Unoszący się dym wypalanych papierosów, zapewne tych najtańszych, ponieważ aromat nigdy wcześniej nie był tak nieprzyjemny i drażniący jak teraz, wypełniał kameralną salę, gdzie dwoje muzyków rozkładało swój sprzęt.
- Gdzie Ash? - rozległ się znajomy im głos. Młody, zdecydowanie wyróżniający się mężczyzna wskoczył na scenę i chwycił za gryf swojego pomarańczowego basu.
- Fajka – rzucił krótko niski chłopak, zajmując miejsce na obrotowym krzesełku w otoczeniu talerzy i bębnów.
- Sądząc po hałasach na zewnątrz, nie był to spokojnie wypalony papieros – dopowiedział trzeci z nich, manewrując między niezliczoną ilością kabli.
Zdradzająca najwyższe zmęczenie postać wyłoniła się zza czarnych, metalowych drzwi. Jego jasne włosy wyraźnie kontrastowały z ponurym i mrocznym klimatem tego pomieszczenia. Biała koszulka na krótki rękaw luźno otulała jego jasną skórę, a przepasana wokół bioder bawełniana koszula swobodnie zwisała, ocierając się o jego jeansy.
- Kolejny powód by rzucić – skomentował chłopak z pomarańczowym basem przewieszonym przez ramię.
Ash obrzucił go martwym spojrzeniem i bez słowa wyjął z futerału czarną gitarę z matowym, złotym gryfem. Nucąc cicho jakąś nieznaną im melodię, w skupieniu dostrajał instrument, nieświadomie wzbudzając w pozostałych członkach zespołu niezwykle wskazany w takich chwilach spokój.
Szmer rozmów i podekscytowanych pisków docierał do uszu Eijiego, gdy mocno przyciskając aparat do piersi, przeciskał się przez hałaśliwy tłum ludzi, oczekujących na koncert. Z każdym krokiem coraz dobitniej uświadamiał sobie, że rada by skorzystać z bocznego wejścia była jak najbardziej trafiona. Westchnąwszy głośno wyminął ostatnią przeszkodę i dosłownie odzyskawszy wolność stanął w bardziej ustronnym miejscu, blisko sceny. W tym samym momencie głośne okrzyki rozległy się w pomieszczeniu, gdy w przytłumionym świetle ukazała się sylwetka jasnowłosego, wysokiego chłopaka. Czysty, elektryzujący dźwięk wypełnił salę, gdy jego palce dotknęły strun, a równie czysta barwa głosu wydobyła się z jego gardła. Jak trafiony nieznaną mu do tej pory siłą Eiji cofnął się mimowolnie, przyciskając plecy do chłodnej ściany i nie będąc w stanie oderwać od niego oczu, zwyczajnie poddał się temu co żądały w tej chwili jego zmysły. Nie spodziewał się czegoś takiego, w zasadzie nie miał żadnych oczekiwań, w końcu nigdy wcześniej o nich nie słyszał i gdyby nie silne przeziębienie, które rozłożyło pana Ibe, nie miałby możliwości znaleźć się dzisiaj tutaj, w tym miejscu.
Odzyskawszy świadomość chwycił w obie dłonie sporych rozmiarów aparat i skierował obiektyw na smukłą sylwetkę wokalisty. Jego wyróżniająca się twarz widziana przez pryzmat kamery była równie, a może i nawet bardziej absorbująca według zaskakująco rozemocjonowanego umysłu Eijiego. Zmusiwszy się poniekąd by zmienić miejsce i przedrzeć się przez napierający w stronę sceny tłum, ruszył przed siebie obierając za cel sam jej środek. Spojrzenie jakim obrzucił go jasnowłosy chłopak, gdy skierował na niego aparat i spojrzał przez obiektyw zmroziło jego wnętrze. Ignorując nieznane mu do tej pory odczucia, nacisnął przycisk aparatu i widząc doskonale jego wwiercające się w niego lśniące tęczówki, czuł jak w niezrozumiały sposób pozbawiają go kontroli... na bardzo wielu płaszczyznach. Wyrzucając sobie kompletny brak profesjonalizmu, nabrał głośniej powietrza i skupił niemal całkowitą uwagę na pozostałych członkach zespołu. Brzmienie jakie wydobywało się za sprawą ich sprawnych dłoni było przeszywające, czuł dreszcz na całym ciele, czuł jak wibracje tej nieznanej mu melodii dosłownie przenikają jego skórę, docierając do pobudzonego wnętrza. Czuł, że te nieznane mu wcześniej emocje udzielają się również otaczającym go ludziom, że oni również czerpią z tej chwili możliwie jak najwięcej. Niesiony przez nieznaną mu do tej pory energię tłumu z cudownie brzmiącą, łagodną i niezwykle poruszającą muzyką wdzierającą się do jego uszu, znieruchomiał by w pełni pojąć piękno jakie się za tym kryje, zrozumieć co tak naprawdę chcą przekazać, jakimi emocjami chcą się podzielić.

CZYTASZ
W promieniach wschodzącego słońca
Fanfiction- Ash... - dotarł do niego cichy głos Eijiego, powoli wybudzając go z cudownego stanu błogiej nieświadomości - nadal uważasz, że to zły pomysł? - To nie fair, że pytasz mnie o to w tej chwili. Alternatywny wszechświat, w którym to pierwsze spotkanie...