Idąc powolnym krokiem, rozpoczęliśmy rozmowę.
-Może pozwól że ci się przedstawię, mam na imię Hubert.
-Helena. Miło mi cię poznać.
-Powiedz mi, długo mieszkasz już w tej okolicy? Albo inaczej, w tym mieście?
-Już troszkę czasu, przeprowadziłam się tutaj aż z Krakowa. Wiem troszkę absurdalnie to brzmi, ale na prawdę setki kilometrów przebrnęłam.
-Jestem pod wrażeniem. Ja za to mieszkam tu całe życie, nie mam zamiaru aż do śmierci stąd uciekać.
-Czyli jesteś bardzo oddany temu miastu. Imponujące.
-No widzisz. Mieszkaliśmy tu razem z mamą, ojcem i z moimi dwoma siostrami, Renatą i Kamilą. Lecz Rodzice już nie żyją, a one wyjechały pracować za granicę. Ja? Wolę tu mieszkać i pracować.
-A czym się Hubert zajmujesz?
-Jestem elektrykiem, pracuje w dość sporej firmie. Już od 13 lat wykonuję ten zawód. A ty? Czym co robisz w życiu?
-Od kilku lat Jestem księgową. Nie zbyt interesujące zajęcie. Ale mimo to, lubię to.
-Rozumiem, ale jeśli dobrze się w tym czujesz, to rewelacyjnie.
Nasza rozmowa kleiła się coraz bardziej. Gdy już się bliżej z nim poznałam, rozpoczęliśmy rozmowę na troszkę bardziej zaawansowane tematy. Hubert był na prawdę świetnym facetem... Przynajmniej tak mi się wydawało.
-A na jakiej ulicy mieszkasz? Bądź rejonie?
-Ulica Mikołaja Reja.
-O, to będzie po drodze! Przez te blokowiska zawsze wracam do swojego mieszkania.
-Czyli mieszkasz gdzieś niedaleko?
-Na ulicy Mostowej, to dwie przecznice dalej.
Dziwny zbieg okoliczności prawda? W tym momencie poczułam troszkę strach, nie wiedziałam jeszcze konkretnie, kto to jest i jakie miał wobec mnie zamiary.
-Śpieszysz się gdzieś?
-Nie. A czemu pytasz?
-Chciałbym Ci coś pokazać.
-W porządku.
Droga prowadziła na cmentarz. Byłam wewnętrznie przerażona. Chyba zbyt dużo palców dałam mu do ręki.
-To chodźmy. Uznałem, że mogę Ci zaufać, więc zobaczysz coś zaraz.
Powiedział to zdanie tak, jakby to on był wystraszony. Troszkę odetchnęłam z ulga, lecz jeszcze nie byłam pewna, czy on nie udaje.
-Po co ty mnie zabierasz na cmentarz?
-Heleno... zaufaj mi.
Minęła chwilką, a my stanęliśmy przed grobem. Było na nim napisane...
"Dorota Kubicka". Miała zaledwie 57 lat.-Tu będę chciał być pochowany, zaraz obok mojej kochanej mamy.
-Przykro mi bardzo... ale mimo to, dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
-Bałem się że mi nie uwierzysz.
-Nie no co ty gadasz? Jak mogłeś tak pomyśleć?
Nie wiedziałam wtedy co ja mam powiedzieć, zatkało mnie. Facet, który przypadkowo cię zaczepia na jakiejś drodze, chce wybrać się z tobą na spacer, zabiera cię na cmentarz. Wtedy troszkę zgłupiałam, lecz jednocześnie zrobiło mi się go żal.
-Chodźmy już z tąd Hubert. Boję się.
-W porządku, wracajmy.
Wyszliśmy z tego cmentarza i nagle poczułam się dziwnie. Taki wewnętrzny smutek i rozpacz mnie złapały. Nie dałam tego po sobie poznać Hubertowi. Przez resztę drogi praktycznie nie odzywaliśmy się do siebie. Przez kolejne 15 minut trasy panowała grobowa cisza. Do momentu odprowadzenia mnie pod mój blok w którym mieszkam.
-Heleno, dziękuję Ci za ten spacer. Było super.
-Nie masz za co, ale następnym razem jak chcesz wybrać się z jakąś kobietą na spacer, to napisz do niej na portalu randkowym.
Zaczęliśmy się śmiać. Lecz to był dopiero przedsmak tego, co się wydarzyło chwilę później.
-Powiem Ci Hubert, fajny z ciebie facet. Przystojny, elegancki, masz super kulturę osobistą.
-Dziękuję, wiele znaczą dla mnie takie słowa.
-Na początku bałam się ciebie, zwłaszcza w momencie jak mnie zaprowadziłeś na cmentarz.
-Powiem Ci coś. Jeszcze kiedy żyłem te dwie godziny temu, też się bałem.
Myślałam że się przesłyszałam... Po chwili on odszedł w stronę w którą miał iść i się rozpłynął w powietrzu. Jak dym wydobywający się z komina. Zrobiło mi się słabo z przerażenia... Od razu uciekłam do domu. Lecz nie powiedzialam na początku nic... byłam zbytnio wystraszona.
CZYTASZ
Spacer z nieznajomym
ParanormalHelena to kobieta, której więcej nie ma w domu jak jest. Dużo pracuje, a po pracy wychodzi na kilku godzinne spacery. Pewnego razu drogą spacerową, która zawsze chodzi jest zamknięta i musi iść na skróty. Zostaje zaczepiona przez sympatycznego niezn...