Niezapowiedziani goście

786 56 35
                                    


Wyminąłem grupkę staruszek i zaparkowałem w alejce. Zsiadłem z motoru po czym zmarszczyłem swoje brwi widząc wiadomości jakie przed chwilą dostałem. Nie chciałem tego robić. Bóg mi świadkiem, że gdybym mógł zaszyłbym się w moim mieszkaniu i nie wychodziłbym z niego nigdy więcej. Nie miałem jak się wywinąć więc powinienem mimo wszystko przestać marudzić. Muszę myśleć tak jakby miałby to być normalny dzień w pracy.

Ruszyłem w stronę mojego celu, miałem za zadanie odebrać tylko jedzenie od dobrego znajomego, który był kucharzem. Często gdy potrzebowaliśmy jedzenia dawał nam wszystko za darmo. Podejrzewam,że to wszystko przez jego długi jakie ma, a takim zachowaniem chciał załagodzić sprawę. Nie rozmyślałem nad tym za bardzo, nie była to moja sprawa.

Chwyciłem metalową klamkę po czym pchnąłem drewniane drzwi do przodu, gdy przekroczyłem próg restauracji do moich nozdrzy od razu doleciał zapach jedzenia,wszystko pachniało tak dobrze, że każdemu silna by pociekła na samą myśl o jego daniach.

Prawie każdy stolik był zajęty przez ludzi, między stolikami krzątali się kelnerzy z tacami wnosząc i wynosząc naczynia. W środku było przytulnie, było widać, że motywem restauracji jest natura. Wszystko było zrobione z drewna a w niektórych miejscach postawione były najróżniejsze rodzaje roślin. Gdy mój wzrok powędrował w głąb restauracji zakląłem pod nosem.

Przy barze siedział Dazai, popijał whisky z lodem i rozmawiał z barmanem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem do przodu, stanąłem obok niego czekając na jakąkolwiek reakcję. Barman spojrzał na mnie zakłopotany, spoglądał to na Osamu to na mnie nie wiedząc o co chodzi. Brązowowłosy powędrował za spojrzeniem barmana, a gdy nasze spojrzenia się zetknęły ujrzałem mały uśmieszek ukrywający się na jego bladej twarzy. Jego brązowe oczy pożerały każdy skrawek mojej osoby, sprawiając, że moje policzki zaczęły robić się czerwone. Chciałem odwrócić wzrok i powiedzieć coś co mogłoby zmienić sytuację jednak nie potrafiłem. Stałem jak kołek świdrując go spojrzeniem.

-Nie odpisywałeś mi na wiadomości. - odparł wracając do picia swojego whisky. Odetchnąłem z ulgą, spojrzałem wymownie na barmana, ten od razu uciekł do innego klienta bojąc się już na nas spojrzeć.

- Ty nie odpisywałeś na moje. - wywarczałem siadając na drewnianym stołku tuż obok niego.

- Ja to co innego Chuuya. - wziął ostatni łyk napoju i odwrócił się w moją stronę podpierając brodę dłonią.

- Hipokryta. - prychnąłem. - Nie ważne, nie przyszedłem tu by się z tobą znowu wykłócać.

- Wiem, wiem. Zrobiłem wszystko co miałeś już zrobić. Hm... wszystko powinno być gotowe za...- spojrzał na zegar - Pięć minut.

Uśmiechnął się od ucha do ucha myśląc, że podziękuję mu za wyręczenie mnie. Zabawne.

- Pięć minut w piekle. - dodałem. Ten parsknął w odpowiedzi.

- Słyszałem, że macie być na spotkaniu. - ten pokiwał głową więc kontynuowałem. - Będziesz tam?

- Nie, miałem tylko sprawdzić co masz zamiar kupić. Takie rzeczy mało mnie interesują. -wzruszył ramionami po czym dodał : -A co? Chcesz żebym tam był?

-Upewniam się czy nikt mi nie zniszczy dnia swoim istnieniem. Wystarczy, że cię zobaczę i już cały dzień idzie się pieprzyć. - szczerze? To nawet nie było kłamstwo. Byłem w stu procentach szczery.

-Jesteś taki miły, nic się nie zmieniło.

Parsknąłem, zostały jeszcze dwie minuty. Powinienem wytrzymać.

Kiedy mnie zostawileś - Soukoku ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz