Mierzyła go uważnym wzrokiem, podczas gdy ciemnowłosy rozsiadł się wygodniej w skórzanym fotelu. Wziął głębszy oddech, po czym odparł nonszalancko:
— Jak już zapewne wiesz od Katariny, mutanty istnieją. Chyba nie muszę mówić, że jestem jednym z nich, prawda?
Blondynka zerknęła zdumiona na swoją towarzyszkę i niepewnie przytaknęła, więc kontynuował:
— Chronię takich jak my — otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, lecz Scott ją ubiegł. — Widzisz, są ludzie, którzy chcą się nas pozbyć — westchnął ciężko. — Uważają mutanty za chwasty, które trzeba wyrywać, póki są jeszcze młode i nieświadome swoich mocy. A prawda jest taka, że robią to z zazdrości, ponieważ pragną tego, czego nie mogą mieć. Chcą naszych mocy, które dałby im władzę.
Laura zmarszczyła brwi. Liczyła na prostą odpowiedź, a to, co powiedział jej mężczyzna, było zbyt zawiłe i niezrozumiałe dla niej.
— Dobrze..., Ale, co to ma wspólnego ze mną?
Brunet uśmiechnął się pesymistycznie i spojrzał na nią ze współczuciem.
— Bo oni chcą cię skrzywdzić, Laura.
Dreszcz przebiegł jej po plecach, a serce mocniej zabiło, lecz w głowie narosło pytanie:
— Dlaczego?
Widziała, jak wymienił z Cat sugestywne spojrzenie, lecz nie potrafiła zrozumieć, o, co chodziło.
Czyżby Cat o czymś wiedziała i jej nie powiedziała, ale dlaczego?
Czekała na reakcję z jego strony, ale ona nie nadchodziła. Napięcie urosło do tego stopnia, że rozsadzało ją od środka. Jednak mimo strachu chciała wiedzieć, znać powód tego wszystkiego. Scott westchnął i nachylił się nieco w jej kierunku.
— Bo jesteś jedną z nas, Laura — brzmiał bardzo poważnie, że aż przeszły ją ciarki. — Jesteś mutantem.
Dziewczyna zamilkła, ale zaraz później wybuchła niekontrolowanie śmiechem. Mutant uniósł brwi, nie spuszczając z niej wzroku.
— Dobra, a tak na serio?
Spojrzała na niego rozbawiona. Nie wierzyła mu. Mężczyzna zacisnął szczękę. Ponownie zerknął na ciemnowłosą, opierającą się o parapet, lecz ona tylko westchnęła zmęczona. Przeczuwała takie zachowanie ze strony swojej przyjaciółki. W końcu, kto by uwierzył ot tak, że jest kimś nadprzyrodzonym.
— Laura, posłuchaj. To nie żart, mówię poważnie.
Słysząc jego stanowczy ton, jedynie prychnęła lekceważąco i założyła ramiona na klatce piersiowej.
— Jestem człowiekiem — rzekła, twardo upierając się przy swoim. — gdyby tak nie było, wiedziałbym.
Była pewna swojej racji, lecz on się uśmiechnął i powiedział tajemniczo:
— Niekoniecznie.
Poczuła niepokój, choć nie powinna. Przełknęła ślinę, kiedy jego oczy błysnęły. Oblizała usta, biorąc wdech.
A jeśli się myliła?
— Co to znaczy?
— Widzisz, moja droga, mutacja ma różny przebieg. Nie zawsze daje o sobie znać, niekiedy wymaga drobnej pomocy, bodźca, żeby się ujawnić — wyjaśnił spokojnie. — Możesz wierzyć lub nie, ale jesteś właśnie takim przypadkiem. — dodał z lekkim uśmiechem.
CZYTASZ
Napraw ten zgniły świat | zakończona
Science Fiction❝zníszczчłα síєвíє, mαjąc níєwíєlє lαt, kíєdч próвσwαłα nαprαwíć tєn zgníłч śwíαt❞ ༺♡༻ ksíążkα písαnα w nαrrαcjí trzєcíσσsσвσwєj. σkłαdkα mσjєgσ αutσrstwα. ▷ tчtuł σrчgínαlnч ❝Níєzwчkłα❞ ★ część drugα ❝Umrzєmч szczęślíwí❞ ♔︎ #40 míєjscє w kαtєgσr...