Pojęcie zmiany bywa mocno skomplikowane, nie da się zaprzeczyć, że dzieje się ona w każdej sekundzie życia, ale to czego nie dostrzega większość osób, to to, że tyczą się one każdego, w każdej chwili. Jaki jest zatem sens tych zmian? Skoro wszystko zmienia się wraz z pewnym podmiotem, to czy wpływają one jakkolwiek na niego? Trudno powiedzieć, trzeba być filozofem aby pojąć to dobrze, ale na szczęście w gronie uczniów Beacon nie trafił się nikt dobry pod tym względem. Co można jednak powiedzieć o uczniach, to to, że napewno szybko stali się ofiarami zmian a w ich przypadku konsekwencją jest przystosowanie się do nich. Drużyna VRDN szybko załapała rytm, z jakim mijał dzień, ich życia szybko stały się rozplanowane i trochę monotoniczne, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu, mało niespodzianek, żadnego chaosu w kwestii "co teraz zrobić". Venifera dobrze sprawowała się w roli liderki. Relacje w drużynie były na stabilnym poziomie, wszyscy się zaprzyjaźnili, jednak mało o sobie wiedzieli i wiele mieli do odkrycia między sobą. Pewnego dnia udali się na trening, zupełnie luźny, drużynowy sparing, tak aby przetestować swoje siły. Poszli w czwórkę na szkolne pole bitwy, znajdujące się gdzieś za akademią. Było to dosłownie puste pole, otoczone niskim murkiem. Możliwe, że nie było już używane do tych celów, w końcu bardziej stawiano w tych czasach na pył twardo-świetlny, by jak najbardziej zabezpieczyć teren wokół przed zniszczeniami. W każdym razie VRDN nie skupiali się na tym, tylko na treningu, pierwsza ich walka stoczyła się między Venie, a Notchem. Dziewczyna stanęła dumnie ze swoim pancernym kijem, a Notchod razu przybrał pozycję obronną, zasłaniając się swoją ciężką, mocno rozbudowaną tarczą. Dolores wraz z Razz siadły na murku i obserwowały poczynania swoich przyjaciół.
Ciemnoskóra dziewczyna stała na przeciwko swojego oponenta. Wyciągnęła momentalnie swój kij i pokręciła nim kilka razy, aby złapać jego równowagę. Notch natomiast jedynie stał na przeciwko niej i wpatrywał się podejrzliwie, mając swoją tarczę na plecach. To zachowanie wzbudziło wątpliwości u Venifery, więc postanowiła szybko ruszyć do ataku. Rozpędziła się i chwyciła za kij u dołu, oddając cios prosto w przeciwnika. Ten jednak uchylił się jednak i broń dziewczyny trafiła prosto w tarczę, wydając przy tym głośny dźwięk. Venie trochę się zdziwiła, dźwięk był głośny, ale mocno wyciszony, co oznaczało, że tarcza musi mieć bardzo dużą wagę. Nie spodziewała się tego, sądziła że tarcza służąca głównie do obrony powinna być raczej lżejsza. Jej przeciwnik stawał się poniekąd pewną zagadką, którą chciała rozwiązać, jednak nie było w tym łatwo. Postanowiła wycelować atak w jego nogi, gdyż nie miał tam jak się obronić. Rozpędziła się znowu od przodu, użyła kija aby wybić się w powietrze. Planowała zaatakować od tyłu, jednak ku jej zaskoczeniu, chłopak uniósł rękę do góry i chwyciwszy ją za ramię, rzucił na bok.
- Teraz rozpocznie się zabawa! - Radośnie zawołał i wyciągnął tarcze zza pleców. Chwycił za uchwyt, a na nagle zaczęła się rozkładać, poszczególne segmenty oddalały się od siebie, a następnie ruszyły się po jednej stronie w górę, a po drugiej w dół. Broń przybrała formę kija, nieco grubszego od tego Venie, ale o podobnym zastosowaniu. - Podoba mi się twój styl! - powiedział zupełnie zniekształconym swoim głosem, co zakłopotało wszystkich wokół.- Cieszę się bardzo, ale komplementy wcale mnie nie zatrzymają! - Venie powiedziała z uśmiechem i ruszyła do kolejnego ataku. Ten jednak znowu został odparty, ale tym razem inaczej, w dziwnie znajomy jej sposób. Odskoczyła do tyłu i zobaczyła, że chłopak biegnie w jej stronę w taki sam sposób, jak ona do niego. Obroniła się zatem przed atakiem dokładnie tak jak Notch, gdy go atakowała. Walka zaczęła się robić nieco dziwna. Każdy ruch Venifery był kopiowany, czuła się jakby oboje byli zabawkami, którymi bawi się dziecko. Po krótkim czasie jednak Notch zaczął odpadać, coraz bardziej zmęczony, mniej skutecznie się bronił i mimo solidnych uderzeń w stronę przeciwniczki, mocno obrywał od niej. Stan jego aury robił się coraz słabszy, aż nagle, po jednym uderzeniu w brzuch, odleciał do tyłu, a jego jasnobrązowa aura spadła do krytycznego poziomu. Venifera wygrała walkę.
CZYTASZ
RWBY: Caltha
FantasyDrużyna RWBY szybko znalazła się w centrum uwagi w Beacon. Jednak co działo się z innymi uczniami? Czy znani nam wrogowie, byli tymi jedynymi?