- 1 |(2/2) -

23 3 4
                                    

 ✥✥✥

''Myślę, że podejmę się tej pracy na Florydzie.''

Quackity zmienia swoje miejsce na ich wygodnej, lnianej kanapie, patrząc na Karl'a, który unosi się nad nim z dezorientacją. ''Naprawdę?''

Karl z wahaniem kiwa głową, uczucie niepewności ciągnie go w dół. Cichy głos wewnątrz podpowiada mu, żeby nie ryzykować- zostać tu, gdzie czuje się dobrze. Co jeśli tam mu się nie spodoba? Co jeśli będzie żałował, ale nie będzie dało się już nic zrobić, bo spędził zbyt dużo czasu i pieniędzy na przeprowadzkę?

''Nie wiem. Nie jestem pewny czy chcę zaryzykować.''

''Wiem, Karl. W końcu to ogromna zmiana.'' Wskazuje mu miejsce obok, aby ten usiadł.

''Niedługo przeprowadzam się do Londynu, a ciebie nic tutaj nie zatrzymuje.''

Karl wzdycha. ''Tak myślisz?''

Kiwa głową. ''Przeczytałem to co napisałeś. Masz ogromny potencjał i marnujesz swój czas, zostając tutaj.''

Karl czuje ulgę, za sprawą  wsparcia. ''Dzięki, Q.'' Wzdycha. ''Wciąż nie dostałem żadnych informacji od innych prac w okolicy do, których się zgłosiłem. Martwię się, że przegapię tą na Florydzie jeśli będę dalej czekać.''

''Więc tego nie rób.'' Quackity patrzy na niego z uniesionymi brwiami, a Karl kiwa głową, teraz przekonany, co chce zrobić. ''Będę za tobą tęsknił, stary. Lepiej dzwoń do mnie codziennie.''

Ogarnia go nagłe uczucie rozpaczy, gdy zdaje sobie sprawę, że jego rozstanie z Alex'em nastąpi znacznie wcześniej, niż przewidywał. ''Cholera- nie rozmawiajmy o tym teraz. Nie jestem gotów się z tobą pożegnać.''

''Okej, okej.'' Quackity zostawia temat i chichocze. Przeciera oczy z wyczerpania, a Karl spogląda na niego ze zmartwieniem.

''A tak przy okazji, jak się czujesz?'' Karl pyta, poklepując go po ramieniu. ''I chcę szczerej odpowiedzi.''

''Uh... Cóż, jest już lepiej, tak myślę. Przez ostatnie kilka tygodni czułem, jakby część mnie gdzieś zniknęła. Ale dzisiaj wstałem- i po prostu poczułem, że to czas, aby pójść dalej.''

Karl uśmiecha się do niego z ulgą, wiedząc, że czuje się o wiele lepiej. ''Cieszę się, Alex. Nie będę kłamać, zaczynałem się niepokoić.''

Quackity śmieje się, wstając. ''Okej, dość tej głębokiej rozmowy. Powinieneś zadzwonić do firmy i powiedzieć im, że się zdecydowałeś. A potem możemy zagrać w Minecrafta.''

Karl uśmiecha się z aprobatą i siada wybierając numer. Po kilku sekundach odbiera kobieta o wysokim głosie. ''Dzień dobry, dziękuję za telefon do wydawnictwa Armstrong, w czym mogę pomóc?''

Karl odchrząkuje. ''Dzień dobry! Wczoraj dostałem telefon o zatrudnieniu na stanowisku redaktora, dzwonię, aby powiadomić, że chcę zaakceptować pracę.''

''Oh, świetnie! Czy mogę prosić o imię?''

''Karl Jacobs.'' Chłopak odpowiada.

Kobieta przez chwilę nic nie mówi, a Karl słyszy jej rozmowę z kimś innym w tle. Przysuwa telefon bliżej ucha, próbując rozszyfrować kilka słów.

''Czy to nie...'' ''Tak, wydaję mi się.'' ''...powiedz mu.'' Słyszy urwane zdanie, nagle czując niepokój.

Czy oni zmienili zdanie co do jego zatrudnienia?

Rock Bottom | Karlnap | TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz