Zaraz po tym gdy skończyłam 8 klas podstawówki, starałam się dostać do najlepszego liceum w całym Krakowie. Dzięki dobrym wynikom na końcowym świadectwie, udało się zrealizować ten cel. Było to V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego. Było to spełnienie jednego z moich najskrytszych marzeń. Nie powiem że nie, ale ja bardzo lubiłam się uczyć. W sumie, to nadal lubię, zawsze jakaś dodatkowa wiedza mi się przyda. Trafiłam wtedy do klasy pod literą A. Moją wychowawczynią była pani Małgorzata Nowak, która uczyła geografii. Miała status największej suki w całej szkole. Dowiadując się o tym stwierdziłam, że czekają mnie bardzo ciekawe 3 lata na tej uczelni. Po pierwszych dwóch miesiącach nauki w nowej szkole, odczułam słowa, które krążyły wobec tej kobiety. Była nie tyle co wredna, ale bardzo irytująca. Czasami nawet mogę Ci powiedzieć, że mega wkurwiająca. Była suką z prawdziwego zdarzenia. Idąc do niej na zajęcia, szczałeś już ze strachu. Wyobraź sobie sytuację, że kiedyś ona mi wstawiła pałę do dziennika, bo nie miała chyba ostatniego akapitu z notatki, którą pisaliśmy dzień wcześniej na lekcji.
Właśnie w liceum poznałam mojego męża, Mateusza. Chodziliśmy fakt faktem do innych klas, ale los tak chciał, że nasze klasy miały łączone lekcje wychowania fizycznego. Wiem że to zabrzmi dziwnie, ale to na sali gimnastycznej podczas zajęć, zakochałam się w nim. Od razu mi się spodobał. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przystojny, inteligentny, szarmancki i mega wysportowany. Nie mogłam sobie odpuścić walki o taki kawałek mięsa. Tylko że byłam bardzo wstydliwa i nieśmiała. Było mi ciężko, by do niego zagadać i może zaprosić go na jakąś randkę. Zazwyczaj to faceci wykonują pierwszy krok, ale w tym przypadku, to ja musiałam działać. Po pierwszym semestrze pierwszej klasy liceum, rozmawiałam z nim pierwszy raz. To była pamiętam, dziwna, ale zarazem super rozmowa. Dlaczego dziwna? Nie wiem. Może to z powodu takiego psychicznego dyskomfortu, bałam się tego, co on sobie o mnie pomyśli. Wiesz coś w stylu "Czego ty ode mnie chcesz? Po co mnie zagadujesz?". Na moje szczęście, nie odtrącił mnie, Ba! Nawet podał mi swój numer telefonu. Od tamtej pory, zaczęliśmy się regularnie spotykać. Początkowo to była tylko taka zwykła szkolna znajomość. Potem to się zaczęło stopniowo rozwijać, aż w końcu zostaliśmy przyjaciółmi. Jeśli mam być już szczera, to wtedy byłam jeszcze bardziej obsrana ze strachu, bo myślałam że na tym już będzie koniec. Że nie dojdzie już do dalszego rozwoju tej relacji. Los był jednak dla mnie na tyle łaskawy, że po ponad trzech latach zostaliśmy parą, zaraz po tym jak skończyliśmy naukę w liceum. To był jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu.
CZYTASZ
Spacer z nieznajomym
ParanormalHelena to kobieta, której więcej nie ma w domu jak jest. Dużo pracuje, a po pracy wychodzi na kilku godzinne spacery. Pewnego razu drogą spacerową, która zawsze chodzi jest zamknięta i musi iść na skróty. Zostaje zaczepiona przez sympatycznego niezn...