𝐀𝐥𝐥 𝐅𝐚𝐥𝐥𝐬 𝐃𝐨𝐰𝐧 [Ladynoir]

246 21 35
                                    

- I co, tak po prostu odejdziesz?
- Tak, nie, nie wiem ughh, daj mi spokój chociaż na chwilę i przynajmniej teraz pozwól mi być samej, aby to wszystko przemyśleć. - odwróciła się i ruszyła przed siebie.
- Co jak co, ale z nas dwojga to akurat ty nie masz nad czym myśleć. - ruszył za nią. - To ja powinienem się teraz zastanawiać czy to wszystko ma sens, po tym jak ty się zachowujesz.
- Ah tak? - odwróciła się nagle. - Pragnę tylko przypomnieć, że myślenie nigdy nie było twoją mocną stroną, a my znaleźliśmy się w tej sytuacji przez ciebie, a nie przez moje zachowanie. - powiedziała z wyczuwalną irytacją w głosie.
- Przecież ja nic nie zrobiłem. - prychnął.
- No widzisz. Ty nie tyle co nie potrafisz przyznać się do błedu, ty go nawet nie widzisz i w tym tkwi problem. - pokręciła głową, po czym ponownie odeszła od niego.

- Uważasz za problem to że mam fanki? - odparł po dłuższej chwili namysłu.
- Fanki? - oburzyła się. - Proszę cię, chyba raczej kochanki. Tak jak ty, jestem superbohaterką, ale w przeciwieństwie do ciebie nie kokietuję moich fanek - wzięła to słowo w wyraźny cudzysłów. - ani tym bardziej się z nimi nie umawiam. - popatrzyła na niego z odrazą.
- Czyli zarzucasz mi zdradę, tak? - rzucił od niechceniania.
- Poniekąd. - skrzyżowała ręce na piersi, unosząc brwi do góry. - Nie wiem co ty dokładniej robisz z tymi wszystkimi dziewczynami i prawdę mówiąc naprawdę wolałabym w to nie wnikać. - dreszcz przeszedł ją na samą myśl o tym. - Ale po prostu jestem zawiedziona tym jaki naprawdę jesteś i szczerze żałuję tego co się między nami wydarzyło ostatnio. - tym razem spojrzała mu prosto w oczy próbując wywrzeć presję oraz poczucie winy, co po chwili jej się udało, a chłopak stojący przed nią spuścił głowę.

- Czyli żałujesz tego wszyskiego?
- Nie wszystkiego, tylko tego co było ostatnio. - poprawiła go.
- Masz na myśli, że ty i ja... że my...
- Tak, że poszliśmy do łóżka. - powiedziała wprost. - Tego że byłam twoim kolejnym celem, który udało ci się zaliczyć.
- Przecież wiesz, że to nie tak. - zaczął tłumaczyć.
- W takim razie udowodnij mi, że się mylę. - odparła, a Kot zamyślił się na dłuższą chwilę po której jednak nic nie odpowiedział.

- Tak myślałam. - powiedziała zawiedziona, lecz nie zaskoczona jego zachowaniem.
- Powiedz mi, co to za sztuczka w którą pogrywasz? Naprawdę chciałabym wiedzieć. Jestem już wykończona myśleniem o tych wszystkich rzeczach między nami, ale mimo to wiem, że ty też mnie pragniesz i nienawidzę siebie za to, ale wystarczy jedno spojrzenie na ciebie i natychmiast do ciebie pobiegnę. - westchnęła ciężko.
- Czyli-
- Nie przerywaj mi. - skarciła go.
- Przekraczasz tę granicę i wydaje mi się, że nadszedł czas, aby powiedzieć ci F you.

- Po co to mówić, skoro i tak wiesz jak zareaguję? - rzucił od niechcenia. - Myślisz, że możesz to wszystko po prostu cofnąć, ale gówno możesz, to po prostu tak nie działa! - uniósł głos. - Ale co do jednego masz rację. - dodał po chwili. - Jesteś narkotykiem, od którego jestem uzależniony i cholera, tak bardzo cię pragnę. - spojrzał w ziemię, przygryzając wargę.

- Trzeba było o tym pomyśleć, zanim mnie zdradziłeś. - zauważyła.
- Na Boga Biedronko, nie spałem z nimi! Nie jestem aż takim dupkiem. - uniósł ręce do góry. - Po prostu ostatnio poświęcasz mi mniej uwagi niż kiedyś i czuję się niedowartościowany.
- Błagam cię, weź mnie nawet nie rozśmieszaj, a myślisz że jak ja się miałam czuć, gdy ignorowałeś mnie słowami "nie mam czasu się spotkać, jestem bardzo zajęty"? Teraz widzę jakie było twoje tak pilne zajęcie. - spojrzała na niego z pogardą.
- Ale o to jesteśmy, niby tak blisko siebie, a wciąż się od siebie oddalamy, jednak czuję, że chyba utknęłam tu z tobą i nie ma już odwrotu. - podeszła do niego.

- Bo nawet kiedy wszystko się wali. - ujął jej dłoń, gładząc kciukiem jej skórę. - Bądź kiedy nawet i to nie wyjdzie nam obojgu na lepsze. - nachylił głowę, składając pojedyńczy pocałunek na jej dłoni, którą wciąż delikatnie podtrzymywał. - Jeśli to nie będzie w porządku i nadejdzie czas się by pożegnać, zrozumiem to. - spojrzał jej prostu w oczy. - Ale proszę cię abyś dała mi drugą szansę.
- Bo kiedy to wszystko upada, nic mi nie będzie gdy jestem przy tobie... - szepnęła. - Wiesz co to za słowa? - spytała, a Kot pokręcił głową. - No tak, mogłam się domyślić. - westchnęła. - Powiedziałeś tak tuż przed tym jak zgodziłam się zostać twoją dziewczyną. Osiem lat temu... - dodała.
Obojga ogarnęła nostalgia, spowodowana nagłym wspominaniem dawnych, wspólnych lat.

- Nie chcę tego tak skończyć Kr-kropeczko... - głos mu się załamał, a Biedronka momentalnie wyswobodziła się z jego ramion i obejrzała w tył.
- Kropeczko? od przynajmniej dwóch lat nie używałeś tego zdrobnienia, myślałam że zapomiałeś... - drugą część zdania wypowiedziała nieco ciszej. - Kocie, czy ty płaczesz? - Uniosła wzrok z powrotem na swojego partnera.
- A tak jakoś mi się przykro zrobiło. - pociągnął nosem, ocierając łokciem oczy.
- Bez sensu. - zaśmiała się, przytulając jednocześnie swoje ciało do jego.
- Uważasz, że jak chłopak płacze, to jest bez sensu? - uraził się.
- Nie, po prostu bez sensu jest sytuacja w której się wzruszyłeś. - zaczęła tłumaczyć.

- Ja zwyczajnie nie chcę stracić ciebie i tych wszystkich wspólnych chwil. Zależy mi na tobie. - wyznał po chwili. - Dlaczego walczymy? Mówiliśmy, co boli najbardziej, ja próbowałem pozostać zimnym, ale ty traktujesz to zbyt osobiście. - odsunął się od niej na kilka kroków. - Wszystkie te słowa, które trafiają w moje serce jak strzały, przez co tracę grunt pod nogami.
Zbyt trudno jest sobie z tym poradzić, ale nadal nie mogę pozwolić ci odejść. - stanął kierując swój nieco zamglony od łez wzrok w stronę gwiazd i odetchnął z ulgą. Za dłigo trzymał to wszystko w sobie.

- Bo nawet kiedy wszystko się wali, bądź kiedy nawet i to nie wyjdzie nam obojgu na lepsze, jeśli to wszystko nie będzie w porządku i nadejdzie czas się by pożegnać, to nic mi nie będzie gdy będę przy tobie. - Biedronka podeszła do niego, obejmując jego plecy. - tak to mówiłeś przed chwilą? - spytała cicho nie będąc pewna czy dobrze zacytowała jego słowa.
- Tak. - odparł, odwracając się. - Kocham cię Kropeczko. - chwycił jej policzki i spojrzał głęboko w oczy.
- Ja ciebie te-... - nie dokończyła, gdyż blondyn złączył ich usta.
- Też cię kocham, ale nie wiem czy jestem w stanie ci ponownie zaufać na dłuższą metę. - przerwała pieszczotę, by dokończyć to co zaczęła.
- Rozumiem... - przytaknął cicho.
- Jednak myślę, że możemy spróbować, po prostu nie nastawiaj się na nie wiadomo co. - westchnęła. - Przestań mi wreszcie przerywać.
- Nie zmarnuję tej szansy Biedronko. - złapał ją za obie dłonie. - Obiecuję.
- Zobaczymy Kocie, zobaczymy. - uparła głowę o jego ramię i również dołączyła do podziwiania nocnej panoramy miasta zakochanych...

𝐃𝐢𝐟𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐭 𝐖𝐨𝐫𝐥𝐝 ~ Miraculous [the shots] ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz