Rozdział 1 - "Powitanie"

15 2 0
                                    

"Droga mamo.. gdy piszę ten list, jestem już na statku w drodze prosto do Beacon. Wiem, że pewnie zobaczymy się niedługo, ale czuję, że muszę teraz opisać to co czuję. Wszyscy inni na pokładzie są różni... Najbardziej w oczy rzucają się dziewczyna we wspaniałych blond włosach i rozmawiającą z nią znajoma, która wydaje się trochę młodsza... Ale może to tylko wrażenie. Poza tym jest tu też wiele faunów, w tym nawet ktoś wyjątkowy... Nigdy nie widziałem fauna ze skrzydłami owada! Może powinienem zagadać do niej? Wydaje się miła mimo wszystko, ale sam nie wiem... Jej zachowanie jest dosyć nietypowe, rozgląda się za każdym i przypatruje. Nie wiem czy ma złe zamiary, ale ma na twarzy uśmiech i wygląda na podekscytowaną, w końcu leci do Beacon! Jestem ciekaw czy dzięki tym skrzydłom może latać... W każdym razie, już nie mogę się doczekać, zaraz będziemy na miejscu i... O, to chyba ktoś stamtąd, muszę kończyć, do zobaczenia!
Twój Mobius..."

Chłopak podniósł się z ziemii. Cały lot spędził w kącie statku, ale na szczęście nie czuł większego dyskomfortu. Co prawda nie przepadał za towarzystwem innych, ale emocje jakie odczuwał, gdy widział, że zaraz spełni się jedno z jego marzeń, niwelowały całe zło. Podszedł do hologramu, aby lepiej usłyszeć. Była tam profesor Glynda Goodwitch, jedna z ważniejszych osób w akademii. Przywitała nowych uczniów a z okna statku można było zobaczyć piękną wierzę Akademii!

~~~~

Prosta droga do akademii. Na podwórzu przed szkołą było bardzo dużo miejsca. Ławki znajdowały się prawie jedna obok drugiej, a otaczająca zieleń przyciągała uwagę każdego, a w szczególności jednej dziewczyny...
- Ależ tu jest pięknie! - Zielonowłosa dziewczyna mówiła z zachwytem do samej siebie. Jej włosy były związane w dwa kucyki, które odstawały na boki. Z przodu miała wwiązanego różowego kwiatka, był dosyć wyjątkowy już z samego wyglądu. Miała na sobie jednoczęściowy strój, dokładniej ogrodniczki, z przyciętymi nogawkami. W rękach trzymała walizkę, dosyć małą względem innych uczniów, i swoją broń, wyglądającą jak wyciągana psia smycz, tylko trochę bardziej "walecznie". - Nie mogę uwierzyć... To już jest Beacon!

Dziewczyna szła przed siebie zachwycając się majestatem tego miejsca. Wokół było pełno ludzi, każdy wydawał się równie zadowolony. Niestety radosny chód zielonowłosej został zatrzymany, gdy przypadkiem na jej drodze znalazła się inna dziewczyna, co doprowadziło do wywrócenia się ich obydwóch.
- Ojej! Najmocniej cię przepraszam, ja... - powiedziała z lekką paniką zielonowłosa.

- Nie chciałaś, widać po tobie panikę i to zawstydzenie... Spokojnie nic się nie stało. - Przerwała druga dziewczyna. Miała długie, czarne włosy, przez które trudno było dostrzec jej twarz. Miała na sobie długie ubrania, które zasłoniły dokładnie wszystkie jej kończyny. Wyjątkowym się wydawały rybie łuski, które można było zauważyć na jej szyi.

- Masz rację... - była trochę zmieszana, więc postanowiła podnieść się i ostrzelać z pyłu, a następnie podała rękę nowej znajomej. - Mitra Canterbury. - powiedziała z uśmiechem i obie dziewczyny już stały prosto.

- Yvonne Hinumi. - Odpowiedziała lekko zaczesując włosy, w małym stopniu pokazując swoje niebieskie oczy. - Ty... Masz lekko ciemniejszą karnację, nie poruszył cię widok łusek na mojej szyi i twój akcent... Musisz być z Vacuo!

Mitra lekko skamieniała. To co mówiła jej nowa koleżanka było prawdą, jednak nigdy nie przypuszczałaby, że można to wedydukować.
- Ja... Masz rację, ale to trochę bardziej skomplikowane... - powiedziała zmieszanie.

- No dobrze, niedługo zacznie się spotkanie z dyrektorem, powinnyśmy już iść. - Powiedziała Yvonne patrząc w stronę szkoły.

- Racja. - odpowiedziała krótko Mitra i razem z Yvonne udała się w tamtą stronę.

RWBY: CalthaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz