je te laisserai des mots

238 33 1
                                    

Pozostawię Ci słowa
Pod twoimi drzwiami
Pod rozśpiewanym Księżycem
I gdy będziesz już sam przez chwilę
Pocałuj mnie
Kiedy będziesz chcieć
Pocałuj mnie
Kiedy będziesz chcieć.

===

Gdy blok zajęć się skończył, wszyscy zabrali rzeczy i wyszli, by pójść na le déjeuner, bo umierali z głodu, a on się grzebał, czekając, aż reszta wyjdzie-podszedł powoli do biurka profesora, który też chował laptopa i zacisnął palce na pasku torby.

-Panie Novak...?

Mężczyzna podniósł wzrok, unosząc brwi.

-Amerykanin. Słucham.

-Ja...chciałem przeprosić za wcześniej. Niezbyt dużo wczoraj spałem.-poprawił torbę, spuszczając wzrok.-Nie słyszałem, jak pan wchodzi.

Brunet odsunął się nieco na krześle, przechylając głowę i patrząc na niego uważnie.

-Słyszałeś.-stwierdził, opierając rękę na podłokietniku. Winchester poruszył się niepewnie.

-Tak, słyszałem.-przyznał, unosząc na chwilę oczy.-Przepraszam, to się więcej nie powtórzy.

Profesor prychnął cicho, kiwając głową.

-Gorsze rzeczy mnie spotykały, niż studenci śpiący na moich zajęciach. Nic się nie stało.

Dean odniósł wrażenie, że prywatnie był o wiele milszy, niż zawodowo.

Novak widział kątem oka, że ten wciąż przy nim stoi, gdy sprawdzał na szybko swój grafik.

-Coś jeszcze?-zapytał. Blondyn zaczął bawić się rękami, z całych sił starając się zignorować to, jak atrakcyjny był jego rozmówca.

-Mam...pytanie co do zajęć.-powiedział, patrząc mu w oczy.-Allen Ginsberg był Żydem, prawda?

-Miał pochodzenie żydowskie.

-Czy...czy to sprawiło, że jego wiersze są takie...wściekłe?-zapytał, a kiedy nauczyciel zmarszczył brwi, mówił dalej.-Szedł na studia, gdy druga wojna się jeszcze nie skończyła. Wybuchła, gdy miał...trzynaście, czternaście lat. Sądzi pan, że był wściekły...na to co działo się w Europie?

-Hm.-brunet pokręcił wolno głową, ocierając dłonią szczękę, którą zdobił delikatny zarost.-Ginsberg nie wyznawał religii rodziców, urodził się w żydowskiej rodzinie, ale był buddystą. Nie sądzę, by to miało szczególny związek z jego twórczością.

-Oh.-Dean posmutniał delikatnie, kiedy jego teza została obalona. Zamrugał, myśląc nagle o czymś innym.-Ale...był gejem, prawda?

Mężczyzna uniósł kącik ust.

-Był.

-Więc...może dlatego był zły?-przysiadł na biurku, nie zauważając nawet, że nie zapytał o zgodę, a brunet spojrzał w stronę jego nowego siedziska.-W tamtych czasach musiał mieć naprawdę przerąbane...myśli pan, że to dlatego niektóre jego dzieła są takie...pełne frustracji?

-Nie wahaj się.-Novak podniósł się z krzesła, biorąc do ręki marynarkę przewieszoną przez torbę. Dean zmarszczył brwi.

-Słucham?

Profesor spojrzał mu w oczy łagodnie.

-Wiesz, co chcesz powiedzieć, tylko nie chcesz wyjść na zbyt mądrego. Nie wahaj się, zanim powiesz coś ważniejszego niż twoi koledzy z klasy.

-Oh.-Winchester spuścił wzrok na swoje dłonie, splatając palce razem.-Dobrze.

-Myślę, że możesz mieć trochę racji.-mężczyzna wrócił do tematu, zakładając marynarkę na szerokie barki.-Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób, ale to dobry trop. Z tego co wiem, Ginsberg został wyrzucony z uniwersytetu, bo przyłapano go na seksie z innym chłopakiem, mógł się zdenerwować na tamtejsze normy związane z homoseksualizmem. Ciekawa interpretacja wiersza o upadku twojego kraju.

Dean uśmiechnął się pod nosem, słysząc komplement.

-Zastanawiałem się...-odchrząknął, gdy widział, że nauczyciel już się zbierał.-Czy mógłby mi pan dać listę książek poza programem.

Novak prychnął cicho.

-Nie dość masz czytania?

-Mnóstwo lektur na sam ten tydzień, ale są obowiązkowe.-wzruszył ramionami.-Nie znoszę czytać dla ocen. Chciałbym też mieć coś dla samego siebie.

Profesor przez chwilę patrzył mu w oczy, ale przytaknął, wyciągając z torby notes i wyrywając jedną kartkę-położył ją na stole, opierając się o niego ręką i zaczął wypisywać mu tytuły. Blondyn udał, że patrzy mu przez ramię, ale w rzeczywistości chciał tylko sprawdzić, czy niebieskooki używał wody kolońskiej, czy perfum. Perfum.

-Masz na to tydzień.-nauczyciel podał mu listę i schował notes z powrotem. Winchester spojrzał na niego zaskoczony.

-Tydzień? Tylko tydzień? To miało być nieobowiązkowe!

-Zaufaj mi, tydzień w zupełności ci wystarczy.-Novak uśmiechnął się delikatnie, odsuwając krzesło i kierując się do drzwi.-Ściągnij tyłek z mojego biurka i idź coś zjeść.

Student dopiero teraz zorientował się, gdzie siedzi, zeskakując na ziemię jak oparzony.

-Panie profesorze...

-Au revoir, Américain.

Wyszedł, zanim zdążył odpowiedzieć-opuścił smętnie ramiona, patrząc na trzymaną w dłoniach listę.

-Au revoir.-mruknął, składając dokładnie kartkę i wrzucając ją do torby.-Tydzień. Posrało go.

Wyszedł, kręcąc głową-marynarka profesora mignęła mu przed oczami, gdy mężczyzna znikał za rogiem.

french miracleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz