12.

251 11 0
                                    

Na początku nikt nie odzywał się, lecz już po chwili głos zabrał mój przyjaciel.

-Wow Amelio w końcu jesteś jedną z nas!-krzyknął uradowany.


-Też się z tego cieszę- no może trochę po części i to nadal przez incydent z innym alfą. Ale Sam nie musi o tym się dowiedzieć.


-Więc jesteś białą wilczycą?-spytał się mnie zaciekawiony ojciec przywódcy.


-Tak jestem śnieżnobiałą waderą o czerwonych oczach — odpowiedziałam na jego pytanie.


-Chociaż nie stałaś się lisem- a mój przyjaciel ucieszył się z tego powodu, ponieważ nie za bardzo lubił lisy, a w szczególności mojego ojca. W sumie nie dziwiłam mu się, gdyż ja też za bardzo nie lubiłam przebywać w towarzystwie tego oto zmiennych.


-Możesz odetchnąć z ulgi, przynajmniej nie będzie na tyle wkurzająca jak jej tata i siostry- powiedziała dziewczyna, będąca betą, a zarazem siostrą Sama.


- Na szczęście Luna sprawiła, że jestem wilczycą- powiedziałam, na co wszyscy mi przytaknęli. Po moich słowach przez chwilę nikt się nie odezwał, a pierwsze zdanie wypowiedział były alfa.


-Więc wampiry ponownie postawiły stopę na wilczych ziemiach...-zamyślił się senior. -... w takim razie Amelio mogę ci powiedzieć, że na twoim miejscu od razu zebrałbym wszystkie alfy i porozmawiał z nim o tym wydarzeniu. -w sumie to była dobra myśl. A oni powinni zgodzić się na to spotkanie, gdyż będą rozmawiać z alfą, a nie z osobą z niższej rangi.


-Ma Pan rację- powiedziałam do niego- a mimo to, że jestem wilczycą z legendy, przyda mi się pomoc.


-Moja wataha od razu jest gotowa zabić parę wampirów- oświadczył alfa. Cieszyłam się z tego, że mam takiego przyjaciela, który w każdej trudnej sytuacji stara się mnie wspierać i pomóc.


Rozmawiałam z moimi przyjaciółmi do wieczora. W międzyczasie zostałam też zaproszona na domową pizzę, czego za nic w świecie nie odmówiła. Po prostu mama Sama była lepszą kucharką ode mnie.


Ale gdy już słońce zaczęło zachodzić, a zegar wskazywał osiemnastą, postanowiłam w końcu jechać do domu. Przytuliłam na pożegnanie moich przyjaciół, a później razem z Samem musieliśmy jechać po mój samochód. Trzydzieści minut bez żadnych korków minęło bardzo szybko. Samuel zaparkowałam swoje bmw koło Forda. Podziękowałam mu za to co dla mnie zrobił, a następnie wyszłam z pojazdu i zamknęłam za sobą drzwi. W czasie gdy ja wchodziłam do samochodu i zapalałam go, alfa zdążył już odjechać. Po chwili również i ja wyjechałam z parkingu, po czym zaczęłam prowadzić pojazd z powrotem do mojego domu.


Dziesięć minut później auto stało już na swoim miejscu w garażu, a ja zaczęłam iść do domu. Gdy po chwili znalazłam się w kuchni, zastałam siedzącą tam moją rodzinkę, która świetnie się bawiła beze mnie.A ja na pewno zepsułam im tę ich miłą atmosferę swoim przybyciem.


Umyłam ręce, po czym zasiadłam z nimi do stołu i zaczęłam szykować sobie kanapki.


-Amelio te babeczki były po prostu pyszne i mogłabyś częściej je piec- na szczęście dla mojego ojca nie trzymałam w ręce noża. Odwróciłam się na krześle i popatrzyłam się na blat. Zabiję ich. Kiedy ja chciałam skosztować swojego arcydzieła, oni musieli mi to wszystko zjeść i nawet nie zapytali się mnie czy mogą to zrobić. Błagam, aż tak trudno było do mnie zadzwonić.


518 słów

Legenda białej wilczycyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz