Philippe X M!Reader (Barbie And Three Musketeers)

668 11 14
                                    

Nie, jeszcze nie zaczynam pisać tej książki bardziej stale lol
I jak ktoś mi zacznie pisać zamówienia teraz, kiedy są zamknięte, to po prostu będę ignorować

"Jesteś już dużym chłopcem"

Zawiera: anal fingering; anal sex; oral sex; handjob; sub!Reader; Dom!Philippe; bottom!Reader; riding; pet names: duży chłopiec, chłopczyk;

Z twoich ust wydał się głębszy oddech, kiedy sięgnąłeś po butelkę z lubrykantem. Siedziałeś na kolanach Philippe, przodem do niego. Mężczyzna z delikatnym uśmiechem przyglądał się, jak odkręcasz zakrętkę i wylewasz substancję na swoje palce.

— Na pewno mi nie pomożesz? — zapytałeś, po raz ostatni podnosząc wzrok na twarz bruneta.

— Jesteś już dużym chłopcem. Na pewno sobie poradzisz — regent przymrużył oczy, zupełnie jakby widział nagłe mocniejsze uderzenie twojego serca.

Kiedyś jednak musiałeś zacząć przygotowanie, więc nie minęła sekunda od odpowiedzi Philippe, a włożyłeś palca z lubrykantem do swojego odbytu.

— No wiesz? Wydaje mi się, że wytrzymasz więcej — mężczyzna nie mógł powstrzymać się od złośliwości.

Dołożyłeś drugiego palca, po czym poczułeś jak trafiłeś palcami w kłębek nerwów. Z twoich ust wydostało się westchnięcie, gdy uparcie zacząłeś męczyć to miejsce, aż w końcu poczułeś zbliżający się orgazm.

— Nie za szybko? — po raz kolejny usłyszałeś ten denerwujący głos, tym razem jednak cię zmroził.

— N-nie... — dołożyłeś trzeci palec, czując przyjemny ból w pierścieniu mięśniowym.

Kiedy już stwierdziłeś, że chyba wystarczy, zająłeś się rozpinaniem spodni Philippe. Półtwardy członek dosyć szybko znalazł się w twoich rękach, przez co zacząłeś go masować.

Ostrożnie zszedłeś z krzesła i klęknąłeś przed mężczyzną, nie odrywając od niego swoich rąk. Zbliżyłeś swoje usta do penisa regenta i zacząłeś składać na nim dosyć wilgotne pocałunki, przysłuchując się zmianie w oddechu partnera.

— Rozumiem, że to moja kara?

— Dokładnie — przytaknąłeś, wciąż nie biorąc członka do swoich ust.

— Czy jak przeproszę mojego chłopczyka, to będzie lepiej? — serce po raz kolejny zabiło ci szybciej, a bojąc się, że twój głos cię zawiedzie, po prostu pokiwałeś głową. — W takim razie przepraszam cię najmocniej na świecie.

Brunet już wiedział, że cię przebłagał, gdy zobaczył w twoich oczach błysk. Niewiele myśląc, wystawiłeś język, którym polizałeś penisa Philippe aż do nasady. W ten sposób wydobyłeś głośne westchnięcie z ust regenta. Jeszcze głośniejszy dźwięk się wydostał, gdy w końcu wziąłeś go do ust, napełniając cię falą satysfakcji.

Wykonałeś kilka ruchów głową, aż w końcu Philippe cię zatrzymał.

— Wydaje mi się jednak, że trzeba skorzystać z twoich przygotowań — pomógł ci się podnieść, jednocześnie strasznie zbliżając twoją twarz do jego, by zaskoczyć cię pocałunkiem.

— Dalej też mam sam? — w odpowiedzi mężczyzna tylko złośliwie się uśmiechnął, co już znaczyło potwierdzenie.

Wróciłeś na kolana bruneta i powoli usiadłeś, nabijając się na jego penisa. Nagłe rozciągnięcie odbytu zabolało, przez co syknąłeś, zaciskając palce na ramionach partnera. Kiedy już się przyzwyczaiłeś, opadłeś jeszcze niżej, aż penis był w tobie w całości.

Odczekałeś kolejną chwilę, aż ból w dolnej części ciała przestał być tak uciążliwy i zacząłeś ruszać biodrami, aż w którymś momencie trafiłeś w prostatę. Samo doznanie sprawiło, że - jak zwykle - opadłeś gwałtownie, czując delikatny paraliż w nogach.

— Już wymiękasz?

— O-oczywiście, że n-nie — twoje słowa brzmiały raczej jak jęki. Spróbowałeś kontynuować swoje powolne ruchy, mimo wzrastającej przyjemności, którą czułeś już w swoim członku.

Tempo, jakie narzuciłeś, w końcu zmęczyło Philippe, który położył ręce na twoich biodrach i zatrzymał, wbijając się jeszcze bardziej w unerwione miejsce. Próbując się uwolnić od przytłaczającej przyjemności, próbowałeś się ruszyć, ale mężczyzna był silniejszy.

W końcu jednak sam zaczął kontrolować twoje ruchy, narzucając takie tempo, że niedługo później twoje kolana wymiękły. Gdy do tego doszło, poczułeś się jak jakaś zabawka nie mająca kontroli nad własnym ciałem. Sama myśl sprawiła, że dziwny supeł w podbrzuszu ścisnął się jeszcze bardziej, a ty jęknąłeś.

— Za-a du-u-użo — wysapałeś w którymś momencie, do reszty opierając się na Philippe, który wciąż nie zwalniał. Nawet nie zauważyłeś, kiedy trzymał cię tylko jedną ręką. Poczułeś to dopiero, gdy brunet zaczął masować twojego członka, równo z ruchami jakie wykonywały twoje biodra.

Z twojego gardła wydał się bliżej nieokreślony dźwięk, błagający jednocześnie o przestanie jak i kontynuowanie. W końcu jednak poczułeś jak ten dziwny węzeł w tobie pęka, a z twojego penisa wyciekła sperma.

— Ju-uż... Dość — powiedziałeś słabo, kiedy Philippe nie zaprzestał ruchów. Tylko przyspieszył, aż wreszcie wyszedł z ciebie, a na podłodze przed wami pojawiła się plama białej substancji.

— Świetnie sobie poradziłeś. Jesteś już dużym chłopcem — Philippe poklepał cię po głowie i złożył pocałunek na policzku, kiedy ty dochodziłeś do siebie, wciąż praktycznie leżąc na regencie. — Jak odpoczniesz, to co powiesz na kąpiel?

***
Bruh, nawet nie pytajcie jak do tego doszło...

Ale no, powód, dlaczego tak rzadko piszę lemony, aka smut

Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

LemonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz