——————————
Myślałaś, że zapomnę,
Ale to na zawsze pozostanie w mojej głowie——————————
Yelena prawie płakała z radości. Zaczęła biec do siostry nie zważając na jej ostrzeżenia i groźby. Chciała poczuć ją obok siebie. Blondynka by już nie zniosła kolejnego rozdzielenia. Wszystko wokół było nieważne.
Tylko Bucky zachował trzeźwy umysł. Zauważył ubranych na czarno ludzi z czerwonymi znakami przy ramionach. Jednak było za późno na jakiś ruch. Wiele osób miało brutalne zderzenie z ziemią, przez trujące strzałki wbite w ich ciała. Wanda, Bruce, Thor (on oczywiście dostał ogromną dawkę) oraz Scott najbardziej rzucili mu się w oczy. Po chwili zjawiła się ONA.
— Co powiecie na trochę zabawy? — Sharon uśmiechnęła się perfidnie. — Boże, myślałam, że cię wykończyli. — zerknęła na Natashę.
Yelena wzięła dwa kijki, którymi często walczyła i wbiła spojrzenie w blondynkę. Wierna Sharon Carter zdradziła Avengers. Kto by się spodziewał, że właśnie ta agentka przejdzie na stronę zła? Jej mroczna wersja się ukazała, więc szykowała się gra w otwarte karty. Nie mogła dłużej knuć intryg, bo czas uciekał tak szybko jak kierowcy czystego samochodu przed gołębiami.
— Byłaś zaufanym człowiekiem. — odezwał się Tony.
— Właśnie, była. — Yelena podkreśliła czas przeszły i stanęła przed siostrą gotowa do walki.
— Wszyscy jesteście głupi. Nie widzicie naszego imperium. — Sharon ze śmiechem pokręciła głową. — Lepiej będzie jeśli się poddacie. Co wasza garstka zrobi naszej armii? Hail Hydra. — złota poświata przysłoniła oczy Carter.
Czerwone znaki na mundurach przeciwników wyglądały jak namalowane z krwi. Blask bijący od ich przywódczyni robił wrażenie aureol przyprawionych diabłom. U niektórych osób odzież była jeszcze ubrudzona w posoce. Chyba wiedzieli, że nie ma sensu jej dokładnie prać skoro i tak będą mieli ludzkie (chociaż czasami nieludzkie) wnętrzności na sobie. Sharon posłała psychopatyczne spojrzenie Avengersom. Nikt nie miał odwagi odwrócić się za siebie, aby zobaczyć ilu sojuszników pozostało. Carter uniosła dłoń, w której zmaterializowała się kula energii.
— Yel, proszę, odejdź stąd. — szepnęła Natasha, która jeszcze dochodziła do siebie osłabiona przez mieszankę leków oraz długi bieg.
— Nie pozwolę nas znowu rozdzielić. — warknęła Belova, zerkając przez ramię na rudowłosą.
W tym samym czasie Bucky zdecydował się zrobić mały zwiad dotyczący liczebności dobrych szeregów. Była szansa na zwycięstwo. Jednak jakiś tysiąc najbliżej stojących wrogów ustawiło swoje celowniki na nich. Barnes wiedział, że trzeba pomóc Wdowom, lecz przypomniał sobie o Azi. Nigdzie nie widział tego wrednego karzełka. Tony obliczał w myślach jak najszybciej i najbardziej precyzyjnie wykonać ruch dłonią aby założyć zbroję. Kątem oka szukał Pepper, której kazał założyć zegarki na nadgarstki, bo te małe przedmioty mogą się zmienić w rękawice zasilane małymi reaktorami. Steve stał jak słup soli. Rogers nie mógł sobie darować, że nic nie zauważył. Spędzał dużo czasu z Sharon, a nic nie zrzuciło mu się w oczy. Loki miał wymalowany spokój na twarzy, a Bucky mógł się założyć o sto dolarów, że w tamtej chwili najchętniej by zjadł kebaba.
Azriel wiedziała co zrobić. Chciała wzrokiem przekazać wiadomość, że mają szykować się do ataku. Laufeyson stał blisko niej, więc ledwo ruszając ustami szepnęła aby zrobił barierę ochronną, gdy zgromadzeni będą wyjmować broń. Modliła się aby to zadziałało.
CZYTASZ
RETURN OF WINTER
Fanfic𝗯𝘂𝗰𝗸𝘆 𝗯𝗮𝗿𝗻𝗲𝘀 𝘅 𝗳𝗲𝗺!𝗼𝗰 「𝙛𝙡𝙪𝙛𝙛; 𝙖𝙣𝙜𝙨𝙩; 𝙝𝙚𝙖𝙡𝙩𝙝𝙮 𝙧𝙚𝙡𝙖𝙩𝙞𝙤𝙣𝙨𝙝𝙞𝙥」 ◥ SUMMARY ◤ Bucky przebywał w Wakandzie wraz ze swoją partnerką Azriel. Zrezygnowała z obowiązków Avengera, aby zająć się Barnesem. Sprawa się k...