rozdział 5. ❀

115 21 0
                                    

                    Tuż przed kolacją, kiedy wszyscy zdążyli już wrócić do swoich domów, Nialla nadal nie opuszczały różnorodne myśli, kłębiące się w jego głowie. Ze znienawidzonym kostiumem mógł się na szczęście pożegnać, jednak czuł, że konsekwencje całego dnia będą miały wpływ na jego życie przez znaczny okres czasu.

                    Z naprawdę trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł, kiedy zawiedzione dzieci z furią w oczach rzuciły się na niego, na całe szczęście udało mu się uciec. Dosłownie. Przez ponad kwadrans biegał po całej polanie, chcąc pozbyć się maluchów, nastawionych do niego różnorodnie. Jedni biegali za nim z rozpaczą, inni byli wściekli, a jeszcze inni nic nie rozumieli, ale co innego mieli robić, kiedy wszyscy ruszyli w pogoń?

                     Jak na zbawienie dla blondyna, bliźniaki pojawiły się z wielkim workiem wypchanym mini upominkami, które podobno znaleźli, kiedy pilnowali rano, aby pies nie uciekł nad rzekę. Sprzedali przy tym wszystkim historię o ciężkim losie, jaki wiedzie królik, nie posiadając elfów do pomocy, a mając tyle dzieci na głowie. Co chcieli tym osiągnąć i ile było w tym prawdy, Niall nawet nie próbował się domyślić, zdając sobie sprawę, że znalazł odpowiedzialnych za wszystko. Jednak kiedy spytał się chłopców po wszystkim, co to miała być za akcja, ci odpowiedzieli tylko:

                    - Przecież o to ci chodziło!

                    Najważniejszy był jednak fakt, że mimo całej sytuacji pierścionek się nie odnalazł. Mason i Jason, przepytywani przez blondyna przez dobrą godzinę, wzruszali tylko ramionami, zaprzeczając o tym, aby widzieli cokolwiek podobnego.

                    Po kolacji, Horan planował jeszcze raz przeszukać pokój, mając nadzieję, że po prostu był na tyle głupi, że zgubił gdzieś przedmiot dzień wcześniej. Nie miał pojęcia, co robić, a co najważniejsze, co dalej będzie z jego oświadczynami? Nie przyszło mu do głowy powiedzieć po prostu Thei o wszystkim, nie chcąc się przed nią jeszcze bardziej zbłaźnić.

                    Jednak kiedy szedł w stronę pokoju, przystanął koło kuchni, słysząc wcześniej rozmowę swojej dziewczyny z Aurorą, która widocznie zaciekawiona była związkiem siostry. Zdawała sobie sprawę, że młodsza Harris denerwowała się szczególnie tego dnia, mając może nadzieję, na jakikolwiek krok do przodu ze strony swojego chłopaka. Sama myślała, że ten się na to odważy, tak samo jak kilka osób z rodziny.

                    - To co, jakieś plany na ślub są już? - spytała, siadając przy stole kuchennym.

                    - Coś ty, jesteśmy ze sobą zdecydowanie za krótko - mruknęła Thea, próbując zamaskować zawód, jaki powstał kilka godzin wcześniej. Nic nie rozumiała z dziwnego zachowania swojego chłopaka, jednak nie chciała sprawiać wrażenia, jakby jej zależało aż tak bardzo.

                    - A czy twój poprzedni związek nie był na etapie zaręczyn po pół roku znajomości?

                    - Dlatego to wszystko nie wypaliło... Za wcześnie.

                    - Niall znaczy dla ciebie znacznie więcej niż ktokolwiek inny, Thea, to widać - oznajmiła pewnie Aurora, odstawiając kubek z herbatą na stół. Między siostrami zapadła cisza, a stojący za ścianą Niall, wstrzymał powietrze.

                    - Przestań.

                    - Powiem ci nawet, że wyglądałaś na zawiedzioną faktem, że dziś się nie oświadczył...

                    - Aurora! - upomniała ją młodsza - Okay, może trochę, ale...

                    Więcej Horan nie chciał słuchać. Zdając sobie sprawę, że zbyt mocno zacisnął pięści, rozluźnił je nieco i zdołowany, udał się szybko do pokoju, jeszcze raz przeprowadzić akcję poszukiwawczą. Miał tylko nadzieję, że pierścionek nie leżał gdzieś pośród traw za domem.

Bunny hunt ❀ Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz