Padłem na kolana.
-Ja chyba śnię...
-Nie śnisz- głos Grafa zabrzmiał wokół. Odwróciłem się i ujrzałem moich kompanów- Nie mam zielonego pojęcia, jak to jest możliwe, że nagle jesteśmy w Minecrafcie, ale jedno jest pewne. Jeśli szybko nie znajdziemy jedzenia i schronienie, niedługo sami umrzemy z głodu.
-Trzeba robić tulsy.- dołączył się Tobiasz.
Rozejrzałem się ponownie, tym razem szukając jakichkolwiek drzew. Na dole tej góry była sawanna, a dalej pustynia.
-Może zejdziemy z tąd? Tam- wskazałem na podnóże góry- będziemy bezpieczniejsi.
-Młody ma rację- wtrącił Thorek- przebywanie w górach bez planu nie jest dobrym pomysłem.
Zaczęliśmy więc skakać ze szczytu do rzeki płynącej zaraz pod górą. No, przynajmniej oni skakali, ja cholernie się bałem. Do tego cierpię na pierdolony strach przed wysokością.
-Spokojnie- silne ręce mojego chłopaka objęły mnie w pasie- Dasz radę. Wiem, że skakanie z tak dużej wysokości nie należy do rzeczy najłatwiejszych, ale nie możesz poddać się już na starcie.
Kiwnąłem głową, głęboko wzdychając i stając na krawędzi.
-Będę tuż za tobą- no i skoczyłem prosto w dół celując w wodę, z której po chwili się wynurzyłem.
-Nigdy więcej- położyłem się na piaszczystym brzegu, słysząc tylko jak Tobi wpada prawie w to samo miejsce co ja.
-Róbcie tulsy, widziałem z góry wioskę na pustyni, do której zaraz się udamy.
No i zgodnie z poleceniem zaczęliśmy wytwarzać, najpierw drewniane, a potem i kamienne, narzędzia. Miecz, kilof, siekiera i łopata. Typowe dla speedrunerów.
Gdy już byliśmy w miarę przygotowani do dalszej wędrówki, ruszyliśmy na pustynię, kierując się poleceniami Grafa, który co prawda to prawda, najlepiej znał się z nas na wszystkich taktykach i mechanikach gry Mojang'u.
Faktycznie była tam wioska, a co jeszcze lepsze, snopy siana. Dużo snopów siana.
Przerobiliśmy całość na przenicę, a potem na chlebki, rozdzielając je porównać dla każdego. Uwaliliśmy 3 golemy, jakie tam się znajdowały i pobiegliśmy do pustynnej świątyni, która stała tylko kilkadziesiąt kratek od wioski.
Dla bezpieczeństwa tylko jedno z nas zeszło na dół i to byłem ja.-Ej chłopaki! Kilof mi się skończył, rzucicie mi?
-Już!- Ewron rzucił mi owy przedmiot, jednak nie zdołałem go złapać, co podsumowało się sykiem... O nie...
Nie miałem nic, czym mógłbym się obronić. To mój koniec? Zamknąłem oczy.
Nagle poczułem, jak coś z zewnątrz chcę rozedrzeć mi nogi i ręce, a w ich miejscach nastąpił cholerny ból.
-KUBIR!- tylko to zdołałem usłyszeć zanim upadłem boleśnie na twardą skałę, a podemną zaczął rozlewać się czerwony płyn. Zemdlałem.
(Tak wiem, że TNT zabija normalnie na hita, ale książka by się skończyła, jakby główna postać zginęła, nie? przyp. auto.)
***
Przebudziłem się na czymś miękkim. Otworzyłem oczy i ujrzałem wnętrze jednego z pustynnych domków villagerów. Najwyraźniej ponownie jestem w wiosce.
Wstałem z łóżka i wyszedłem na dwór stwierdzając też, że mimo lekkiego bólu w nogach nadal mogę chodzić.
CZYTASZ
Ukryć prawdę [Tobiasz X Kubir] [Tobir]
Kısa Hikaye\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\ Zapłakany chłopak stanął na krawędzi życia i śmierci. Przegrał. Znowu. Tym razem nie ma ratunku. Ciemność zwyciężyła. -Nie skacz!- osoba, na której kiedyś mu tak bardzo zależałoz ustała zaraz za...