07

425 17 0
                                    

Tam nie mogłam na spokojnie zjeść obiadu, ponieważ moje trzy siostry zaczęły ciągle zadawać mi pytania o to jak to jest być wilkołakiem i jak przechodziło się mi przemiana oraz gdzie się znalazłam w czasie jej trwania. Od tego bardzo rozbolała mi głowa jednak pokrótce odpowiadałam na ich pytania, bo inaczej na pewno nie dałby mi spokoju dłuższy czas.

A gdy każda z nich uzyskała odpowiedź na swoje pytanie, w końcu mogłem normalnie zjeść obiad i na tym się skończyło, ponieważ gdy kończyłam jeść zupę pomidorową, w kuchni zjawiło się dwóch wilkołaków i jeden lis.Czekała mnie rozmowa, a raczej kłótnia z nimi więc już odechciało mi się jeść drugiego dania.


-Amelio w końcu zjawiłaś się w domu- stwierdził mój ojciec.


-Rozmowa z dziadkiem była o wiele lepsza niż słuchanie waszych mądrości- odgryzłam się mu.


-Jak ty śmiesz...-zaczął wkurzony alfa.


- Nie zgadzam się na bycie kandydatką do tytułu Luny- przerwałam mu, a moje słowa sprawiły, że on przez jakąś chwilę stał w miejscu.


- Beto będziesz luną mojego stada i dasz mi tyle dzieci, ile będę chciał- powiedział głosem alfy. A ja ani drgnęłam na jego słowa. Nie podobało mi się to, jak zmienił swoje słowa. Od kandydatki po lunę i matkę jego dzieci... Jego niedoczekanie, że tak się stanie. Jednak na razie nie chciałam poruszyć tego tematu.


-Błagam, jeszcze się nie domyśliłeś, jakiej ja jestem rangi- zadrwiłam z niego. Czy tak trudno użyć jednego zmysłu? Dobra ewentualnie dwóch.


-Jesteś betą, a tak przynajmniej powiedziała mi twoja matka- on po prostu, zamiast uczyć swoich zmysłów, wolały się spytać moich rodziców, a moja mama, która przedtem pytała się mnie się czy Jestem alfą a ja powiedziałam, że tak, dodała swojemu przywódcy, że nie. Wkurzyło mnie to, jednak to nie była pierwsza i na pewno nieostania sytuacja, w której któryś z moich rodziców przekręci słowa.


-Jestem alfą- przemówiłam głosem alfy, który spowodował, że czułam się bardzo potężna. i taki zresztą był zapewne mój głos, bo nawet przywódca oraz lisy pokłonili mi się. A to nie powinno się zdarzyć, ponieważ lisy nie należały do zmiennych z mojego gatunku, a alfa powinien być odporny na głos drugiego.


Była to kolejna rzecz, która różniła mnie od przeciętnego zmiennego wilkołaka.Gdy tylko udowodniłam im swoją pozycję w stadzie, nikt już nie miał do mnie żadnych pytań ani nawet nie chciał zaczynać ze mną tematu o kandydatce na lunę. Bardzo mnie to uszczęśliwiło. Wstałam od stołu i kolejny raz poszłam do swojego pokoju, tam położyłam się na łóżku i nie mając co robić, wzięłam do ręki telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Godzinę później wyszłam z domu, by spróbować jeszcze raz zmienić się w wilkołaka i zacząć biegać w tej postaci. Przemieniając się w tamto zwierzę, jednak nie czułam takiego mocnego bólu, jaki towarzyszył mi po pierwszej przemianie.


" To wszystko przez działanie na nas księżyca" powiedziała moja wilczyca. Z jej wychodziło na to, że w czasie pełni będzie mi bardzo źle przeistaczać się w wilkołaka. Co nie podobało mi się. Jednak skoro przeżyłam ból pierwszej przemiany ten też przetrwam. 


500 słów

Legenda białej wilczycyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz