Rozdział 12: Maska pęka

245 12 5
                                    

Czuł wewnętrzny niepokuj bo rano wysłał kruka do Sao a ptaszydło jeszcze nie wróciło z odpowiedzią. Pogrzeb odbył się tydzień temu a jej jeszcze nie było. W prawdzie oznajmiła mu że chcę zostać w rezydencji kilka dni by upewnić się że z bratem zmarłego filara wszystko dobrze.
- Kurwa kiedy ten cholerny ptak wróci. -Uderzył pieścią w deski ganku.
-Nadal nie masz wiadomości od Nanae?- Zapytał młodszy brat wychodząc do niego na ganek.
- A widzisz tu kruka.-Odparł chamsko.-I od kiedy jesteście na ty?- Nawet nie zapytał tylko zaatakował go tym pytaniem na co wzruszył ramionami.
-Jest już prawie dorosła da sobie radę nie musisz się o nią martwić.-Na słowa brata parsknął śmiechem. Fakt trapiło go czy wszystko z nią dobrze ale gówniaż nie musiał o tym wiedzieć.
-Bardziej martwię się by czegoś nie odjebała w końcu jestem za nią odpowiedzialny.-Oznajmił znudzony.
- Lubisz Nanae, co nie.- Stwierdził Genya siadając obok niego. A on nie spodziewał się takiego stwierdzenia z ust swojego brata. Nie chciał jej lubić ale od dłuższego już czasu była pierwszą osobą o której myślał gdy wstał z łóżka i ostatnią gdy do niego wracał.
- Nie. Jest dla mnie takim samym utrapieniem co ty.
-Wiesz...
-Chyba wyraziłem się jasno.-Odparł karcąco a Genya spuścił wzrok na ziemię. Drażniły go takie pytania bo wystarczy że jego myśli były owładnięte tą gówniarą. Nie miał zamiaru dodatkowo rozmawiać na ten temat. A Genya całe szczęście odpuścił, bo nie chciał denerwować swojego starszego brata zwłaszcza że ich relacja nie była jakaś silna a Sanemi walczył. Rozum kontra to dziwne uczucie w środku. Był przerażony tym co się z nim działo bo Sao nie była mu już obojętna, ale on bardzo dobrze krył ten fakt z nadzieją że jest w stanie zrobić to co blondynka zdusić to uczucie a najlepiej zamordować w samym jego zarodku. Sprawiała że jego życie zrobiło się ciekawsze coś się w nim w końcu działo, ale stało się też starsznie skomplikowane. Nosiło go w środku że będzie musiał ją kiedyś oddać temu jebanemu paniczowi który ją ubezwłasnowolnił. Myślał co mógł zrobić z tym faktem największym problemem była ta klątwa i fakt że nawet nie spróbuję się mu przeciwstawić. Westchnął opadając placami na deski ganku. Ciekawe co teraz robi?

- Jestem ci wdzięczny Nanae że zostałaś tutaj po pogrzebie. Syn nie jest w stanie targnąć śmierci brata.
- Rengoku-sama prosił mnie przed śmiercią bym baczyła na Senjuro.- Ojciec Kyojuro tylko się skrzywił i upił kilka łyków alkoholu.
- Mówiełem mu że nie nadaje się do korpusu był słaby to było oczywiste że w końcu zginie.- Stwierdził ostro a ją skręcało na te słowa ale nie odzywała się, bo mimo tego jaki by nie był były Rengoku-sama szanował go i nie chciał by dziewczyna mu zaczęła ubliżać więc milczała.
- To Pana zdanie Kyojuro był szanowanym szermierzem.-Oznajmiła spokojnie.
- Głupie gadanie słabych ludzi.- Argumentował dalej po czym wstał mieszając butelką jakby sprawdzając ile w niej zostało.- Muszę iść do sklepu.- Szedł korytarzem domostwa, a ona podążała za nim. Nie wiedziała czemu ojciec Kyojuro ją lubił i uważał za zdolną a swojego syna już nie. Nie raz mówiła Rengoku że się jej to nie podoba ale byłego mistrza jakby to nie ruszało. Wyszli głównym wyjściem domu a na drodze stał Tanjiro wraz z Senjuro.
-Mam do przekazania wiadomość dla ciebie i twojego ojca od Rengoku którą powierzył mi i Leady Sao przed swoją śmiercią. Nie wiem czy wam ją przekazała więc przybyłem się upewnić.
- Nanae jest u nas ale nic nie mówiła. Jesteś pewny? Wszystko dobrze jesteś blady.- Zapytał zmartwiony Senjuro.
- Daruj sobie pewnie i tak chciał przekazać jakiś bełkot który i tak nie miał by żadnego znaczenia.-Przerwał były filar.- Mimo marnego talentu uparł się i został szermierzem. To dlatego zginął. Żałosne jest to że Sao wybrała sobie kogoś takiego na mistrza. Mój syn był skończonym głupcem.- Tanjiro patrzył na ojca Rengoku z niedowierzaniem a ona siedziała cicho choć nie zgadzała się strasznie z tym co mówił.- Ludzkie możliwości i ograniczenia są ustalane w dniu narodzin. Tylko niewielka część posiada talent. Pozostali są żałosnymi bezwartościowymi śmieciami. Właśnie takim beztalenciem był Kyojuro. Dlatego zginął. Senjuro już po pogrzebie. Najwyższa pora byś przestał robić tak żałosne miny.- Położyła rękę na ramieniu byłego filara który spojrzał na nią pytająco przez ramie.
- Z całym szacunkiem Senjuro jest dzieckiem. Był blisko z swym bratem to dla niego ciężkie przeżycie. Bardzo proszę dać mu spokój.-Teraz musiała się odezwać bo modły chłopak nie był niczemu winny więc niepotrzebnie się go czepiał.
-Chwila!- Krzyknął Tanjiro stając przed młodszym bratem martwego filara.- Jak Pan może być tak okrutny! Proszę przestać mówić w ten sposób!
- Tanjiro odpuść sobie to nie twoja sprawa.- Powiedziała stanowczo chcąc powstrzymać młodego szermierza przed wchodzeniem w kłótnie z ojcem zmarłego.
- Ciebie też nie rozumiem Sao-Sama!  Jak możesz stać i słuchać takich obelg kierowanych w jego stronę!
- Ile znałeś Rengoku? Kilka dni? Widziałeś go na swoim sądzie i spędziłeś z nim troche czasu w tym przeklętym pociągu. Ja znałam go dwa lata i dlatego się nie odzywam bo wiem czego by chciał a czego nie.- Odparła chłodno uśmiechając się.
-Kim ty w ogóle jesteś?-  Zapytał zirytowany ojciec.-Wynocha! Przestań mi włazić z buciorami na posesje.
- Należę do zabójców.-Zaczął Tanjiro ale ojciec rodzeństwa jakby wystraszony upuścił naczynie które się rozbiło a reszta alkoholu która w nim była wsiąkała właśnie w ziemie.- Czy ty...Już rozumiem jesteś użytkownikiem oddechu słońca.- Krzyknął na Tanjiro a ona była w szoku tym stwierdzeniem z tego co wiedziała używał oddechu wody jak Tomioka.
- Oddech słońca.- Powtórzył zdziwiony Kamado.- O czym pan mówi?- Ale mężczyna nie Odpowiedział w mgnieniu oka powalił chłopca przyszpilając go do ziemi.
- Ojcze proszę przestań!-Syn kucnął przy rodzicielu próbując go powstrzymać. - Popatrz na niego! Jest w złym stanie!
- Bezczelny milcz.-Ojciec spojrzał na swojego syna i zamachnął się a ona zareagowała błyskawicznie zdążyła chwycić dziecko i z nim odskoczyć a on patrzył niezadowolony tym faktem.
- Nanae.- Powedział cicho Senjuro a ona się do niego uśmiechnęła.
- Yo wszystko dobrze nie dam cię skrzywdzić obiecałam to Rengoku-sama.
- Wystarczy tego wstrętny brutalu. -Krzyknął Tanjiro wyrywając się z uścisku mężczyzny chciał go kopnąć ale bezskutecznie wstał patrząc na niego z pogardą.-Jak można być tak okrutnym.  Obrażasz imię poległego w boju syna i chciałeś podnieść rękę na drugiego. Co chcesz w ten sposób osiągnąć.- Krytykował chłopak byłego filara a ona postawiła Senjuro na ziemi
- A więc przyszedłeś sobie z nas zakpić!- Zarzucił chłopakowi.
-Skąd Panu to przyszło do głowy- Bronił się Tanjiro. -Czemu miał bym to robić! Proszę mnie nie pomawiać!
- Bo jesteś użytkownikiem oddechu słońca. Znam te kolczyki czytałem o nich.- Powiedział ojciec.- Oddech słońca to pierwotny oddech pierwszy i najpotężniejszy z wszystkich stylów wszystkie inne są jego pochodnymi to zwykłe imitacje pierwotnej formy. - Tanjiro patrzył zdziwony jakby myślał nad tym co powiedział mężczyna. Senjuro chciał się wtrącić by to przerwać ale położyła mu rękę na ramieniu spojrzał na nią a ona kiwnęła przecząco głową.- Nie patrz na innych z góry tylo dla tego że używasz oddechu słońca szczeniaku!
- Naprawdę myślisz że zadzieram nosa! Nie masz pojęcia jak żałosny sie czuję przez własną słabość! Jak śmiesz ty obmierzły staruchu.-Tanjiro ruszył wściekły ma mężczyznę a Senjiro znów chciał zareagować.
- Zaczekaj ojciec jest !
-Senjiro nie mieszkaj się.- Znów go zatrzymała.
-Nanae zrób coś bo zrobi mu krzywdę.
- Priorytetm dla mnie jesteś ty i twoje bezpieczeństwo.
-Nie zniewarzaj pamięci Rengoku - Tanjiro miał zadać cios.
-Ojciec jest byłym filarem !-Krzyknął brat a ojciec złapał chłopaka i uderzył go w twarz z pięści.
- Ojcze przestań błagam!- Krzyczał błagalnie Senjiro. Widząc to postanowiła zareagować skoczyła znajdując się za mężczyzną i zablokowała jego rękę tak że nie mógł uderzyć ponownie.
-Nanae! -Krzyknął na nią.
- Proszę wybaczyć ale to bezcelowe ten chłopak nie jest użytkowni....- Nie dokończyła bo właśnie w tym momencie Tanjrio uderzył potężnie z głowy byłego filara który padł na ziemię nieprzytomny a ona z Senjiuro patrzyli niedowierzając lecz Sao zaśmiała się mimo woli.
- Przepraszam to strasznie niewłaściwe z mojej strony. Tanjiro żyjesz.-Pochyliła się nad chłopakiem.
- Tak.-Powiedział podnosząc się.
-To pomożesz mi zanieść ojca Rengoku do salonu.- Chłopak pomógł dziewczynie z mężczyzną kładąc go w pokoju głównym a sami z młodszym bratem poszli do tego który był kilka pomieszczeń dalej by usiąść przy stole a Tanjiro spuścił głowę zawstydzony.
- Co ja najlepszego narobiłem.-Oznajmił skruszony na co zachichotała.
- Spokojnie nawet najlepszym się zdarza. Przynajmniej się uspokoił. -Młodszy brat Rengoku postawił przed nią i młodym szermierzem kubki z cherbatą której od razu sie napiła.
- Proszę pij Tanjiro.- Oznjamił Senjiro
- Dziękuję wybacz że zaatakowałem twojego ojca.- Przeprosił Kamado. -Wszystko z nim dobrze?
-  Tak gdy się ocknie pewnie pójdzie po alkohol.
-Słaby charakter.-Westchnęła z dezaprobatą.
- Ale bardzo ci dziękuję. Poczułem ulgę, gdy ojciec obrażał brata nie byłem w stanie się postawić.
-Oj Senjiro nie męcz się tym masz spokojny charakter i tyle.
-Ale czemu ty nic nie powiedziałaś Sao- Sama.- Zapytał jej użytkownik oddechu wody.
- Bo nie mogę z szacunku do Rengoku chociaż starsznie mnie nosiło by mu przywalić.
- A czy z szacunku do niego nie powinnaś bronić jego dobrego imienia.
- Tanjiro ojciec Rengoku jest jaki jest ale wątpię by Kyojuro tego chciał bardzo szanował swojego ojca nie zawsze taki był. Podobno po śmieci swojej żony popadł w żałobę z której nie wyszedł do dziś. Śmierć pierworodnego syna pewnie to spotęguje ale on nie da tego po sobie poznać a w środku pewnie ubolewa starsznie. Tak samo po czasie zda sobie sprawę z tego że chciał uderzyć Senjiro.
- Chyba rozumiem.
- Zastanawiam się jakie były jego ostatnie chwilę.-Zapytał młodszy brat.
- Nic nie mówiłaś Sao.- Oznajmił Tanjiro.
- Słyszałeś o czymś takim jak okres żałobny? Chciałam by emocje opadły a ten tydzień skupił się głównie na pamięci o zmarłym.
-Ale już chyba możemy o tym mówić- Dopytał Tanjiro.
-Jak najbardziej.-Przytaknęła i wraz z szermierzem przybliżyła mu ostatnie chwile życia zmarłego filara.
- Rozumiem czyli walczył dzielnie do samego końca. Bardzo wam dziękuję.-Pokłonił sie brat Kyojuro.
- Nie zasłużyłem na podziękowania.- Tanjiro również się pokłonił.- Powinienem przeprosić że nie byłem wystarczająco silny.
- Proszę sie nie przejmować mój bart powiedział by tak samo.-Łzy z oczu Senjiro zaczęły lecieć na co blondynka podniosła się i usiadła obok niego przytulając do siebie.
- Nie płacz proszę on by tego nie chciał.-Mówiła spokojnym głosem gładząc chłopca po głowie.- Mnie też boli ta strata. Rengoku prosił by Kamado dostał zapiski filarów ognia mógł byś je proszę przynieść.
-Oczywiście.-Chłopiec otarł łzy i od razu udał sie po to o co poprosiła dziewczyna gdy wrócił przysunął do Tanjiro czerwony notes- Te zapiski były czytane przez ojca najczęściej.
- Dziękuję bardzo.-Tanjiro chwycił notes.
- Ciekawe czy jest tam coś konkretnego w temacie jaki cie interesuję Stwierdziła kończąc cherbate on otworzył zeszyt a na jego twarzy malował się szok.
- Co to ma być?-Razem z Senjuro spojrzeliśmy przez ramie chłopca i sami oniemialiśmy.
-Powyrywane strony.- Oznajmiła z zawodem.- Przykro mi Tanijro ale tekst jest nieczytelny.
- Czy to od poacztku takie było.- Zapytał szermierz.
- Nie nie wydaje mi się. Kroniki filarów są przechowywane z najwyższą ostrożnością.-Stwierdził pewnie najmłodszy z całej trójki.
- Właśnie widać.-Oznajmiła trochę ironicznie.
- Ojciec pewnie to zrobił. Tylko dlaczego? Bardzo mi przykro.- Przeprosił Senjuro.
-A nie powinno. To nie twoja wina.- Stwiedziła bawiąc się kubkiem.
-Choć się do nas pofatygowałeś, nie dowiedziałeś się niczego o tańcu boga ognia ani o oddechu światła.
- W tych czasach mało kto wie cokolwiek o pierwotnym oddechu.- Oznajmiła.- Mój styl jest najbliżej pierwotnego ale również tak samo daleko, ale o tańcu boga ognia słyszę pierwszy raz w życiu.
- Przynajmniej wiem co muszę zrobić.-Stwierdził już bardziej entuzjastycznie, a ona patrzyła na niego oczekując co powie.-Muszę ciężej trenować. Znam kroki tańca ale nadal jeszcze go nie opanowałem. Problem leży po mojej stronie ciało nie nadąża za techniką.
- Yhym, ale lepszym pomysłem było by  byś wyleczył te radę co masz na brzuchu.
- Gdybym tylko był wtedy silniejszy może zdołał bym ocalić Rengoku . Nieustanie nad tym myślę. Jednak nie istnieją na to wygodne metody, nie ma drogi na skóry. Mogę jedynie dawać z siebie wszystko i brnąć przed siebie z całych sił pokonując swoje ograniczenia. Jak bolesne i frustrujące by to nie było aż w końcu stane się tak potężnym filarem jak Kyojuro.- Patrzyła uważnie na chłopaka któremu w oczach zbierały się łzy tak samo bartu Kyojuro -Bez względu na wszystko.
- Po odejściu Nanae mój brat nie chciał brać nikogo innego na swojego tsuguko
Choć to ja powinienem nim zostać i zdobywać doświadczenie jako jego zastępca. -Tanjro patrzył na mnie zdziwony.
-Mówiłaś że jesteś tsuguko filara wiatru.
-Aktualnie tak, choć cały czas się czuję bardziej uczniem Rengoku.
- Mój miecz nichiri nigdy nie zmienił koloru.- Kontynuował dalej.-Puki nie dojdziesz na pewien poziom szermierki, barwa zostaje ta sama. Mimo to trenowałem w pocie czoła.- Czuć było frustrację od miłego chłopaka który zaciskał ręce na materiale swoich spodni.- Ale nic to nie dało. Dlatego zrezygnowałem z drogi szermierza.-Jego oczu poleciały łzy.- Ale staram się przysłużyć społeczeństwu na inny sposób. Choć takim spostępowaniem przerwę długą sukcesję filarów płomieni i zostaowe wyrwę w ich chostoru. Jestem pewien że mój brat mi wybaczy.
- Rengoku najbardziej chciał byś był szczęśliwy. Idz ścieżką którą uznasz za słuszną i właściwą dla siebie wtedy twój brat będzie spoczywał w spokoju, a jeśli ktoś cię będzie obrażał to Tanjiro przywali mu z główki.- Zaśmiała się a Senjiro zrobił poważną mine.
-Lepiej niech już tego nie robi.-Do pokoju wleciał kruk Sanemiego który od razu usiadł na jej ramieniu.
-Widomość od filara wiatru ! Wiadomość od filara wiatru!- Krzyczało ptaszydło. Naprawdę tylko ptak Sanemiego wydzierał sie w niebogłosy. Miał to chyba za właścicielem.
- Gadaj że kontery.-. Pośpieszyła go bo od tego jego krakania zaczynała boleć ją głową.
- Pogrzeb odbył się tydzień temu filar uważa że twoja wizyta w rezydencji się przeciąga.
- Ach już dobrze przekaz temu frustratowi że odstawię Kamado Tanjiro do motylego dworu i wracam od razu do posiadłości.- Ptak kiwnął na znak że rozumie i wyleciał. - Chyba musimy się zbierać i tak późno wysłał kruka spodziewałam się go trzeciego dnia.- Watała patrząc wymownie na Tanjiro by zrobił to samo co uczynił.
- Sam dotrę do motylego dworu.
- Chce mieć pewność że nie wykrwawisz się po drodze bo rana sie otworzy. Zresztą jesteś teraz łatwym celem a Rengoku prosił bym baczyła też na ciebie. Jego wola moje dłonie zresztą masz za niska rangę by sie sprzeciwiać jestem Hione wiec nie dyskutuj.
- Hione ?- Powtórzył chłopak.
- Od rangi filara dzielą ją dwa stopnie.- Wytłumaczył Senjiro.
- Dlatego chodźmy.-Tanjiro wstał i wyszli przed dom.
- Postaram sie odtworzyć kroniki filarów płomienia, przeszukam też inne książki i spróbuję wypytać ojca. Jeśli się czegoś dowiem wyślę kruka.- Ozjamił brat Rengoku.
-Cieszę się że mogliśmy porozmawiać. -Powiedział Tanjiro uśmiechając się szczerze.
- Uważajcie na siebie w drodze powrotnej.
- Nie martw się o nas Senjuro.- Stwierdziła pewnie głaszcząc głowę chłopca.
- Poczekajcie jeszcze chwilę.-Poprosił Senjiro wbiegając do domu by wrócić po pięciu minutach z haori Rengoku i czymś małym owiniętym w czerwony materiał który rozwinął.-To dla was.- Wyciągnął w moją stronę białe haori z płomieniami a Tanjiro dostał jelec z miecza Kyojuro.
-Nie mogę przyjąć czegoś tak cennego.- Zaprotestował szermierz.
-Wybacz mi Senjiro ale zgodzę się z Tanjiro to haori jest od pokoleń w waszej rodzinie nie jestem godna by je nosić.
-Ale ja chcę byście je wzięli. Na pewno zasługujesz na te haori bardziej niż ja ćwiczyłem długo a nawet nie jestem w stanie posługiwać się proszą formą jeśli ty je weźmiesz ciągłość oddechu płomienia ma jeszcze jakieś szanse nie zostać zerwana. Widziałem jak ćwiczyłaś z bratem nadajesz się do tego bardziej niż ja. Wątpię by protestował z faktem że oddaje je tobie.  Jestem pewny że te rzeczy będą was chronić.- Tanjiro przyjął jelec a ona zdjęła swoje Haori i założyła te filara czuła sie w nim konfortowo i bezpiecznie a przede wszystkim pachniało jeszcze Kyojuro. Kucnęła przed chłopakiem i założyła mu swoje haori.
-Jest trochę kobiece ale mam nadzieję że ono będzie chronić ciebie. Kruk Rengoku jest połączony z moim jeśli coś będzie nie tak nie wachaj się go wysłać pamiętaj że jestem z tobą i możesz na mnie liczyć będę cię odwiedzać tak często jak będę w stanie.-Przytulila do siebie dziecko które to odwzajemniło.
- Dziękuję Sao-Sama.-Powiedział cicho.
Nim dwójka szermierzy odeszła pomachała bartu zmarłego i ruszyli. Żal i smutek jaki czuła nadal był silny ale posiadanie tego haori łagodziło wszystkie negatywne uczucia. Czuła że w ten sposób filar nadal z nią jest. Postanowiła zrobić wszystko by ochronić to co kochał czyli jego młodszego brata którego traktowała jak swojego i tego szermierza który zyskał przychylność filara a tym samym jej.

Tsuguko Wiatru (Reader×Sanemi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz