Pov. Camilla
Codziennie przychodzi nam się mierzyć z trudnościami. Dla jednych jest to zrobienie obiadu, rozmowa o pracę, a dla niektórych powitanie. Wielokrotnie miałam zaszczyt kłaniać się przed prezydentem, królową Wielkiej Brytanii, czy innymi ważnymi osobami. Nie sądziłam, że powiedzenie zwykłego ,,cześć" będzie tak trudne, nie wspominając o uścisku. Matka powtarzała mi, abym nigdy się nie wahała. Do niedawna tak było, ale po wstąpieniu do tego nowego świata nie byłam w stanie podejmować decyzji bez żadnego ,,ale". Tak samo dzisiejszego poranka, dumałam nad sukienkami, właściwie nad doborem wszystkiego, od ubioru po śniadanie i kończąc na piosenkach w playliście.
Umysłowo byłam gotowa na to spotkanie, jednak duchowo wiedziałam, że nie będę w stanie zrobić nic.
Nie myliłam się, stanęłam przed nim i wciągnęłam powietrze, tym samym przestając oddychać. Wpatrywałam się w jasne, piwne tęczówki, które mieniły się ogromną ilością emocji. Zmierzyłam każdy centymetr jego twarzy. Idealna zarysowana szczęka, chudy nos z kilkoma piegami, były ledwo widoczne. Wyregulowane brwi i złote włosy, które sporo mu urosły, ale nie zabrały uroku, wręcz go dodają. Sądziłam, że dalej trzyma się kolorowych fryzur, jednak nie, zmienił się. Kilka razy rozmawiałam z nim przez telefon, głos również ma nieco inny. Nie spodziewałam się, aż takich zmian w tak krótkim czasie, to przecież tylko cztery miesiące.
Moje serce zaczynało bić coraz szybciej. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, wykonać jakiś krok, cokolwiek. Podniosłam ręce w tym samym czasie co on, zmniejszyłam między nami odległość i uwiesiłam się na jego szyi. Nie pozostawał mi dłużny, oplótł moją talię i schował swoją głowę w moim ramieniu. Trwaliśmy tak przez jakiś czas... Dopóki nie przerwała mi nagła myśl.
Odsunęłam się i przeniosłam wzrok na Bellę. Tak dawno jej nie widziałam, od samych świąt. Urosła, jej włosy nieco się rozjaśniły, ale oczy pozostały te same. Niemalże białe. Zaczyna nabierać bardziej dziewczęcych atutów. Poczułam się źle, bo ja w wieku dwunastu lat ledwo przypominałam swój wiek.
- Więc, jak tu się znalazłaś?
- Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale ukradłam Rush'owi kartę i dzień wcześniej kupiłam bilet tutaj, widziałam na jednym portalu, gdzie się znajdujesz. Spakowałam kilka rzeczy do małej walizki i oto jestem. Oczywiście nikt o tym nie wie i pewnie mama w życiu już mnie z domu nie wypuści. Nie mówiąc o Rush'u. - pokazała różowy bagaż potwierdzając swoje słowa. Patrzyłam to na nią, to na resztę i zaczęłam się śmiać. To tak niedorzeczne.
Dwunastoletnia dziewczynka wsiadła sama w samolot, bez wiedzy rodziców, brata, a ja jestem znienawidzona przez nich. Byłam tak bliska wybuchu, że nie wiedziałam czy kontynuować śmiech, czy zacząć płakać.
Wymieniliśmy kilka zdań i weszliśmy do pałacu, straż nie odstępowała nas na krok. Co jakiś czas rzucałam im ukradkowe spojrzenia, jednak skutecznie je ignorowali. Zaczęłam opowiadać o tym zamku, wszyscy słuchali z wielkim zainteresowaniem, widziałam jak Alex próbował dodać jakąś śmieszną uwagę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Wciąż czuł się niekomfortowo. Rozumiem go.
Przeszliśmy na piętro, gdzie znajdowały się komnaty. Zoe była bardzo podekscytowana, bo chciała zobaczyć moją ogromną szafę. Osobiście nie uważam jej za przepełnioną ubraniami, ale ona tak.
Wpuściłam ich przodem i na wstępie usłyszałam kilka przekleństw ze strony chłopaka, a od dziewczyny padły pełne zachwytu westchnięcia. Najbardziej rozradowana była Bella, podchodziła do wszystkich mebli i dokładnie je badała. Wzięła jedną z moich tiar i założyła na swoją głowę, robiąc miny do lustra. Zabawnie patrzyło się na moich przyjaciół, którzy są ze mną pierwszy raz po długiej przerwie.
CZYTASZ
(no) Queen
Teen Fiction,, Byli sobie pisani, musieli tylko znaleźć swoją drogę" === Na kopiowanie nie zezwalam ⚠️wulgaryzmy ⚠️sceny erotyczne