Szybkimi krokami zbliżał się bal. Wraz z Hermioną chodziłyśmy po Hogsmeade w poszukiwaniu sukienek, a raczej mojej bo Hermi już w pierwszym sklepie znalazła swój ideał. Poszłabym z Pansy, ale ona też miała sukienkę. W końcu straciłam chęci na poszukiwanie sukienki, więc postanowiłyśmy zatrzymać się w trzech miotłach żeby napić się kremowego piwa. Usiadłyśmy do stołu a rudowłosa poszła pod ladę zamówić napoje. Ja w tym czasie siedziałam przy stole i przeglądałam książkę którą wcześniej sobie zamówiłam. W pewnym momęcie miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Zerknęłam spod książki i zobaczyłam chłopaka z loczkami podobnymi do tych które ma Marcue, miał tak samo czarne oczy jakby od smoły. Gdy chłopak zobaczył że się na mnie patrzy odwrócił wzrok na dziewczynę n
ktora siedziala na przeciw chlopaka, po chwili złapał ją za rękę. Ja odwróciłam głowę i znów zaczęłam czytać książkę. Po niecałych dwóch minutach rudowłosa wróciła wraz z piwami. Zaczęłyśmy rozmawiać, i w ten sposób zleciała nam godzina. W końcu miałyśmy wracać do Hogwartu ale przypomniała mi się ta nieszczęsna sukienka. Ale zdecydowałyśmy się że jutro poszukam jej sama. Gdy byłyśmy już w szkole rozdzieliłyśmy się, ja poszłam do lochów a Hermiona w stronę wieży Gryffindoru. Weszłam do salonu który okazał się być pusty. Gdy weszłam do swojego dormitorium zauważyłam pudełko na moim łóżku. Było one dosyć sporych rozmiarów. Delikatnie i bezszelestnie może nie ale odłożyłam torby z zakupami i podeszłam do łóżka na którym znajdowało się złote, solidne pudełko. Kopertę która była na nim oderwałam, wyjęłam list i zaczęłam czytać.Nie jestem dobry w znajdowaniu tego typu rzeczy, ale mam nadzieję że ci się spodoba.
M. R.
Od razu domyśliłam się od kogo jest ten prezent. Tylko teraz pytanie, co jest w środku pudełka. Odłożyłam list na bok i sięgnęłam po pudełko. Gdy je otworzyłam wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. W środku była biała sukienka , z suptelnymi pudrowo rozowmi wlementami, wyglądał na ślubną, a na samej górze leżały cztery aksamitne woreczki z biżuterią. W tej chwili poczułam że ktoś się do mnie przytula od tyłu. Zerknęłam głową w dół i zobaczyłam sygnety które nosi Marcus. Uśmiechnęłam się delikatnie po czym szepnęłam.
- To dla mnie?
- Mhm. Jest dla ciebie. - Odpowiedział wyższy o głowę chłopak kładąc swoją głowę na moje ramię.
- Ali?
- Tak?
- Pójdziesz ze mną na bal? - Zapytał Marcus ze spuszczoną głową.
Czy on się zawstydził?
- I ty się jeszcze pytasz?Pewnie że tak! – Rzuciłam pudełko na podłogę, obróciłam się i wtuliłam z całej siły w chłopaka.
- Kurwa puść mnie bo się uduszę zaraz. – Powiedział Marcus ledwo słyszalnym głosem. Odkleiłam się od niego po czym znów podniosłam pudełko z podłogi. Usiadłam z nim na łóżku a brunet zaraz koło mnie, delikatnie podniosłam jeden z aksamitnych woreczków i ostrożnie go otworzyłam. W środku były dwa srebrne pierścionki. Od razu domyśliłam się na jakie palce one są. Były identyczne, miały może 2-3 milimetr grubości. Na samej górze były zawinięte. W pewnym momencie poczułam ciepłą ciecz na moich policzkach. Tak. Popłakałam się.
- Co aż takie brzydkie to? – Powiedział brunetwidząc moją reakcje.
- Nie no coś ty... są przepiękne.
- Mhm. – Brunet wziął z mojej ręki pierścionki. Kazał mi usiąść naprzeciwko niego. Tak też zrobiłam, delikatnie wziął moje ręce i na środkowe palce nałożył ozdoby. Ja tylko się lekko zaśmiałam.
- Zobacz co jest w pozostałych. – Powiedział z uśmiechem na twarzy. Tak też zrobiłam. W pozostałych woreczkach były kolczyki, naszyjnik i bransoletka. W końcu chwyciłam za ostatni, dość spory a przy tym ciężki woreczek. W środku woreczka, znajdował się diadem. Prawdziwy diadem ze szczerego białego złota. Po bokach było kilka diamentów. Na samej górze był zielony diament w kształcie węża.
- Marcus? Czy to jest..?
- Tak skarbie. To jest diadem rodu Riddle'ów.
- Ale to należy do twojej matki. Nie mogę tego przyjąć, tym bardziej że twoi rodzice nie będą zadowoleni z tego, że oddajesz tak drogocenną, wręcz bezcenną biżuterię jakiejś dziewczynie.
- Po pierwsze. Moja matka dała mi ten diadem dwa lata temu. Mi i mojemu bratu. Powiedziała że ten który pierwszy znajdzie sobie dziewczynę, i będziemy wiedzieć że to ta jedyna, wtedy będziemy mogli jej wręczyć tą biżuterię, pod warunkiem że się jej oświadczymy. A po drugie, nie jesteś jakąś dziewczyną, tylko moją dziewczyną. – Powiedział delikatnie całując mnie w czoło.
- Ty masz brata? – Zapytałam odwracając głowę w jego stronę chłopaka, całkowicie ignorując drugie zdanie.
- Tak. Nazywa się Nicolas. Pojawi się na balu ze swoją ''dziewczyną''.
- Jak ze swoją ''dziewczyną''.
- Zmienia je jak rękawiczki, więc nie wiem z którą przyjdzie. To właśnie dlatego matka bez zastanowienia dała mi biżuterię. Ponieważ wiedziała że wcześniej nie traktowałem dziewczyn poważnie. Ale po tym jak ty się pojawiłaś... wszystko się zmieniło.
- Wszystko okej, ale czemu twój brat przyjedzie na bal?
- Tradycja. Ojciec mówił że jego bracia przyjechali na bal na którym jego dziewczyna, czyli moja matka miała na sobie diadem. – Jeszcze chwilę porozmawialiśmy aż w końcu chłopak oznajmiła że idzie już do siebie. Nie protestowałam, bo chciałam zostać sama.
_____________________________________________________________-
Ten rozdział powstał spontanicznie, tym bardziej wątek z diademem. Wyobrazicie sobie że jest on podobny do diademu Ravenclaw'u.
Daria
CZYTASZ
Forgetten from beyond the world (ALWAYS YOU)~~ Marcus Riddle / WZNOWIONE
FantasíaJedna decyzja Jeden zły wybór Jedna kreska za dużo zadecydowała o śmierci jego ukochanej - Gdybym mógł cofnąć czas...zrobiłbym to, kurwa zrobiłbym to tylko po to aby ją uratować... - ______________