Problemy dają oznaki życia.

24 4 0
                                    

Momentalnie moje serce stanęło, jakbym miał doświadczyć za chwilę ataku serca, nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć. Bezczynnie siedziałem gapiąc się w ławkę.
- Nikomu nie powiem - rzekł czarnowłosy siadając na swoje miejsce.
- Nie uczestnicze w tym, jednak nie sądziłem, że spotkam tutaj jednego z was - zaśmiał się pod nosem patrząc na mnie kątem oka.
- To skąd wiesz o tym wszystkim?
- Wiesz.. Jest taka osoba, która pełni funkcję dawania znaku, kiedy zawodnicy mogą wystartować.. - przewrócił oczami poprawiając opadające na jego twarz włosy.
- I mówisz, że to twoja robota? Nigdy cię nie widziałem.
- Ślepy czy ślepy? - zapytał ironicznie, nie ukrywam, że mnie to oburzyło.
- Nie zwracam uwagi na brzydkich synów nauczycielek - zaśmiałem mu się prosto w twarz.
- Grabisz sobie młody.
- Ale swoją drogą.. Jean, miło mi - podał mi rękę, lekko zagubiony uścisnąłem jego dłoń.
- Evan, ale zostaje to między nami - powiedziałem stanowczo i zdecydowanie.
- Oczywiście, wszystko między nami.

Chłopak rzucił uśmiechem w moją stronę, chwilę później zadzwonił dzwonek. Na moje szczęście, ale na myśl o miejscu, w którym mieszkam, to raczej na moje nieszczęście. Odwołali mi dwie ostatnie lekcje, przez co był to już koniec zajęć na dziś, jednak świadomość, że muszę wrócić do mojego miejsca zamieszkania (nie jestem w stanie nazwać go domem) jest dla mnie okropna i mrożąca krew w żyłach.
Wychodząc z klasy poprawiłem plecak, podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej czerwoną z czarnym paskiem kurtkę, bawełnianą czapkę w ciemnym odcieniu, oraz czarne rękawiczki ze wzorem kości dłoni na wierzchu. Ubrałem się, po czym udałem w strone wyjścia.

17:27
Niestety, po trzech godzinach chodzenia bez celu po mieście musiałem tu wrócić, smród alkoholu oraz słyszalne krzyki już przy drzwiach doprowadzały mnie do istnego szału. Wszedłem do mieszkania rozbierając się ze zbędnej odzieży wierzchniej, idąc korytarzem omijałem rozbite butelki po alkoholu, okruchy szkła czy rozlane piwo, zerknąłem niechętnie do salonu, który był po drodze do mojej "nory".
Ukazał mi się codzienny widok, mój ojciec ledwo rozumiejący co się dzieje i matka obok niego mówiąca, że wezwie policje. Po co skoro nic to nie da? Policja w tym kraju to jeden wielki żart, nic nie robią, a reagują kiedy jest już za późno.
- Co ty odpierdalasz?! Niszczysz tylko naszą rodzine! Jaki przykład dajesz dzieciom?! - i tak w kółko. Czy ona serio myśli, że to coś da? Że nagle przejrzy na oczy? Ten cwel jedyne co robi to niszczy moją i innych psychikę, nawet teraz nie odpowiada, tylko siedzi patrząc w ziemię.
Stwierdziłem, że nie mam zamiaru patrzeć na ten koszmar i udałem się do siebie, odkluczyłem drzwi zapasowym kluczem, wszedłem szybko zamykając drzwi spowrotem na klucz.
Te pomieszczenie jest ogromnym przeciwieństwem reszty domu, wszystko posprzątane, czarno-białe meble, czarne zasłony na okno tarasowe, jednak był tutaj jeden wyjątek. Na środku pokoju znajdowało się pudełko z kolorowymi zwierzątkami, a wokół niego mnóstwo zabawek. Na łóżku siedziało moje młodsze rodzeństwo, brat Kai oraz Siostra Ollie.
Nie mam zaufania co do moich rodziców, o ile mogę ich nimi nazwać, przez tę dwójkę pojebów ucierpiała moja psychika, nie chciałem pozwolić, aby to samo przytrafiło się tym słodziakom.
- Evan! Wróciłeś! - niska, o bladej cerze blondyneczka, rzuciła się na mnie z radością w oczach, serce mi się rozpływa gdy ją widzę.
W porównaniu do niej Kai był zbyt zafascynowany nowym pluszakiem pandy, którą wczoraj otrzymał ode mnie w prezencie.
Kiedy Ollie odczepiła się ode mnie, wziąłem się za ogarnięcie ich, i rzecz jasna siebie.

21:48

Na dworze było już ciemno, ulice oświetlały jedynie lampy uliczne, które i tak były bardzo słabe, z balkonu widać było jedynie niewyraźne sylwetki różnych osób. Z jednej udało mi się wyczytać, że jest to kobieta z wysportowaną posturą i wysokim wzrostem. Kolejne dwie osoby, to była prawdopodobnie para zakochanych, wyglądali mi na dwóch mężczyzn o podobnej budowie ciała śmiejących się.
- Ciekawe jak to jest doświadczyć uczucia motylków w brzuchu.. - zadawałem sobie to pytanie w myślach nie wiedząc co w ogóle znaczy to twierdzenie, motylki w brzuchu? Mogli wymyślić coś lepszego, ale fakt jest taki, iż zastanawiało mnie jakie to jest uczucie bycia zakochanym, to poczucie strachu? A może smutku? Nie mam pojęcia, co to znaczy prawdziwa miłość, brak doświadczenia.
Wzruszyłem ramionami i chciałem wyciągnąć kolejnego papierosa z kieszeni, jedyne co poczułem to puste pudełko po nich.
- Znów to samo.
Upewniłem się, że moje młodsze rodzeństwo śpi i zacząłem schodzić powoli z balkonu, pare razy uciekałem w ten sposób, więc wiem jak zejść bezpiecznie i tak, aby nic sobie nie zrobić.
Miałem na sobie szare dresy i czarną bluzę, nic szczególnego. Upewniłem się, że mam przy sobie wystarczającą ilość pieniędzy i zacząłem iść w stronę najbliższego sklepu.
Po około 10 minutach drogi poczułem zapach paliwa, wyjąłem jedną słuchawke z ucha i usłyszałem dźwięk chodzącego silnika za sobą, odwróciłem się, a moim oczom ukazał się wysoki, wysportowany mężczyzna na motorze, lecz w kasku, więc nie wiedziałem, jak wygląda dokładnie.

- Podrzucić cię, M.003?

Moto-lovers {BL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz