywać posiłek, na chwilę tylko wstając sobie po sok, wracając oczywiście pod czujnym okiem mojego chłopaka.
Gdy tak siedziałem i jadłem w głowie tylko jedną myśl.
,,Ile oni kurwa jedzą".

Po około pół godziny wszystkie talerze było opróżnione, a oni byli tak napchali, że ledwo się ruszali.
Tylko Graf i ja nie najedliśmy się aż tak jak oni. W sumie to ja ledwo skończyłem 2 naleśniki.

-Dobra, to teraz ustalacie, kto zmywa- zaśmiałem się.

-Człowieku daj żyć- lamentował Ewron.

-Ja to sam wszystko zrobiłem, więc wam pozostawiam zmywanie.

-Może losowanie?- zaproponował Napierak.

Wypadło na Grafa i Tobiasza.

-Pokarzę wam coś, jak pozmywacie- uśmiechnąłem się tajemniczo.

I co? Wszystko w mgnieniu oka było czyste.

Poszedłem więc do swojego pokoju, wyciągając spod łóżka duże czarne pudełko i zanosząc je do salonu.
Wszyscy się tam już zebrali.
Otworzyłem je, a oczom chłopaków ukazała się najnowsza konsola PS5  i 10 kontrolerów.

-Będziemy grać w Minecrafta!

Cała nasza paczka chętnie się zgodziła na ten pomysł. Rozdałem pady i podłączyłem konsolę do prądu.
Każdy wygodnie usadowił się na kanapie bądź dywanie, a ja włączyłem urządzenie.
A przynajmniej tak mi się wydawało...

                                        ***

Leżałem na czymś twardym, co na pewno nie było dywanem w moim salonie. Przeszywający wiatr smagał mi po plecach co oznaczało, że jakimś cudem jestem na dworzu.

Otworzyłem oczy, zaraz je zamykając z powodu rażącego słońca. Podniosłem się powoli, rozglądając wokoło.

-O kurwa...

Przede mną rozciągał się piękny widok na... kwadratowe słońce.
Znajdowałem się wraz z resztą chłopaków na jednym ze szczytów rozłożystych gór.

-JESTEŚMY W MINECRAF'CIE?!!!!

Ukryć prawdę  [Tobiasz X Kubir] [Tobir]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz