Dolina Godryka, 31 października 1981 rok
To był zimny wieczór. James i Lily szykowali się na spotkanie z Dumbledorem — profesor napisał do nich, że musi koniecznie z nimi porozmawiać. Małżeństwo od razu napisało pozytywną odpowiedź i zapytało swoich dwóch znajomych, Petera i Syriusza, czy mogliby zająć się ich synem przez ten wieczór. Oczywiście, zgodzili się, lecz para nadal nie mogła przestać czuć się trochę winna o zajęcie im czasu.
Pani Potter właśnie całowała swojego syna na pożegnanie, całując go w czoło i kładąc do kołyski, gdy zadzwonił dzwonek od drzwi, zapowiadając przybyszów. Lily ostrożnie wyszła z pokoju dziecka, zamykając za sobą drzwi. Zeszła niespiesznie po schodach, by zobaczyć jej męża, rozmawiajacego ze swoim przyjacielem, Peterem. Kobieta uśmiechnęła się do obu mężczyzn, posyłając pytajace spojrzenie na brak trzeciego Huncwota.
Peter wytłumaczył, zająkując się, że Syriusz przybędzie spóźniony.
Lily spojrzała na swojego męża, sprawdzając, czy jest już gotowy do wyjścia. Mentalnie kiwając głową, uznała, że wygląda wystarczająco dobrze, by nie przynieść im wstydu przy ich byłym profesorze.
Posyłając kolejny uśmiech do swojego męża, wskazała na zegar na ścianie i przypomniała, że nie powinni kazać czekać Dubledorowi — podobno było to coś bardzo ważnego.
Jej mąż jedynie się zaśmiał pod nosem w odpowiedzi i wystawił rękę, by jego żona mogła go za nią chwycić, co po chwili żartobliwego wahania, uczyniła. Pan Potter wyjaśnił jeszcze parę spraw Peterowi, podczas gdy pani Potter wtrącała co jakiś czas parę słów.
W końcu po długim monologu Jamesa, małżeństwo pożegnało się z przyjacielem i wyszło. Całkowicie nie świadomi jak okropnie skończy się ta noc.
Pettigrew stał w drzwiach, machając za odchodzącą parą, dopóki ci nie wyszli za osłony antyaporcyjne, i nie zniknęli z cichym pyknięciem.
Młody mężczyzna westchnął głęboko, doprawiając w głowie różaniec, do Boga w którego nawet nie wierzył. Zaśmiał się ze swojej żałosności i zamknął drzwi. Upewnił się jeszcze raz, że ani Lily, ani James, nie wracają się po coś co zapomnieli i stanął przed schodami na piętro.
Peter ledwo mógł się ruszyć. Każda próba kończyła się niewidocznym ruchem palca i nerwowym przełknięciu śliny. Serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Z nerwów i strachu, mężczyzna wręcz dławił się własnym językiem. Ciężko wdychając powietrze, by uspokoić oddech i serce, Peter postawił pierwszy krok w kierunku schodów. Jego kroki były niestabilne. Mężczyzna cały czas się chwiał. Nie chciał tego robić, ale nie było odwrotu. Czarnemu Panu się nie odmawia.
Wziął kolejny głęboki oddech i zaczął wspinać się po schodach. Wzrokiem zatrzymywał się na dziesiątkach zdjęć zawieszonych na ścianie — większość z nich przedstawiających Huncwotów i Lily. Czasami tylko Jamesa i Lily, a pojawiło się już nawet parę z małym Harrym.
Jego wzrok zawisnął na zdjęciu Lily i Jamesa, tuż po porodzie ich syna. Parę była widocznie zmęczona, jednakże przepełniona szczęściem.
Kolejny głęboki wdech dalej, Peter minął kolejne dwa stopnie schodów.
Ukradkiem spoglądał na zdjęcie wiszące obok niego. Ruszająca się fotografia, idealnie uchwyciła moment, w którym Syriusz uderzył Jamesa, łamiąc mu nos. Pettigrew pamiętał ten dzień, jakby to było wczoraj. Z samego ranka James obudził się i zwołał Huncwotów by omówić plan kolejnego z ich wielu żartów. Syriusz, w pewnym momencie zaproponował, by żart był na Lily. Potter się zdenerwował, uznając, że jego przyjaciel próbuje pogrążyć jego szanse u rudowłosej dziewczyny, więc uderzył go z całej siły, prosto w nos. Wtedy wszyscy Huncwoci odwrócili się w stronę drzwi, by zobaczyć dwie dziewczyny śmiejące się z nich, z aparatem w rękach.
Przymknął oczy, nie będąc w stanie patrzeć na przyjaciół, których właśnie miał zdradzić.
Minęło kilka, bardzo długich dla Petera, chwil. Młody mężczyzna stanął przy drzwiach od pokoju małego Harrego, wahając się. Może udałoby mu się uciec z kraju? Zmieniłby nazwisko i zapomniał o starym życiu i Śmierciożercach.
Znak na jego lewym ramieniu, lekko zapiekł, dając znać, że Czarny Pan zaczyna tracić cierpliwość. Pettigrew lekko wzdrygnął się, przypominając sobie, że Czarny Zakon jest na całe życie. Nie było odwrotu. Peter wtargnął do pokoju chłopca, szybkim krokiem, próbując przytłumić rosnące poczucie winy. Pojedyncza łza zakradła mu się w kącie oka.
Stanął nad kołyską, patrząc na dziecko Potterów. Harry miał czarne włosy po ojcu i zielone włosy po matce. Był na prawdę uroczym dzieckiem.
Pettigrew otrząsnął się ze swoich myśli i wziął dziecko na ręce. Harry przekręcił się w śnie, wprawiając Petera w lekkie obawy. Mężczyzna szybko się ogarnął, biorąc głęboki wdech i wychodząc z pokoju.
Zbiegł po schodach, nie oglądając się za siebie, i otworzył drzwi wejściowe. Przeszedł przez nie, nie martwiąc się nawet zamykaniem ich. Minął mały ogródek przed domem i przeszedł przez otwartą furtkę, zapewne zostawioną tak przez spieszącom się parę. Przeszedł parę kroków i zatrzymał się, wahając się po raz ostatni.
— Co robisz z Harrym, Peter?
Pettigrew podskoczył w miejscu, zaskoczony nagła obecnością Syriusza. Powoli odwrócił się w stronę swojego przyjaciela, w rękach przekręcając Harrego, i ukradkiem wyjął różdżkę.
— Od kiedy zacząłeś znikać wieczorami, na szóstym roku, wiedziałem, że nie możemy ci ufać. Próbowałem to uświadomić Jamesowi. Tyle razy mu dawałem powody by ci nie ufać. Ale nie! James zawsze tylko upierał się, że jesteś naszym przyjacielem, że tyle razem przeżyliśmy. Że przecież jesteśmy Huncwotami! A jednak! Nie ważne czy jesteśmy przyjaciółmi, Śmierciożercy są dla ciebie priorytetem — Syriusz wysyczał ostatnie słowa z wielkim gniewem. — No powiedz coś, a nie tylko tak stoisz!
Pettigrew przełknął ślinę i wziął głęboki oddech — Nie mam na to czasu.
Wystawił różdżkę i rzucił w powietrze serię zaklęć. Pierwsze ucięło mu palec. Następne wywołało wielki wybuch. Kolejne odepchneło Syriusza w ścianę jakiegoś budynku.
Peter aportował się do swojego pana.
Parę dni później, Syriusz Black został zesłany do Azkabanu za morderstwo piętnastu mugoli, Petera Pettigrewa oraz Harrego Pottera, za pomocą zaklęcia wybuchu.
Małżeństwo Potter straciło swoje jedyne dziecko i pogrążyło się w żałobie.
Severus Snape zniknął, pozostawiając za sobą jedynie kwiaty na grobie Harrego Pottera.
Rodzice chłopca o imieniu Neville zginęli, zostawiając go w rękach babci. Historia dziecka pasowała do przepowiedni, a dziecko zostało okrzyknięte Wybrańcem, ponieważ po tragicznej sytuacji z jego rodzicami, Voldemort zniknął na parę dobrych lat.
Natomiast Czarny Pan usiłował stworzyć idealnego dla siebie syna.
993 słowa
CZYTASZ
Mroczny Książe // Harry Potter
FanfictionW skrócie: Harry Potter jako przybrany syn Voldemorta. Będzie zabawnie z moim brakiem talentu pisarskiego (mogłem jednak próbować na tego humana iść, a nie jakiś matfiz) W nie skrócie: Harry Potter zostaje porwany i przeniesiony pod nos Voldemorta...