Minęło sporo czasu od mojej ostatniej publikacji. Miałam na prawdę dużo na głowie i podupadłam na zdrowiu. Wracam jednak z dalszą częścią historii Mayi i Zoe. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś ze mną został i interesują go dalsze losy bohaterek!
Miłej lektury!
Po szkole od razu ruszyłam w stronę domu. Musiałam wymyślić lepszy plan, taki, którego nikt się nie domyśli. Nie mogłam już liczyć na pomoc nikogo mi bliskiego, pozostałam zdana sama na siebie.
Usiadłam przy mahoniowym biurko, wyciągnęłam kartkę i długopis. Zaczęłam tworzyć możliwości, które miałam przed sobą, aby zdobyć uwagę Bastiana, jednocześnie nie będąc zauważoną przez Zoe. Doszłam do wniosku, że muszę znaleźć jego adres i spróbować złapać go w drodze do domu.
Nagle uderzyła mnie fala wspomnień związanych z Jack'iem. Nie odzywał się do mnie od kilku dni, ale nie dziwie mu się. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nasza przyjaźń definitywnie się zakończyła. Może kiedyś, w innych okolicznościach uda nam się odzyskać kontakt, bo przecież to nie on krył od kilku lat przede mną sekret. Został wplątany w sprawy, które go nawet nie dotyczyły.
Dopiero teraz zorientowałam się, że od kilku minut mimowolnie rysuję na kartce kółka. Zdarzało mi się tak robić w trakcie zajęć w szkole, kiedy moje myśli wędrowały daleko za klasę, czasem nawet dalej niż sięgają granice Kolorado. Uważnie przyjrzałam się kartce znajdującej się przede mną i szybkim ruchem ją zmięłam, i wyrzuciłam do kosza. Żaden z wymyślonych przeze mnie pomysłów nie był wystarczająco dobry, abym mogła go zrealizować. Pozostawało mi koczowanie pod domem Bastiana, uprzednio zdobywając jego adres.Rzuciłam się na łóżko, próbując na chwilę oderwać się od otaczającej rzeczywistości. Pogrążyłam się w myślach, zastanawiając się jakby wyglądało moje życie, gdyby tata nie odszedł.
Dwa lata temu rodzice oznajmili mi, że się rozwodzą. Urządzili wystawną kolację, w której uczestniczyliśmy tylko we troje. Zamówili nasze ulubione meksykańskie jedzenie i puścili playlsitę, której słuchaliśmy na wspólnych wyjazdach. Pamiętam, że wtedy czułam się szczęśliwa. Do czasu, kiedy ni stąd ni zowąd powiedzieli, że przestali się kochać, że tak czasem bywa. Pamiętam, jak mocno mnie to zszokowało. Miałam tylko szesnaście lat i niczego się nie domyślałam.
Tata zaczął pić, stracił pracę, całe dnie spędzam poza domem, prawdopodobnie siedząc w barze.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wnieśli papiery o rozwód, który zakończył się bez orzekania o winie. Mama zdecydowała, że przejmie nade mną opiekę. Tata natomiast znalazł pracę po drugiej stronie globu i z dnia na dzień zniknął z naszego życia. Obiecywał, że będziemy mieć i kontakt, że będziemy się regularnie widywać, ale po dwóch miesiącach słuch o nim zaginął. Wielokrotnie próbowałam się z nim kontaktować, ale nie oddzwaniał. Teraz wiem, że Mary Jane zraniła go na tyle mocno, że nie był w stanie utrzymywać ze mną kontaktu.
Początkowo miałam mu to za złe, ale z biegiem lat zdałam sobie sprawę, że to nie jego wina. To była wina tylko, i wyłącznie Mary Jane, która zniszczyła rodzinę. A jak się teraz okazuje – nie tylko jedną.
Usłyszałam dźwięk powiadomienia. Sięgnęłam po komórkę i zobaczyłam, że zarówno Jack, jak i Bastian wstawili nowe story na instagrama. Weszłam w aplikację i wyświetliłam zdjęcia, które pojawiły się na samej górze. Jack był na jakiejś imprezie, grał w ping-ponga ze swoją dziewczyną, a Bastian pił coś w kuchni. Po detalach obu zdjęć wywnioskowałam, że są na tej samej imprezie. Wielokrotnie nocowałam u Jack'a, a dom, w którym się znajdował nie wyglądał jak ten, który zapamiętałam. Najprawdopodobniej obaj byli w domu Bastiana.
Zerwałam się na nogi, założyłam jedną z bardziej wyzywających czarnych sukienek, jakie znalazłam w szafie. Dorzuciłam czarne koturny i mocny, ciemny makijaż oczu, by po chwili wyjść z domu. Tego dnia czułam wszechogarniający smutek, i mrok, który zalewał moją duszę. Myślę, że to jak teraz wyglądałam jasno manifestowało moje nastawienie. Postanowiłam, że zaryzykuję i pojawie się na imprezie niezaproszona.
Ponownie włączyłam aplikację, by znaleźć więcej elementów, które wskażą mi adres. Na zdjęciach nic konkretnego nie znalazłam, więc przełączyłam się na facebooka i wtedy mnie olśniło. Wlazłam na profil Bastiana i zobaczyłam, że ponad dwie godziny temu na tablicy udostępnił swój adres znajomym. Nie należał do najinteligentniejszych osób w szkole, więc nie dbał o prywatność. W końcu w jakiś sposób jego wspaniali znajomi musieli dowiedzieć się o „imprezie stulecia".
Uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam już tylko o krok od poznania prawdy.
Wsiadłam w zamówioną wcześniej taksówkę i całkowicie pogrążona w myślach wyglądałam przez okno. Wiedziałam, że natrafiła się idealna okazja na rozmowę z Bastianem. W końcu o tej godzinie był już prawdopodobnie pijany, co powinno zdecydowanie ułatwić całą sprawę.
Niecały kwadrans pózniej stałam przed jego domem. Z daleka było widać, że impreza trwa w najlepsze. W ogródku było sporo ludzi, część z nich krzyczała, inni tańczyli, a niektórzy nawet wymiotowali. Skrzywiłam się. Zapowiadała się długa noc.
Ruszyłam przed siebie i już na samym wejściu zalała mnie fala gorąca, a do moich uszu dobiegła potwornie głośna muzyka. Rozejrzałam się dookoła - po prawej stronie była przestronna kuchnia, gdzie stało zdecydowanie najwięcej ludzi. Grzebali w lodówce, spożywali nieskończone ilości alkoholu i tańczyli. Nigdzie nie zauważyłam ani Bastiana, ani Jack'a. Na przeciwko były schody na piętro i postanowiłam zacząć od góry, w końcu zazwyczaj tam są wszystkie pokoje sypialne.
Z udawaną pewnością siebie na piętro, by rozpocząć swoje poszukiwania.
![](https://img.wattpad.com/cover/275590511-288-k69197.jpg)
CZYTASZ
Zapach deszczu
RomanceUlotne chwile. Potencjalnie nieznaczące wydarzenia. Przypadkowo wypowiedziane słowa. Potrafią zmienić bieg każdej historii. Nieporozumienia, które połączyły nasze życia ściśle wiążą się z uczuciem. A czasem także z jego brakiem. Życie potrafi być p...