Trochę inna wigilia z Mikołajem

375 9 12
                                    

Opowiada Klodi…

Szykowanie się na wigilijną imprezę było koszmarem, bo oddałam się w ręce Klaudii, której mama w końcu jest zawodową fryzjerką a ta odziedziczyła od niej smykałkę do robienia cudów prostownicą. Połowę moich włosów ładnie pokręciła a drugą połowę mi po prostu wyrwała, przynajmniej ja miałam takie wrażenie.

Sukienka, którą wzięłam ze sobą miała kolor iście świąteczny, czyli czerwony, lekko połyskiwała i była obcisłą kiecką kończąca się przed kolanem oraz golfem pod szyją. Długie rękawy sprawiały ze wydawała się bardziej elegancka. Na stopy miałam założyć sandałki tylko zastanawiałam się jak przejść w nich w tym śniegu. Klaudia wpadła na pomysł, że pójdziemy w kozakach a buty zmienimy w toalecie na miejscu i zostawimy kozaki w torbach foliowych z szatni razem z płaszczami. Podobał mi się ten pomysł.

Kiedy już byłam gotowa zawołałam Klaudię. O mało mi oczy z orbit nie wyszły. Była ubrana w czarną sukienkę na ramiączkach w której dekolt odkrywał prawie wszystko, oraz czarne wysokie kozaki, których jak powiedziała nie zamierza ściągać.

- Klodi my tam będziemy wyglądać jak łowczynie posagów z Rosji – zaśmiała się Klaudia.

- Raczej jak tanie dziwki z Polski będziemy wyglądać, ale co tam, raz się żyje, nie? – zaśmiałam się i poprawiłam szminkę na ustach malując się kolejny raz krwistą czerwienią z drobinkami złota.
Napiłyśmy się jeszcze białego wina na odwagę i w tym samym czasie zapukał Marek.

- Witaj – powitała go Klaudia pocałunkiem w policzek po czym odsunęła od niego, żeby zmierzyć go wzrokiem.

Marek był ubrany w czarny, elegancki garnitur co dodawało mu uroku osobistego i tylko pogłębiało przystojny wygląd. Nie byłam ślepa, oblatywacz był atrakcyjnym facetem.
Widziałam też minę pilota, miał w oczach wypisane „znowu cię przelecę”.

- Pilocie przelot na kukułczym gniazdem to później. – pozwoliłam sobie na dwuznaczny żart.

Marek spojrzał na mnie.

- Jesteś okropna, ale za to jaki trafny żart. – uśmiechnął się chyba szczerze.

Złapał Klaudię i pocałował tak, że chyba jej język do gardła włożył.

- Dobra, koniec tego, bo się spóźnimy, a jak chce być na tej imprezie.

- Ktoś tu chyba ma ochotę na porządne rąbanie. – odezwał się złośliwe Marek, kiedy odkleił się od Klaudii.

- Pilocie powiem ci to tylko raz, nie tylko ty masz prawo do przyjemności, kobiety też mają swoje potrzeby.

- Oho zołza się obudziła.

- Oho, oblatywacz się odezwał. – skwitowałam zakładając na siebie płaszcz.

Doszliśmy do głównego budynku. Weszliśmy do lobby a Marek zapytał recepcjonistkę po francusku o imprezę. Musiałam przyznać, że podobało mi się jak ładnie mówił po francusku i było to nawet seksowne. Klaudia tuliła się do niego jak do najwspanialszego chłopaka pod słońcem i bałam się tylko jednego, że się trochę w nim zakocha.

Opowiada Klaudia…

Kiedy Marek odezwał się po francusku, jakby coś we mnie wstąpiło. Przytuliłam się do jego boku, żeby pokazać pięknej recepcjonistce z kim przyszedł ten pan obok mnie do którego robiła ślimaczne oczy. Pilot pokazał nam drogę do restauracji, która znajdowała się jakby w osobnym budynku, a przechodziło się do niej idąc pod zadaszoną pergolą. Już w przejściu do drewnianych słupów przytwierdzone były choiny ubrane tylko w światełka, a przy wejściu stała hostessa ubranka w strój Elfa.  Marek znowu zapytał coś po francusku a ona wręczyła nam kotyliony, które sama nam przypięła do sukienek i już po angielsku odezwała się.

Szalone Latające Święta by KlodiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz