Nieznany mi motocyklista zbliżał się do mnie strasznie szybko, byłem w stanie założyć się, że jechał z prędkością ponad 100 kilometrów na godzine. Moje ciało zaczęło wychodzić spod mojej kontroli, moje serce wręcz pragnęło wycofać się z wyścigu jednak świadomość na to nie pozwalała.
Mężczyzna przejechał obok mnie, może i nawet nie obok? Wręcz przed moim ryjem. W tamtym momencie miałem dosłownie widok w zwolnionym tempie. Motocyklista w czarnym kombinezonie z numerem M.009, nie spotkałem tutaj nikogo z takim oznakowaniem - musiał to być ktoś nowy.. Ku mojemu zdziwieniu chłopak miał odsłoniętą szybke od kasku, jednak za wiele nie ujrzałem, miał bandane na ustach i nosie, przez nadmiar wrażeń i zdziwnie nie potrafiłem ujrzeć jaki ma kolor oczu, uśmiechał się do mnie. Było to widoczne poprzez ruch bandany na jego ustach. Nie wiedziałem co miałem zrobić..
Zaraz Evan.. Kurwa mać!
Ledwo wyminąłem znak drogowy, w który najpewniej wjechałbym z ogromną prędkością gdyby nie moja szybka reakcja.
- Uważałbyś na siebie. - Rzekł nieznajomy
- Myślisz, że nie uważam? - Odpowiedziałem pretensjonalnie.
- Patrząc na twoją jazde too..
- Zamknij morde. - Poddenerwowany przyśpieszyłem, a wraz ze mną bicie mojego serca. Chłopak krzyczał do mnie coś jeszcze jednak zupełnie olałem jego słowa.
Kierunek komisariat policji.. jest to dla mnie najgorsza lokalizacja, mimo że nigdy nie zostałem złapany to stres wciąż mi towarzyszy. Może dlatego, że pracują tam funkcjonariusze, którzy nieraz byli u mnie w domu z powodu wybryków mojego ojca. Skręciłem na Ulice "Jasnej Gwiazdy" trzymając kciuki, że to przeżyje. Niestety jak wiać zbyt słabo.
Ledwo przejechałem obok komisariatu, a już usłyszałem syreny tuż za mną. Jadąc obok tego miejsca stały psy które miały akurat dyżur, nigdy nie byłem w takiej sytuacji i zestresowałem się jak cholera, co miałem zrobić? Poddać się czy uciekać? Wiedziałem jedno. Muszę być opanowany.
Szybko zjechałem z trasy wyścigu i zacząłem jechać przez jakąś dzielnice z klubami nocnymi, omijając fakt, że prawie rozjechałem jakieś młode dziewczyny to stróże prawa wciąż siedzieli mi na plecach. Została mi tylko jedna opcja, rozpędziłem się najszybciej jak umiałem, o mało co nie przekraczając 170 kilometrów na godzinę, wjechałem moją bestią na rozwalone kontenery wyskakując z ogromną siłą w górę, jedyne co widziałem to migające światła oraz wzrok policjantów na mój wyczyn. Jedyny gest wykazany w ich kierunku z mojej strony to było urocze pomachanie im na pożegnanie. Wylądowałem na środku ulicy, oczywiście prawie rozbijając sobie przy tym głowe i inne kończyny, szybko się obejrzałem, zauważyłem niedaleko mnie plaże czyli kolejną część wyścigu, to było miejsce gdzie poznałem Jeremiego, czyli mój najgorszy życiowy błąd. Dosłownie żałuję relacji z nim jak niczego innego, ten pierdolony cwel wpędził mnie w depresje, myśli samobójcze i samookaleczanie, oczywiście pod przykrywką opiekuńczości oraz miłości do mnie, do dziś nie wierzę, że dałem się w to wrobić. Dałem się jak małe dziecko na trik z zabraniem lizaka, na samą myśl o tym wszystkim chce mi się płakać. Nie jestem w stanie rozpłakać się od tak, nie umiem wyrażać emocji kiedy czegoś nie chcę. Jednak on.. On wyniszczał mnie od środka. Ale to nie pora na użalanie się nad sobą, jestem tutaj aby wygrać. Rozpędziłem się jak wolny koń na ogromnej polanie pełnej kwiatów, moje "poczucie wolności" musiał zepsuć ktoś. Dokładniej M.009, nieznajomy który ukazał mi się pare minut temu.
- Cześć piękny, jak ci idzie? - Zapytał tak jakby właśnie nie był na wyścigu decydującym o reputacje i uznanie wśród innych.
- Piękny? Uważaj na słowa gościu. - Opryskliwy oblech.
- A jaki jesteś? Brzydki? Nigdy!
- Już mi tak nie słodź.
- Bo co? Zawstydzi się nasz Evanek?
Evanek? Czy ja dobrze usłyszałem? Evanek kurwa? Skąd on wie jak się nazywam? Momentalnie moje serce stanęło w miejscu, nagle się zatrzymałem prawie powodując wypadek wśród innych motocyklistów.
- Skąd ty kurwa wiesz jak mam na imię?!
Chłopaj zatrzymał się obok mnie, podniósł szybke od kasku i złapał mnie za podbródek.
- Mały głupiutki Evanek..
Nie wiedziałem kim on jest, nigdy nie widziałem nikogo z takim wyglądem jakim był on obdarzony. A z resztą, mało co mogę powiedzieć o jego wyglądzie, jedyne co widziałem to były niebiesko-zielone oczy z powiększonymi źrenicami.
- Wiem o tobie o wiele więcej niż ci się wydaje głuptasie.. - Chłopak niebezpiecznie się do mnie zbliżył co przekroczyło moją strefe komfortu.
Z dużym impetem uderzyłem chłopaka w twarz pięścią, nieznajomy upadł na ziemie.
- Co ty odpierdalasz?!
- Łapska przy sobie. - szybko pobiegłem do motoru, wsiadłem i odjechałem w strone tunelu póki ten pojeb mnie nie dogonił.
Po paru minutach wjechałem do tunelu, było tam pełno zawodników liczących, że mają jakieś szanse. Zaśmiałem się pod nosem i wybierałem ofiarę na dziś, może ta szmata Craig? Często udaje takiego zajebistego motocykliste gdzie prawda jest zupełnie inna. Może Reeca? Nie wyrabia z długami, ma problemy z mafią więc jest mu bezróżnicy czy umrze, czy też nie. W pewnym momencie wpadłem na plan idealny..
Czekałem aż M.009 pojawii się w moim polu widzenia, długo czekać nie musiałem. Chłopak pojawił się w pare sekund 6 metrów przede mną,
w głowie miałem już cały przebieg wydarzeń. Nacisnąłem "magiczny" przycisk na kierownicy motoru, w jednym momencie moje opony zaczęły płonąć zostawiając ślad ognia na drodze. W moich uszach brzmiał jedynie tekst piosenki Blow od Keshy."This place about to blow!"
CZYTASZ
Moto-lovers {BL}
RomanceEvan to 18-letni licealista z ogromną pasją do motoryzacji, białowłosy chłopak o delikatnej urodzie z kolczykami na twarzy bierze udział w nielegalnych wyścigach, w których gra toczy się o pieniądze. Chłopak zawsze wygrywa ale co się stanie kiedy pe...