*rozdział może nie być chronologiczny z poprzednimi rozdziałami gdyż dawno nie pisałam*
- Alishia -
-Jak się czujesz? - Spytałam bruneta wchodząc do dormitorium.
- A jak ma się czuć osoba którą straciła ojca? Fakt, może nie był najlepszym ojcem, ale z jeden strony za nim tęsknie, z drugiej jestem zadowolony ze to wszystko się zakończyło. - Marcus wyglądał na przygnębionego, wiem że dotknęła go śmierć ojca, ale w głębi duszy zdaje sobie sprawę z tego że tak będzie lepiej dla wszystkich, dla Marcusa.
- A co powiesz na wyjazd do moich rodziców abyś mógł ich poznać? - Brunet uniósł głowę z zainteresowaniem na co ja zareagowałam szerokim uśmiechem.
- Czekaj. Ty tak na serio? - Spytał z wyraźnym zainteresowaniem w głosie.
- Tak kochanie, mówię na serio. Miałam ci to zaproponować wcześniej ale ze względu na zaistniałą sytuację stwierdziłam że poczekam. Rodzice na pewno się ucieszą na wieść że cię poznają.
Mia też będzie szczęśliwa.- Nie wiem czy to dobry pomysł. Jestem synem smierciozercy, jestem synem człowieka który pragnął twojej śmierci, ja pragnąłem twojej śmierci. Kurwa Ali, zostałem tu wysłany żeby cie zabić.
- Ale tego nie zrobiles, bo mnie kochasz. Prawda...? - W tamtym momencie nie byłam pewna swoich słów, chłopak od śmierci ojca strasznie się zmienił, nie okazywał mi tyle uczuć co wcześniej.
- Kocham cie Ali, jesteś miłością mojego życia, gdyby mi ciebie zabrakło nie miałbym po co żyć. Kto by pomyślał że wtedy na wierzy gdy najaralas się zielskiem coś do ciebie poczuje? - Chłopak lekko się uśmiechnął, w jego oczach mogłam zauważyć łzy. Wzruszył się.
- Czekaj to było wtedy?! Czemu o tym nic nie wiedziałam?
- Szczerze to nie wiem, wolałem wtedy zostawić to dla siebie. Ważne że już wiesz, i że spędzimy resztę życia razem. - Chlopak nie czekając ani chwili dłużej podszedł do mnie i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, nie byl on zwykły, było w nim wiele milosci, troski ale przy tym opamiętanie.
Boże jak ja go kocham.
- To co? Pojedziemy? - Spytałam przesłodzonym głosem bruneta, mając nadzieję że że zgodzi.
- Pojedziemy. - Na te slowa po pomieszczeniu rozniósł się radosny pisk na co chłopak sie zaśmiał po czym znów złączył nasze usta w pocałunku. Jednakże tym razem był namiętny, pochłaniał mnie całą, a ja jego. Zanim się obejrzałam chłopak wziął mnie na ręce I delikatnie posadził na łóżku. Zaczęłam zdejmować z siebie spódnice, a Marcus rozpinał pasek od spodni.
Nim się obejrzałem chłopak był we mnie, ani na chwilę nie oderwałam się od jego ust. Z każdym pchnięciem rozkosz rozchodziła się po moim ciele coraz bardziej. Delikatne uczucie bólu i słodki smak ust bruneta był moim lekiem.Pragnęłam go całą sobą.
Chlopak zaczą przyspieszać, po pomieszczeniu rozchodził się rytmiczny dzwiek naszych oddechow oraz sapnięć.
- Marcus -
Nie widziałem świata poza nią, była aniołem którego chciałem bronić za wszelką cenę.
- Jak ja Cie kurwa kocham mała.
- Dobry moment sobie wybrałeś na takie wyznania. - dziewczyna zachichotala na co ja przyspieszyłem. Po chwili poczułem uczucie wypełnienia. Wymęczony opadłem na lewy bok dziewczyny która nadal dyszała ze zmęczenia.
- To był dobry seks. - Stwierdziła dziewczyna, a po chwili wybuchła śmiechem.
- No i z czego się tak śmiejesz? -Spytałem zanurzając głowę w zagięciach jej szyi.
CZYTASZ
Forgetten from beyond the world (ALWAYS YOU)~~ Marcus Riddle / WZNOWIONE
FantasyJedna decyzja Jeden zły wybór Jedna kreska za dużo zadecydowała o śmierci jego ukochanej - Gdybym mógł cofnąć czas...zrobiłbym to, kurwa zrobiłbym to tylko po to aby ją uratować... - ______________