Roseline pov.
Szłam między uliczkami dobrze mi znanego miasteczka z dwiema torbami zakupów. Niby parę pierdół do pokoju i kilka ubrań, a tyle straconej kasy.
W końcu doszłam do czarnego mercedesa stojącego pod starą kamienicą. Była śliczna, zachowana w wiktoriańskim stylu, pomalowana na pastelowy niebieski kolor, a w oknach miała donice z kolorowymi kwiatkami.
Wpakowałam zakupy na tylne siedzenie i zatrzasnąwszy drzwi przejrzałam się w oknie auta. Blond loki miałam luźno puszczone na plecy, gdzieniegdzie pojawiały się cienkie warkoczyki, które zaplotłam dziś rano. Ubrałam niebieską obcisłą sukienkę na ramiączkach do połowy ud i czarne buty na obcasie. Uśmiechnęłam się sama do siebie łapiąc za klamkę, gdy moją uwagę przykuł pewien plakat wiszący na pobliskim słupie, który odbijał się w szybie samochodu.
Obróciłam się na pięcie i sprawdziwszy czy nic nie jedzie, przeszłam na drugą stronę ulicy by przyjrzeć się plakatowi.
Na ulotce było zdjęcie cyrkowców, diabelskie koło i parę turystów uśmiechających się sztucznie. Szybko przebiegłam wzrokiem po tekście i zakodowałam najważniejsze informacje. Lunapark Zorza przybył do naszego miasteczka, zresztą jak co roku. Zawsze uwielbiałam tam jeździć i jeszcze kiedy byłam dzieckiem ciągnęłam rodziców do tego miejsca. Gdy podrosłam jeździłam tam wraz z Alią i Dianą. W końcu stało się to naszą tradycją.
Zerwałam kawałek papieru ze słupa latarni i zadowolona skierowałam się z powrotem do auta. Odpaliłam mercedesa i już miałam włączyć się do ruchu drogowego, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia mojego telefonu. Zerknęłam na niego, kto do mnie pisał.
Od walnięta wiewiórka: hej miałaś może jakiegoś gościa dzisiaj?
Do walnięta wiewiórka: jeśli pytasz o Alexa to nie, nie spotkałam go ostatnio.
Od walnięta wiewiórka: skąd wiesz że chodziło mi o niego a nie na przykład o Gabriela czy Lię?
Do walnięta wiewiórka: bo nie jestem głupia Diana.
Od walnięta wiewiórka: dobra spadaj
Do walnięta wiewiórka: oooo
Do walnięta wiewiórka: czyli jednak mimo wszystko się o niego martwisz
Od walnięta wiewiórka: nie wiem o czym ty mówisz
Do walnięta wiewiórka: jak już się pogodzicie, chce być druhną na waszym ślubie
Od walnięta wiewiórka: nigdy nic takiego nie nastąpi
Do walnięta wiewiórka: nastąpi
Od walnięta wiewiórka: odwal się
Uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam komórkę na bok. Nie zapomnę momentu kiedy Dia przyszła do mnie pewnego razu, a wyciągnęłam z niej informacje o tym, że spotkała się wraz z Alexem sam na sam. Oczywiście nie zagłębiała się w szczegóły, ale sam fakt, że ta dwójka ma jakiś kontakt poza naszą paczką dała mi powód do radości. Diana dość często nieświadomie o nim wspominała i nawet jeśli oni jeszcze tego nie wiedzieli ja czekałam tylko na moment, w którym zobaczę ich jako parę i powiem słynne: " a nie mówiłam?"
CZYTASZ
Ne Jamais Dire Jamais
Roman pour AdolescentsGdyby ktoś miał trudność z czytaniem tytułu, czyta się to tak: nu żame die żame *** Ufaliśmy ludziom, którym nie powinniśmy. Cały czas byliśmy nie do końca świadomi powagi sytuacji. Nieumyślnie wplątałam w to blis...