Rozdział 8: Wstrętne uczucie zazdrościć i ciekawości.

275 13 6
                                    

Był środek nocy a on dalej nie spał oglądał uważnie pokój dziewczyny który był bardzo dobrze oświetlony przez blask księżyca w pełni cyklu cały czarno szary z małymi złotymi elematami. Wydawało się mu że to był chyba naskromniejszy pokój w całej tej twierdzy ale nadal bardzo luksusowy. Czemu mając takie dobra na wyciągnięcie ręki pchało ją do tego niebezpiecznego i ryzykownego świata zabójców. Leżał na plecach z rękoma wygodnie ulokowanymi pod swoją głową wzrokiem Zwrócił sie ku kobiecie która leżała plecami do niego mówiła prawdę jej łóżko było ogromne dzialiła ich odległość dobrych dwóch metrów. Na jaką cholere jej tyle miejsca do spania. Jej rozpuszczone włosy kaskadami opadały z poduszki wydawały się dosłownie błyszczeć w świetle księżyca dziewczyna odwróciła się w końcu na drugi bok podkurczyła swoje nogi a rękomą przytulała poduszkę gdy spała wyglądała jak zasrana księżniczką. Żadnego pryszcza żadnej blizy jej cera była po prostu nieskazitelna naturlanie była dość blada przez co jej usta wydawały się intensywnie czerwon. Dziewczyna otworzyła oczy wciąż zaspana, jakby poczuła że ktoś ją obserwuje uniosła się na przedramieniu pocierając oczy ziewnęła.
- Ty jeszcze nie śpisz?-Zapytała dosłownie szepcząc.
- Jakoś ciężko spać wiedząc że gdzieś niedaleko czai się postrzelniec chyba nawet gorszy od ciebie.-Zachichitała kładąc się wygodnie spowrotem zamkneła oczy.
- Kobo nic ci nie zrobi, nie pozwoliła bym na to. Teraz śpij Sanemi czeka nas dużo pracy.- Znów ziewnęła podobała mu się taka zaspana, spokojna bez jadu i kpiny w głosie była by wtedy naprawdę idealna.-W sumie Sanmei mogę ci zadać pytanie skoro i tak nie śpisz ?
- Nie.- Odparł krótko a ta zaśmiała sie cicho.
- Chodzi mi o nasze sparingi.- I znów to wstrętne uczucie ciekawosci odkąd ta mała gnida pojawiła się w jego życiu zrobił sie zbyt ciekawski.
- Masz pół minuty jak nie zdążysz przestaje cię słuchać.
-Chamujesz sie walcząc ze mną to widać bardziej niż ci się zdaje, chcę byś traktował mnie poważnie w walce. Jak ja ciebie inaczej będę ci uprzykrzać życie.- Zachichotała wtulając sie bardziej w poduszkę.
- Dzieciaku już je uprzykszasz swoją obecnością. Co gorszego mogła byś mi jeszcze uczynić.- Oznajmił z lekką nutą irytacji w swoim głosie. Był na nią skazany całodobowo dopóki nie zostanie filarem lub Kobo nie zażąda zmiany nauczyciela jak w przypadku Rengoku, do tego momentu będzie cały czas wystawiany na kpiny i głupie komtarze z jej strony lecz ostatnio minimalnie ale to minimalnie sobie z nimi stopuje, ale zauważył że przy niej jego temperament opadł może na pierwszy rzut oka nie było tego widać. Ale było to faktem. On sam to czół. Przez ten miesiąc nauczył panować się nad swoim gniewem przez co nie daje się ponieść i jest w stanie odgryźć się gówniarze w subtelniejszy sposób niż oranie nią ogrodu. Żeby nikt sobie źle nie pomyślał iż spotulniał nic z tych rzeczy nadal jest tym bezwzględnym filarem wiatru tylko teraz gra w grę dziewczyny. Największą satysfakcję czuł gdy raz tak jej odpyskował że przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć przez co zrobiła się minimalnie czerwona, to było piękne zwycięstwo nad tą żmiją.
- Nie chcesz wiedzieć. Sposób zawsze się znajdzie.- Zachichotała chłodno,nie czuł w obec niech starchu bardziej czuł niepokuj była nieprzewidywalna i bezwzględna.
-Jasne zrozumiałem nie będziesz sie oszczędzać zniszczysz mnie i pożałuję wierw mnie pokonaj to zacznę cię traktować na poważnie.- Zbył ją gestem ręki konetam oka widział że zirytowało ją to jak lekceważąco ją potraktował złość i urażona duma było to widać w jej oczach, czyli to co czuł przez ostatnie 31 dni. Tylko niepokojące było to że nie kryła tego za fałszywym uśmiechem.
- Nie lekcewarz mnie bo pewnej pięknej nocy możesz się nie obudzić. -Zachichotała uśmiechając się
-Dobra pokonasz mnie jutro na trnigu to to będę cię traktować jak zechcesz .
- Możemy teraz.-Podniosła się nagle do siadu opierając rękami o materac.
- Nie będę łaził po nocach.
- Możemy tutaj.
-Chyba cię głowa boli, wszystko rowalimy. To że jestem filarem nie znaczy ze sram kasą by płacić temu paniczowi za zniszczone bibeloty.- Odparł ostro.
-Możemy się siłować na rękę
-Pff chcesz mieć złamaną łapę ?
-Boisz się że wyram?-To zdanie podziałało na Sanemiego jak płachta na byka
-Na glebę gówniaro w tej chwili.- Zażądał a ona zachichotała on ledwo wygramolił się z pościeli a ona leżała już na brzuchu machając beztrosko nogami. Zajął miejsce naprzeciw niej złapali się za dłonie upewnili się że dobrze się trzymają.
- Na trzy i bez oszukiwania.- Zaznaczyła zadowolona kobieta machając mu palcem przed twrzą.
- To powinienem powiedzieć ja i nie mniej do mnie pretensji gdy jebnie ci kość. Jeśli ładnie mnie poprosisz i się ukorzysz może dam ci fory.
- Ach w twoich snam Sanemi ty zboczeńcu.
- Jeszcze tego mi brakuje byś meczyła mnie po nocach. Dobra trzy....
- Dwa.....
- Jeden....- Ruszyli każde zaparło się z całej siły wszystko byle by nie dać przewagi temu drugiemu. Mężczyna od niechcenia pchnął dłoń kobiety ku parterowi, ale po chwili pożałował tej lekko myślności bo dziewczyna to wykorzystała i gdyby nie błyskawiczny refleks był by przegrany. Uśmiechnęła się pogardliwie i z wyższością na znak że ma przewagę ale on nie miał zamiaru dać jej tej satysfakcji. Jak wygra będzie łaskawy i oznajmi jej że następny trening potraktuję poważnie tylko niech się nie zdziwi że skończy poturbowana. Natarczywie patrzyła mu w oczy ale on wrócił wzrok w stronę dębowej podłogi by go nie rozpraszała w ten sposób. Taka niepozorna i krucha kobieta a już minutę opierała się zaparcie przez co irytacja tym starem rosła w mężczyźnie.
- Sanemi.-Wyjęczała cicho napierając mocniej w jego ptrone przez co jego ręką chyliła się ku przegranej.
-Nigdy w życiu.- Wysyczał ostro i zawzięcie. Wobyraził sobie jak dziewczyna będzie po nim jechać gdy przegra. To była chyba najlepsza motywacja w tym monecie jakiej mógł doznać. Nic nie mówiła słyszał tylko jak ciężko dyszy a jej oddech był wytężony do tego stopnia że świszczało w jego uszach spojrzał na dziewczynę była cała czerwona a jej usta i oczy były mocno zaciśnięte. Nawet teraz wyglądała cholernie dobrze jego głowę przepełniły brudne myśli przez co sam zrobił sie czerwony pokręcił mocno głową by je natychmiast odgonić, ale blondynka wykorzystała ten moment rozkojarzenia od razu. Ostatnie co usłyszał to wyraźny odgłos uderzającej o dębowy parkiet dłoni. Spojrzał niedowierzając w dół. JAKIM CHUJEM ON Z NIĄ PRZEGRAŁ! Wstała w jednej sekundzie i pochyliła się nad Sanemim który dalej patrzył niedowierzając na swoją dłoń.
- Nie musisz się do nie zwracać per sama Leady Sao w zupełności mnie zadowala i mam nadzieje że teraz podejdziesz do naszych renigow na poważnie.
-Zapomnij że takie brednie kiedyś opuszczą moje usta !- Wykrzyczał wręcz filar wstając z podłogi.-Dobranic.- Wrócił ciężkim krokiem na swoją część łóżka przykrył się i chciał zasnąć jak najszybciej. Jego duma i pewność siebie w tym mencie zostały tak dotkliwie zranione jak nigdy. Mała gówniara o randze Hione będąca jego tsuguko pokonała wielkiego filara. Przecież to tak żałośnie brzmi. Schował swoją twarz w poduszkę. Poczuł tylko jak materac po drugiej stronie łóżka delikatnie się ugina usłyszał cichy chichot i dobranoc rzucone w jego stronę przez dziewczynę. Po tej wyranej straci do niego resztki szacunku. Jeśli jakie kolwiek kiedyś do niego miała. Po chwili zasnął z tą uciążliwą myślą która krążyła w jego głowie.

Tsuguko Wiatru (Reader×Sanemi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz