Kierowałyśmy się na zachód miasta, w miejsce, w którym do tej pory jeszcze nie byłam. Nigdy nie spędzałam czasu poza domem lub szkołą, więc nie miałam okazji dokładnie poznać miasta. Podejrzewałam, że Zoe zabierze mnie do swojej ulubionej miejscówki, o której kiedyś zdarzyło jej się wspomnieć.
Właśnie mijałyśmy ceglany budynek szkoły w drodze do przystanku autobusowego znajdującego się nieopodal. Autobus był jedynym rozsądnym środkiem transportu, a nie zastanawiałam się jeszcze nad rozpoczęciem robienia prawa jazdy z racji egzaminów końcowych w szkole, które czekają mnie za pół roku. Teraz to one zaprzątały moją głowę, a ja po cichu liczyłam na uzyskanie na tyle dobrego wyniku, żebym mogła rozpocząć studia w innym stanie i wreszcie uciec jak najdalej stąd.
Wsiadłyśmy do wybranego autobusu, który okazał się być całkowicie przepełniony. Z przodu siedziały dwie starsze kobiety, które rozmawiały na temat swoich wnuków. Trochę dalej zauważyłam grupę nastolatków z naszego liceum, którzy głośno śmiali się nawzajem ze swoich żartów. Kilka wystrojonych dziewczyn poprawiało makijaż wpatrując się w swoje odbicie w szkle telefonu, prawdopodobnie wybierając się na jakąś piątkową imprezę.
Rozejrzałam się wokoło i zauważyłam kilka wolnych miejsc z samego tyłu. Jakoby rozumiejąc się z Zoe zgodnie skinęłyśmy głowami i podeszłyśmy dalej, żeby usiąść w końcu na niezbyt nowych siedziskach. Kierowca zamknął drzwi pojazdu i rozległo się nieprzyjemne skrzypnięcie.
Od rozmowy na ulicy minęło kilka długich chwil, a cisza między nami powoli stawała się już nieznośna.
- Chcesz posłuchać muzyki? – wyciągnęła w moim kierunku swoją dłoń, na której leżała jedna ze słuchawek.
- Jasne – odpowiedziałam bez dłuższego namysłu i wetknęłam ją sobie w ucho.
Zoe puściła utwór, którego nie kojarzyłam. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w refren.
"Będziemy tańczyć, póki nie braknie nam sił
Chciałbym mieć cię na zawsze, jak jedną z pamiątek z wakacji
Jesteś światłem, które nigdy nie gaśnie w moich oczach
Proszę, nie opuszczaj mnie
Potrzebuję , abyś była obok"
Przygryzłam wargę. Ciekawiło mnie czy puściła ten utwór, bo chciałaby mi coś powiedzieć. Może te słowa były skierowane do mnie. Może rzeczywiście mnie potrzebowała. Do tej pory uważałam, że zwariowałam myśląc o tym, że mogłybyśmy się znowu przyjaźnić.
Dyskretnie spojrzałam w jej kierunku. Patrzyła w zupełnie inną stronę, zamyślona spoglądała przez okno obserwując miasto, które mijałyśmy. Jej ciało zdawało się być mocno napięte. Chyba poczuła, że na nią patrzę, więc wyciągnęła telefon i szybkim kliknięciem zmieniła piosenkę.
- Nie lubię tego utworu – rzuciła mimochodem. – Straszne smęty. Posłuchajmy czegoś żywszego.
Uśmiechnęła się, ale wyczułam, że nie było to do końca szczere. Wstukała coś w telefon i sekundę później w słuchawkach usłyszałam utwór, który bardzo lubiłam, Floating – Slide.
Kolejne kilkanaście minut spędziłyśmy zasłuchane w utworach, które obie znałyśmy. Czułam jak z mojego ciała ulatuje całe napięcie zgromadzone tego dnia. Odetchnęłam z ulgą.
Potrzebowałam takiej chwili, chciałam uciec od całego stresu, który dziś przeżyłam i od myśli na temat Mary Jane, i tego jak spędza wieczór w pustym domu. Beze mnie.
CZYTASZ
Zapach deszczu
Roman d'amourUlotne chwile. Potencjalnie nieznaczące wydarzenia. Przypadkowo wypowiedziane słowa. Potrafią zmienić bieg każdej historii. Nieporozumienia, które połączyły nasze życia ściśle wiążą się z uczuciem. A czasem także z jego brakiem. Życie potrafi być p...