Minęło kilka dni, odkąd Laura ukrywała się w domu wilkołaka, tylko dlatego, że nie miała odwagi spojrzeć matce w oczy. Zmartwiona Tamra poszła na policję w celu zgłoszenia całego zajścia, jak się można było domyślić, mundurowi wzięli sprawę zbyt poważnie. Już następnego dnia w mieście roiło się od zdjęć niebieskookiej, co niestety, przyciągnęło kłopoty.
Wpatrująca się w zarys krajobrazu za oknem, Laura rozmyślała nad swoim życiem. Nigdy nawet nie przyszło jej do głowy, że świat może się, aż tak przewrócić do góry nogami. Z dnia na dzień, jakaś wewnętrzna siła przyciągała ją do siebie, aby w końcu całkowicie pochłonąć.
Do jej uszu dotarł cichy szmer dobiegający z oddali, na który nie zwróciła zbytnio uwagi. Wyczuwając znajome perfumy, dokładnie wiedziała, kto za nim stał. Ciało nastolatki instynktownie pokryło się gęsią skórką, kiedy delikwent zajął miejsce po jej lewej. Nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy, z jej ust wyrywało się ciche pytanie:
— Czego chcesz?
Najpierw słyszała ciche westchnienie, jakby jej rozmówca nie miał ochoty na żadną rozmowę lub też był tym wszystkim zmęczony. Jednak po kilku sekundach nastąpiło rozpoczęcie krótkiej wypowiedzi:
— Porozmawiać.
— Nie mamy o czym — zbyła go szybko.
— Ja myślę, że mamy — stwierdził, zakładając ręce na klatce piersiowej. — Wiem, że się boisz, ale zrozum, że uciekając, niczego nie naprawisz.
— Co ty możesz wiedzieć, co?
— Tak się składa, że wiem. Opowiem ci coś. Dawno temu, kiedy byłem małym chłopcem, nie wiedziałem, co to są zasady. Żyłem w mydlanej bańce, wiodąc szczęśliwe życie, jednak i ona kiedyś pękła.
Tutaj się zatrzymał, przypominając sobie te straszliwe wydarzenie. Sam nie wiedział, czy dobrze postępuje ujawniając jakąś część życia nieznajomej dziewczynie. Jednak chciał jakoś pokazać jej, że nie jest jedyną, którą dotknęły konsekwencje bycia mutantem. To, co chciał przekazać było strasznie trudne. Niby zwykła opowieść, ale wymagała naruszenia strupów dawnych ran. Czy był gotów to zrobić?
Nabrał powietrza. Blond włosa wyczuwając narastającą w nim niepewność, odwróciła się w jego kierunku.
— Pewnego dnia bawiłem się w ogrodzie. Pech chciał, że akurat wtedy nadeszła burza. Słyszałem krzyk mojej mamy, która błagała, żebym wszedł do domu, lecz ja głupi nie słuchałem, bawiłem się dalej. W pewnym momencie poczułem rozrywający ból w całym ciele i krzyk. Jak się później okazało jedna z błyskawic, uderzyła akurat prosto we mnie.
Siedemnastolatka wstrzymała oddech, dostrzegając, jak zaciska pięści. Zdała sobie sprawę, jak wiele sił kosztuje go opowiedzenie tej straszliwej historii. Instynktownie położyła mu niepewnie dłoń na ramieniu. Myślała, że mężczyzna się odsunie, lecz nie zrobił tego. Przymknął za to oczy i wziął kolejny wdech.
— Miałem wtedy zaledwie siedem lat i nie do końca wiedziałem, co się stało, lecz będąc w twoim wieku, zrozumiałem. Ja ją zabiłem. Pochłonąłem pieprzoną błyskawice, jak piorunochron, rozumiesz?! A moja matka po prostu zginęła!
Podskoczyła i zabrała dłoń wystraszona jego nagłym wybuchem. Logan spojrzał na nią. Miał zaszklone oczy, podobnie jak ona. Zacisnął jeszcze mocniej pięści, tak że zbielały mu kostki.
— Twierdzisz, że nie wiem, jak to jest być ściganym, odrzuconym przez świat i traktowanym jak zwykły śmieć? Mylisz się. Doskonale wiem, co to znaczy, gdy ludzie dowiedzieli się, kim jestem, zaczęli na mnie polować, jak na parszywe zwierze.
CZYTASZ
Napraw ten zgniły świat | zakończona
Science Fiction❝zníszczчłα síєвíє, mαjąc níєwíєlє lαt, kíєdч próвσwαłα nαprαwíć tєn zgníłч śwíαt❞ ༺♡༻ ksíążkα písαnα w nαrrαcjí trzєcíσσsσвσwєj. σkłαdkα mσjєgσ αutσrstwα. ▷ tчtuł σrчgínαlnч ❝Níєzwчkłα❞ ★ część drugα ❝Umrzєmч szczęślíwí❞ ♔︎ #40 míєjscє w kαtєgσr...